Paweł Łączkowski: Cała nadzieja w wodorze?

Czy z nowymi przepisami rozwój wodoru w Polsce dorówna rewolucji łupkowej za Atlantykiem?

Publikacja: 06.12.2022 03:00

Paweł Łączkowski: Cała nadzieja w wodorze?

Foto: Adobe Stock

Od pewnego czasu wodór, podobnie jak niegdyś gaz łupkowy, jest w kontekście polskiej energetyki odmieniany przez wszystkie możliwe przypadki. Zwłaszcza że teraźniejszość dosadnie uświadamia nam, że działania i zaniechania z przeszłości postawiły nas przed znacznie trudniejszymi niż zakładano wyzwaniami w przyszłości. Wodór jest zatem idealnym kandydatem na nośnika nadziei, że przyszłość polskiej energetyki nie musi być malowana jedynie w ciemnych barwach. I co najważniejsze, nie jest to nadzieja bezpodstawna, bo i sam wodór jest wielobarwny.

Czy to tylko paliwo?

Dosyć powszechnie uznaje się, że Polska jest obecnie trzecim w Europie i piątym na świecie producentem wodoru. Co więcej, perspektywy związanych z nim technologii uznaje się za wielce obiecujące. Mnogość możliwych zastosowań odzwierciedla choćby najpopularniejsza klasyfikacja, która wyróżnia cztery kolory wodoru: szary, czyli przemysłowy, czarny uzyskiwany w procesie zgazowania węgla, zielony, który produkuje się z użyciem energii z OZE, oraz niebieski, którego źródłem jest gaz ziemny. I tutaj zaczynają się przysłowiowe schody, bo swoją pozycję w rankingu producentów wodoru Polska zawdzięcza głównie dwóm pierwszym kolorom, tymczasem Unia Europejska wyraźnie promuje ten trzeci, a zaprezentowane ostatnio projekty nowych regulacji definiują wodór jako paliwo gazowe i w znacznej mierze przewidują rozwiązania jak dla gazu ziemnego.

Problem z klasyfikacją wodoru i w konsekwencji tworzeniem dla niego norm prawnych dostrzeżono już w rezolucji Parlamentu Europejskiego z 19 maja 2021 r. w sprawie europejskiej strategii w zakresie wodoru, w której stwierdzono, że „w celu dostosowania krajowych definicji prawnych i ustalenia jasnej klasyfikacji w celu zagwarantowania pewności prawa niezbędne jest szybkie uzgodnienie kompleksowej, precyzyjnej, opartej na badaniach naukowych i jednolitej dla całej UE terminologii” i wyrażono przekonanie, że „niezwykle ważna jest wspólna klasyfikacja prawna różnych typów wodoru”.

Tymczasem polski ustawodawca już w ustawie z 11 sierpnia 2021 r. o zmianie ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw oraz niektórych innych ustaw sklasyfikował wodór jako paliwo i określił jako „przeznaczony do napędu pojazdu wykorzystującego energię elektryczną wytworzoną z wodoru w zainstalowanych w nim ogniwach paliwowych, oznaczony kodem CN 2804 10 00”. Powyższe ma znaczenie choćby ze względu na zawarty w ustawie zakaz transportu, magazynowania, wprowadzania do obrotu oraz gromadzenia wodoru w stacjach zakładowych, o ile nie spełnia on wymagań jakościowych określonych w rozporządzeniu, które właśnie zostało wydane i wchodzi w życie w początku przyszłego roku.

Ponadto, niedawno opublikowany został projekt zmian w prawie energetycznym, który klasyfikuje wodór jako paliwo będące nośnikiem energii chemicznej, definiując go jako substancję chemiczną oznaczoną wspomnianym już kodem CN 2804 10 00.

W uzasadnieniu proponowanej nowelizacji znajduje się odwołanie do przedstawionego przez Komisję Europejską w grudniu 2021 r. pakietu rozwiązań mających na celu dekarbonizację rynku gazu UE poprzez ułatwienie wykorzystania odnawialnych i niskoemisyjnych gazów, w tym wodoru, oraz zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kontynentu. Warto zatem zauważyć, że w preambule do rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie rynków wewnętrznych gazów ze źródeł odnawialnych i gazu ziemnego oraz wodoru, które wchodzi w skład wspomnianego pakietu, wskazano, iż „stworzenie specjalnej infrastruktury wodorowej jest konieczne, aby uwolnić pełny potencjał tego nośnika energii dla konkretnych zastosowań końcowych”. W akcie tym stwierdzono również „istnienie barier dla rozwoju racjonalnej pod względem kosztów, transgranicznej infrastruktury wodorowej i konkurencyjnego rynku wodoru, która jest warunkiem wstępnym upowszechniania produkcji i wykorzystania wodoru”.

