Ostatnie lata zamiast obiecanej przez rząd ustawy reprywatyzacyjnej przynoszą spadkobiercom dawnych właścicieli wyłącznie dalsze ograniczenia i tak już szczątkowych roszczeń. Były wprowadzone pod słusznym hasłem zwalczania tzw. dzikiej reprywatyzacji, natomiast przesunęły wahadło pomiędzy interesami spadkobierców a interesem publicznym praktycznie na korzyść tego drugiego.
Tak było m.in. po nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami z 17 września 2020 r. (DzU. z 2020 r., poz. 1709). Nowelizacja ta, niepozbawiona słuszności, doprowadziła do absurdalnych sytuacji typu: odmowa ustanowienia użytkowania wieczystego nieruchomości zabranej dekretem z 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy (tzw. dekretem Bieruta) z powodu istnienia służebności przesyłu na fragmencie działki.
Czytaj więcej
Czekamy na uchwałę poszerzonego składu Sądu Najwyższego, która może mieć poważne skutki gospodarcze. Dowiemy się, czy sędziowie potwierdzą, że nie ma podstaw do traktowania lasu jako rzeczy wyłączonej z obrotu.
Kolejnym jaskrawym przykładem była nowelizacja kodeksu postępowania administracyjnego z 11 sierpnia 2021 r. (DzU z 2021 r., poz. 1491), o której już pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”. Na jej podstawie umorzono z mocy prawa toczące się (często wiele lat) postępowania administracyjne w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji i postanowień, ogłoszonych lub doręczonych ponad trzydzieści lat przed wejściem w życie nowelizacji.
Łatwo sobie wyobrazić gorycz i frustrację obywateli, którzy nieraz kilkanaście czy kilkadziesiąt lat walczyli o stwierdzenie, że odmowna decyzja reprywatyzacyjna wydana w okresie PRL rażąco naruszała nawet ówczesne komunistyczne prawo, a nie doczekali się już w okresie III RP – z powodu przewlekłości czy nawet bezczynności organów administracji – wydania decyzji nadzorczej w swojej sprawie do wejścia w życie ww. nowelizacji przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego.