Piotr Soroczyński: Brak perfekcji podatkowych trochę dokucza…

Wszyscy znamy pojęcie przykrótkiej kołdry. Akcyza ją wydłuży.

Publikacja: 26.10.2021 11:10

Piotr Soroczyński: Brak perfekcji podatkowych trochę dokucza…

Foto: Adobe Stock

Każde państwo potrzebuje pieniędzy, by móc zaspokajać potrzeby swoich obywateli. Oczywiście tych potrzeb zawsze jest więcej niż środków możliwych do zebrania w rozsądny sposób. Wszyscy znamy z perspektywy naszych budżetów domowych, budżetów firm, ale i finansów publicznych pojęcie tzw. przykrótkiej kołdry, którą nigdy nie da się przykryć wszystkiego co trzeba.

Sztuka kompromisu

Sprowadza się to do sztuki kompromisowej hierarchizacji potrzeb, ale również stosownego dobrania form i skali danin niezbędnych, by środki na te działania zabezpieczyć. Wypada do tego dodać istotną funkcję części zbieranych przez państwo danin – wpływanie na to, co chcemy i w jakiej ilości konsumować. Wiadomo, że mniej oglądamy się za tym, co drogie, a chętniej sięgamy po to, co w przystępnej cenie.

Szczególne są daniny związane z konsumpcją używek, np. alkoholu i tytoniu. Powinny być one na tyle duże, by ograniczać ich spożycie i zabezpieczyć środki na kompensowanie kosztów społecznych tego, że używki są w legalnym obrocie. Szczególnie gdy myśli się o tym przez pryzmat bezpośrednich i pośrednich kosztów leczenia czy tych związanych z wprowadzeniem ochronnych elementów polityki społecznej. Z drugiej strony, zbyt restrykcyjne podejście do obciążenia daninami używek może doprowadzić do pojawienia się czarnego rynku i w konsekwencji do zasilenia sporymi kwotami organizacji przestępczych, a w łagodniejszym wymiarze zjawiska do szerszego korzystania z używek legalnie zakupionych za granicą i zasilenia daninami od naszej konsumpcji innego państwa.

Oczywiście dużym i ciekawym tematem jest stworzenie odpowiedniego systemu tych danin, uwzględniającego, że częstokroć jedne wyroby zastępowane są innymi, a w decyzjach konsumentów istotne jest, jakie są poziomy opodatkowania poszczególnych wyrobów. Daniną, jaką uważa się za najbardziej efektywną w regulacji rynku używek, jest akcyza.

A może Forum

By temat dogłębnie przedyskutować i dać decydentom twarde wnioski, analizy czy przemyślenia, Ministerstwo Finansów zaproponowało powołanie Forum Akcyzowego do dyskusji, wymiany poglądów, dobierania propozycji najlepszych rozwiązań. Miało ono być otwarte dla wszelkich środowisk mogących coś istotnego wnieść w tę tematykę. W dodatku zakładano i podkreślano, że całość przedsięwzięcia ma mieć wysokie walory w postaci równości, reprezentatywności, transparentności.

Po kursie szybkiego pisania

By prace szły wartko i by nie dyskutowali wszyscy o wszystkim (co dyskusję rozwadnia i przedłuża) zaproponowano, by w forum wyłonić cztery grupy robocze mające prowadzić dyskusje i uzgodnienia w kluczowych obszarach wskazanych przez resort.

Niestety mechanizm doboru dyskutantów do owych grup okazał się niezbyt szczęśliwy. Zaproponowano, by liczbę członków poszczególnych grup istotnie ograniczyć (do zaledwie dziesięciu osób). W dodatku przyjęto zasadę, że kto zgłoszony pierwszy, ten lepszy. Co ciekawe, miało to miejsce po tak niedawnych, a głośnych dyskusjach (prowadzonych przy okazji specyficznych wyników rozdzielenia znaczących środków unijnych), że nie jest to najszczęśliwsza formuła i zdecydowanie lepiej zdać się na jakąś inną.

Wskutek takiego działania zostali wykluczeni z prac grup roboczych wszyscy ci, którzy chcieli wykazać staranność we wpisywaniu swoich danych do formularza zgłoszeniowego. Typowo zużywane tu czterdzieści sekund okazało się zdecydowanie zbyt długim czasem na zakwalifikowanie się do grona ekspertów. Zasadnicze okazuje się więc pytanie, czy szukano tych, co mogą coś wnieść do polityki akcyzowej, czy tych, którzy potrafią ultraszybko pisać lub zdają się na odpowiednie wsparcie techniczne. Zdaje się mocno to odbiegać od deklarowanych zamierzeń resortu, ale jeśli się dobrze wczytać, to chyba również od zapisów regulaminu Forum. Bardzo trudno tu bowiem o odpowiednią reprezentatywność środowisk w grupach roboczych.

Gdy coś zgrzytnie

Jestem byłym pracownikiem Ministerstwa Finansów (krótko, ale zawsze coś). Mam w związku tym ogromy sentyment do działań resortu, połączony z być może nieco zbyt idealistycznie wywindowanymi oczekiwaniami co do jego prac (sposobów i wyników). W konsekwencji, gdy coś „zgrzytnie", przykro mi znacznie bardziej niż gdy „zgrzytnie" coś w jakimkolwiek innym resorcie. W tym przypadku muszę powiedzieć: brak perfekcji trochę dokucza...

Mam także nadzieję (być może znów zbyt idealistyczną), że wzmiankowany „zgrzyt" uda się wzorcowo zlikwidować.

Autor jest głównym ekonomistą Krajowej Izby Gospodarczej

Każde państwo potrzebuje pieniędzy, by móc zaspokajać potrzeby swoich obywateli. Oczywiście tych potrzeb zawsze jest więcej niż środków możliwych do zebrania w rozsądny sposób. Wszyscy znamy z perspektywy naszych budżetów domowych, budżetów firm, ale i finansów publicznych pojęcie tzw. przykrótkiej kołdry, którą nigdy nie da się przykryć wszystkiego co trzeba.

Sztuka kompromisu

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?