Na poziomie Unii Europejskiej zakłada się zatem, że wodór jako powszechnie występujący pierwiastek chemiczny o wielu zastosowaniach potrzebuje uregulowania standardu jego jakości dla celów transportu sieciami transgranicznymi. Czy jednak na poziomie krajowym powinno się redukować jego definicję legalną do znormalizowanego paliwa przeznaczonego jedynie do napędu pojazdu wykorzystującego energię elektryczną wytworzoną w zainstalowanych w nim ogniwach wodorowych? Sądzę, że jest to całkiem zasadne pytanie do naukowców i inżynierów zajmujących się rozwojem innowacyjnych technologii, wykorzystujących wodór.

Nowe, ale po staremu

Każdy, kto choćby raz miał styczność z ustawą–Prawo energetyczne, po pierwszej lekturze staje się gorącym zwolennikiem jej nowelizacji upraszczającej zapisy. Projektów i planów rekodyfikacji prawa energetycznego nie brakowało w przeszłości i nie ma chyba osoby odpowiedzialnej za ten obszar, która by nie zapowiadała dalszych takich prac.

Z tymi zapowiedziami jest jak z legendarnymi cytrusami w PRL, które płynęły statkiem na święta Bożego Narodzenia. Płyną, płyną, wszyscy czują już ich soczysty smak w ustach, ale jakimś dziwnym trafem dopływają zawsze po świętach, bardziej kwaśne i gorzkie niż słodkie dla podniebienia. Niestety podobnie jest ze zmianami w prawie energetycznym.

Ostatnio zapowiadany pakiet zmian związanych z wodorem mógł jednak zaskoczyć. Otóż mieliśmy mieć regulację dotyczącą zupełnie nowych zastosowań tego pierwiastka, z którym związanych jest wiele innowacyjnych technologii oraz zastosowań. Tymczasem, analizując przedstawiony projekt zmian, osoby znające strukturę polskiej energetyki oraz obowiązujący system prawa energetycznego mogą się poczuć zaskakująco swojsko. O ile bowiem projektodawca wśród działalności przedsiębiorstwa energetycznego zajmującego się wodorem wyróżnił przesyłanie, magazynowanie oraz specyficzną konwersję elektrolityczną, o tyle szczegółowe rozwiązania dotyczące przesyłania wodoru co do zasady polegają na dopisaniu wodoru do instytucji już istniejących dla paliw gazowych lub gazu ziemnego, a jego magazynowanie do stosunkowo niedawno wprowadzonych rozwiązań dla energii elektrycznej.

Można oczywiście uznać, że takie wprowadzenie do systemu prawnego działalności związanej z wodorem służy stabilności tego systemu oraz umożliwia wykorzystanie już sprawdzonych i znanych instytucji. Z drugiej strony warto się zastanowić, czy szansa, jaką daje bogactwo zastosowań wodoru w energetyce, nie jest również szansą na przeprowadzenie obok głębokiej transformacji technicznej równie pogłębionej transformacji regulacyjnej i instytucyjnej. Mogłoby to np. umożliwić zmianę struktury z wielkoskalowych generacji i centralnie zarządzanych sieci w kierunku energetyki rzeczywiście rozproszonej, w której OZE – dzięki magazynowaniu energii z użyciem wodoru oraz różnym rodzajom jego transportu nie tylko za pośrednictwem rurociągów (np. w formie gazu, jako składnik cieczy, a nawet w formie pasty) – mogłyby wspomagać niezależność i bezpieczeństwo energetyczne na poziomie lokalnym. Co nie stoi oczywiście w sprzeczności ze szkieletowym systemem transgranicznego przesyłania w UE oraz standardami jakościowymi tak przesyłanego wodoru, o co postulują organy unijne w przytoczonych dokumentach. Czy jednak system ten ma być jedyną i scentralizowaną formą działalności w tworzącej się branży, czy raczej zabezpieczeniem i otwarciem na szerszy rynek dla struktury znacznie bardziej rozproszonej?

Na razie można tylko stwierdzić, że nowe rozwiązania w energetyce z zastosowaniem wodoru mają być uregulowane po staremu, czyli w znanych i obowiązujących już instytucjach oraz w znanej i działającej strukturze polskiej energetyki. I to jest przewaga wodoru nad gazem łupkowym, którego branża narzekała na brak przepisów i w konsekwencji brak możliwości diagnozowania ryzyk regulacyjnych.

Czy zatem rozwój wodoru oparty na zaproponowanych przepisach umożliwi Polsce uzyskanie takiej niezależności energetycznej, jaką np. za Oceanem Atlantyckim stworzyła tzw. rewolucja łupkowa?

Autor jest partner associate w Deloitte Legal

Od pewnego czasu wodór, podobnie jak niegdyś gaz łupkowy, jest w kontekście polskiej energetyki odmieniany przez wszystkie możliwe przypadki. Zwłaszcza że teraźniejszość dosadnie uświadamia nam, że działania i zaniechania z przeszłości postawiły nas przed znacznie trudniejszymi niż zakładano wyzwaniami w przyszłości. Wodór jest zatem idealnym kandydatem na nośnika nadziei, że przyszłość polskiej energetyki nie musi być malowana jedynie w ciemnych barwach. I co najważniejsze, nie jest to nadzieja bezpodstawna, bo i sam wodór jest wielobarwny.

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?