Prawie 24 miliony pracujących mieszkańców Unii w wieku 15-64 lat miało pod koniec ubiegłego roku różnego rodzaju umowy tymczasowe, w tym umowy na czas określony. W Polsce takich osób były prawie dwa miliony, czyli nieco ponad 12 proc. pracowników - wynika z najnowszych danych Eurostatu.
Najmniej tych elastycznych rozwiązań było w Rumunii (1,9 proc.) i w krajach bałtyckich, na czele z Litwą (2 proc.). Na drugim biegunie jest Holandia, z długoletnią tradycją pracy tymczasowej (nie bez powodu jeden z gigantów tej branży, Randstad, wywodzi się z Holandii), gdzie prawie co czwarty pracownik w wieku 15-64 lat miał pod koniec zeszłego roku umowę tymczasową. Kolejne miejsca zajmowały Serbia i Portugalia - z co siódmym pracownikiem zatrudnionym tymczasowo.
Czytaj więcej
Większość dużych pracodawców podejmuje działania, by choćby częściowo wyrównać wzrost kosztów życia pracowników. Tegoroczne podwyżki wynagrodzeń częściej będą powiązane z inflacją.
Średni udział elastycznych umów podwyższają w całej Unii młodzi ludzie w wieku 15-29 lat, w tym ci, którzy są już w pełni aktywni zawodowo, czyli nie są objęci formalną edukacją (nie uczą się w szkole ani nie studiują). Wśród nich aż co czwarty (25,1 proc.) był pod koniec ub. roku zatrudniony na umowie o pracę tymczasową, na umowie –zleceniu, o dzieło, czy umowie na czas określony.
Unijną średnią podwyższają młodzi Portugalczycy i Hiszpanie, gdzie ten odsetek sięga niemal 40 proc. Niewiele mniejszy jest we Włoszech (39 proc.), czyli w krajach południa Europy, które były najmocniej dotknięte kryzysem finansowym 2008 roku, który skokowo zwiększył tam bezrobocie wśród młodych ludzi.