Mirosław Gumularz: Ochrona twórców a wolność i prywatność w internecie

Unijny Trybunał dostrzegł problem działania autonomicznych mechanizmów filtrowania treści.

Publikacja: 17.05.2022 09:03

Mirosław Gumularz: Ochrona twórców a wolność i prywatność w internecie

Foto: Adobe Stock

Trybunał Sprawiedliwości UE (wielka izba) 26 kwietnia wydał wyrok w głośnej sprawie dyrektywy (UE) 2019/790. Chodzi o przepisy o filtrowaniu/moderowaniu treści w internecie. Skargę wniosła Rzeczpospolita Polska. Co istotne, chodzi o dyrektywę o prawie autorskim, która jeszcze w Polsce nie została implementowana. Niemniej przesądza kwestię sporną, która wpływała na tempo prac legislacyjnych.

Skarga Polski dotyczyła art. 17 dyrektywy 2019/790. W największym uproszczeniu, wskazana regulacja w dużej mierze odchodzi od znanego mechanizmu notice and takedown, który w polskiej legislacji jest wyrażony w art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.

Zgodnie z nim podmiot przechowujący treści (np. objęte ochroną prawnoautorską) w momencie otrzymania wiarygodnej informacji, że są one bezprawne, musi niezwłocznie zareagować (zablokować dostęp). W przeciwnym razie stanie się współodpowiedzialny za to naruszenie. Jednocześnie art. 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną przesądza, że nie ma obowiązku „aktywnego poszukiwania” wskazanych bezprawnych treści (np. filtrowania zawartości komentarzy zamieszczanych przez użytkowników). Chodzi o wyważenie dwóch dóbr: ochrony tych, których może dotyczyć bezprawna zawartość, i ochrony dostawców usług online, a pośrednio także wolności słowa czy może nawet bardziej prywatności użytkowników.

Czytaj więcej

TSUE: portale muszą podzielić się zyskiem z twórcami

Przyjęcie mechanizmu przeciwnego, tj. wymuszającego bieżące kontrolowanie treści, tj. filtrowanie, moderacja etc. (w celu poszukiwania naruszeń) zawsze rodzi ryzyko wpływu na wolność wypowiedzi czy prywatność użytkowników. Takie działania zawsze łączą się z przetwarzaniem danych osobowych.

Przedmiot sporu

Właśnie tego dotyczy art. 17 dyrektywy 2019/790 i spór wokół tego przepisu. Spór, który wynika m.in. z niejednoznaczności tej regulacji.

Konstrukcja art. 17 dyrektywy jest mieszana w tym sensie, że z jednej strony wyłącza stosowanie art. 14 ust. 1 dyrektywy 2000/31 (odpowiednik polskiego art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną), wprowadzając bardziej złożony system przesłanek wyłączenia odpowiedzialności, ale z drugiej utrzymuje regułę, że hostingodawca nie ma ogólnego obowiązku nadzoru nad treściami. To znaczy nie dochodzi do wyłączenia konstrukcji wyrażonej w treści art. 15 dyrektywy 2000/31 (odpowiednik polskiego art. 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną). Niemniej analiza art. 17 ust. 4 dyrektywy 2019/790 wskazuje, że w praktyce do ograniczenia znaczenia art. 15 dyrektywy 2000/31 najpewniej dojdzie. Nie chcąc przytaczać całości tego przepisu, można wskazać, że w praktyce wymagać on będzie pewnej aktywności ex ante w związku z możliwością naruszenia praw autorskich.

Skarga Polski

Tego właśnie dotyczyła skarga Polski. Zdaniem Rzeczypospolitej Polskiej, dostawcy usług przechowujący treści musieliby weryfikować wszystkie treści zamieszczanych przez użytkowników przed ich publicznym rozpowszechnianiem. W tym celu dostawcy ci, wobec braku innych praktycznych rozwiązań, musieliby wykorzystywać narzędzia automatycznego filtrowania, przy wykorzystaniu algorytmów, co rodzi np. ryzyko nieuzasadnionego blokowania treści zgodnych z prawem.

