Co spowodowało, że został pan prawnikiem?
W czasach licealnych myślałem najpierw o pracy archeologa, która była zbieżna z moim zainteresowaniem historią. Kiedy jednak rozważałem ten pomysł, doszedłem do wniosku, że mimo wszystko jako archeolog nie zawsze mógłbym widzieć efekty mojej pracy, a na tym dosyć mi zależało. Wówczas mój śp. Ojciec zasugerował, że powinienem zdecydować się na studia prawnicze, i ta koncepcja od razu przypadła mi do gustu. Idea stawania w obronie słabszych zawsze była mi bliska, a ponadto adwokat nieodmiennie kojarzył mi się z człowiekiem o wysokiej kulturze osobistej, wszechstronnym wykształceniu (zwłaszcza pod kątem nauk społecznych) oraz mającym możliwości prowadzenia również działalności społecznej. Wybrałem więc prawo, jednocześnie nie odrzucając definitywnie pomysłu o podjęciu studiów archeologicznych, które mógłbym ukończyć jednocześnie bądź po zdobyciu zawodu prawnika.
Praca naukowa na wydziale prawa oraz praca praktyka pochłonęła mnie jednak na tyle, że ostatecznie ukończyłem „jedynie” mój macierzysty Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, zostając prawnikiem. Tego wyboru na pewno jednak nie żałuję.
Czytaj więcej
Rośnie zapotrzebowanie na ludzi, którzy znają przepisy i mówią tym samym językiem, co biznes – mówi Paweł Sawicki, adwokat w Kancelarii Kopeć&Zaborowski.
W swojej pracy naukowej postanowił pan przede wszystkim skupić się na dziedzinie historii doktryn polityczno-prawnych. To ciekawy, ale dość rzadko wybierany przez studentów przedmiot, którzy swoją przyszłość wiążą raczej z teraźniejszymi i nieustannie nowelizowanymi dziedzinami prawa. Czy faktycznie, jak postrzegają niektórzy, historia doktryn polityczno-prawnych jest tylko pieśnią przeszłości?