Opinię publiczną, w szczególności tę jej część, którą tworzą prawnicy, zelektryzowały doniesienia o tymczasowym aresztowaniu adwokatki podejrzewanej o podżeganie do pobicia, rozboju, gróźb i zgwałcenia domniemanej kochanki swojego męża oraz do nękania jej w ciągu kilku miesięcy esemesami nieprzychylnej treści. Środowisko, jak zwykle w dowolnej sprawie, podzieliło się na dwa główne obozy. Pierwszy z nich zasiliły szeregi osób uważających, że do adwokata, któremu stawiany jest szereg poważnych zarzutów, powinno się podchodzić z taką samą rezerwą jak do przedstawiciela jakiejkolwiek profesji. Drugi obóz to zwolennicy i zwolenniczki adwokackiego koleżeństwa i feminizmu.
Z analizy publicznych komentarzy na ten temat daje się wywnioskować, że dla niektórych przedstawicieli prawniczego świata koleżeństwo oznacza stanie murem za każdą osobą wpisaną na listę adwokatów, niezależnie od okoliczności, w jakich popadła w kłopoty prawne. Przyjąć należałoby więc za pewnik, że powinniśmy stać murem za matkami zatrzymanymi za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu, za rodzicami wożącymi dzieci bez fotelika, za mężami zatrzymanymi za tłuczenie żony wieszakiem, czy za domniemanymi sprawcami wypadków nazywającymi auta pokrzywdzonych trumnami na kółkach.
Czytaj więcej
Panie zbyt często traktują mężczyzn jak wrogów.
Dlaczego? Bo są adwokatami! What else? – zapytałby George Clooney w reklamie kawy.
Z podobnych przyczyn nie wypada, będąc kobietą, skomentować zarzutów stawianych innej kobiecie, lub nie daj Bóg poddać jej zachowanie krytyce. O ile wraz z doświadczeniem, zaskoczenie tego rodzaju zjawiskiem maleje, o tyle w osłupienie wprawia argumentacja, która pada w publicznej obronie koleżanki po fachu. Zleciła porwanie? Była w połogu. Miesiące nękania wiadomościami? Ciężki finisz ciąży. Podżegała do zgwałcenia – nikt z nas nie wie ,jak by się zachował, gdyby został zdradzony. Pobicie? Biedna kobieta, nie dostała wsparcia, gdy tego najbardziej potrzebowała. Koleżeństwo na gruncie adwokatury i koleżankowanie się kobiet rozumiane jako systemowe wsparcie i unikanie oceniania innych kobiet to nie to samo co kolesiostwo i oczekiwanie, aby feminizm stał się ślepym wsparciem innych kobiet niezależnie od czynów, które są im przypisywane lub których się dopuszczają. Przesunięcie środka ciężkości ze wsparcia dla innego adwokata w wykonywaniu przez niego obowiązków zawodowych, mierzeniu się z przeszukaniem kancelarii czy oczekiwaniem, aby zeznawał w sprawie swojego klienta albo z dawania takich samych szans kobietom za taką samą pracę jak ta wykonywana przez mężczyzn w kierunku zaślepienia nie może przynieść niczego dobrego. Tak samo jak nie będzie negatywnie wpływać na całe środowisko nagłośnienie postępowania jednej tylko osoby. Rozumiem i szanuję środowiskową solidarność, podobnie jak tę wynikającą z potrzeby traktowania równo ludzi niezależnie od ich płci, wyznania czy seksualnych preferencji. W żadnym wypadku jednakże nie pojmuję, jak z faktu (domniemanego) popełnienia przez kobietę przestępstwa można czynić oręż przeciwko osobie nim pokrzywdzonej, odbierając jej ten wyjątkowy status. Granica pomiędzy domniemaniem niewinności a zapieraniem się rękoma i nogami, że do przestępstwa nie doszło, jest cienka, ale różnica bywa równie bolesna jak między spoczynkiem na krześle i na krześle elektrycznym.