Rozstrzygnięcie

Zdaniem Trybunału Sprawiedliwości UE obowiązki nałożone przez art. 17 ust. 4 dyrektywy 2019/790 na dostawców usług udostępniania treści online nie ograniczają w sposób nieproporcjonalny prawa do wolności wypowiedzi i informacji użytkowników tych usług.

Zdaniem TSUE dyrektywa o prawie autorskim, a także orzecznictwo TSUE zawierają kryteria ochrony wolności słowa. TSUE wskazuje, że system filtrowania, który mógłby nie rozróżniać w wystarczającym stopniu treści niezgodnej z prawem od treści zgodnej z prawem, skutkiem czego jego wdrożenie mogłoby doprowadzić do blokady komunikacji o treści zgodnej z prawem, jest sprzeczny z prawem do wolności wypowiedzi i informacji zagwarantowanym w art. 11 Karty Praw Podstawowych. Trybunał podkreślił, że wbrew temu, co utrzymuje Polska, obowiązek nałożony na dostawców usług udostępniania treści online polegający na weryfikowaniu treści, które użytkownicy chcą zamieścić na ich platformach przed ich publicznym rozpowszechnieniem, wynikający z odrębnego systemu odpowiedzialności ustanowionego w art. 17 ust. 4 dyrektywy 2019/790, został przez prawodawcę Unii otoczony odpowiednimi gwarancjami. Gwarancje te zapewniają poszanowanie prawa do wolności wypowiedzi i informacji użytkowników tych usług oraz sprawiedliwą równowagę między – z jednej strony – tym prawem, a z drugiej – prawem własności intelektualnej.

Wnioski z orzeczenia

Wynika z tego, że Trybunał Sprawiedliwości UE dostrzega problem działania autonomicznych mechanizmów filtrowania treści. Dodatkowo przesądził, że działanie automatycznych mechanizmów musi być poddane kontroli i nie może wpływać m.in. na wolność wypowiedzi.

Co istotne, wskazane orzeczenie w dalszym ciągu nie przesądza, kiedy dostawcy usług będą w praktyce musieli używać automatycznych systemów filtrujących (ex ante treści), aby wykazać należytą staranność zapobiegania naruszeniom prawa autorskiego. TSUE z jednej strony podkreśla, że platformy nie mają obowiązku stałego monitorowania treści. Z drugiej zaś zdaje się przyjmować (zgadzając się z Polską argumentacją), że zapobieganie naruszeniom w praktyce wymagać będzie automatycznego filtrowania treści. Takie podejście wpłynie także na kwestie ochrony prywatności.

Konieczność weryfikacji

Przy takim ujęciu zasadnicze znaczenie będzie miała ocena w konkretnym stanie faktycznym, m.in.: jaka jest podstawa przetwarzania danych, jak będzie spełniany obowiązek informacyjny, a także czy będzie dochodziło do profilowania lub zautomatyzowanego podejmowania decyzji o blokowaniu treści w rozumieniu RODO? Co więcej, RODO zawiera dodatkowe wymagania dotyczące profilowania i automatycznego podejmowania decyzji.

Autor jest adiunktem na WSB w Warszawie, radcą prawnym, Kancelaria Gumularz Kozik

Trybunał Sprawiedliwości UE (wielka izba) 26 kwietnia wydał wyrok w głośnej sprawie dyrektywy (UE) 2019/790. Chodzi o przepisy o filtrowaniu/moderowaniu treści w internecie. Skargę wniosła Rzeczpospolita Polska. Co istotne, chodzi o dyrektywę o prawie autorskim, która jeszcze w Polsce nie została implementowana. Niemniej przesądza kwestię sporną, która wpływała na tempo prac legislacyjnych.

Skarga Polski dotyczyła art. 17 dyrektywy 2019/790. W największym uproszczeniu, wskazana regulacja w dużej mierze odchodzi od znanego mechanizmu notice and takedown, który w polskiej legislacji jest wyrażony w art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.

Pozostało 89% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?