Góra zboża przygniata ministra rolnictwa. Długa lista zaniedbań rządu

Nad rolnictwem ciągle wiszą ciemne chmury. W żniwa wchodzimy z potężnymi zapasami, opozycja chce to wykorzystać.

Aktualizacja: 30.06.2023 05:59 Publikacja: 30.06.2023 03:00

Mimo porozumienia w ramach Inicjatywy Zbożowej Rosjanie utrudniają handel zbożem szlakiem przez Morz

Mimo porozumienia w ramach Inicjatywy Zbożowej Rosjanie utrudniają handel zbożem szlakiem przez Morze Czarne

Foto: Bo Amstrup/Ritzau Scanpix/AFP

Choć kryzys zbożowy zniknął z nagłówków, rząd nie wyciągnął z odsłaniającego słabości polskiej polityki rolnej kryzysu żadnych wniosków. Nie ruszyły prace nad strategią rozwoju rolnictwa, nie ma pomysłu na konkurowanie czy współpracę z Ukrainą. Brak pomysłów na poprawę infrastruktury.

Za to opozycja chce wykorzystać złość rolników i ruszyła ze spotkaniami pod hasłem „AgroKluby”.

Miliony ton ziarna

Szacunki zapasów zboża są bardzo różne. Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej szacuje je nawet na 6,5–9 mln zł. Wyższa wartość oznaczałaby już rekord w historii Polski, ale nawet niski wynik w tych widełkach byłby już imponujący. Co więcej, choć susza ogranicza prognozy produkcji w tym sezonie, zapasy mogą znacząco nie zmaleć.

– Jeżeli przyjąć optymistyczny wariant: że produkcja w tym sezonie zmniejszy się o 3,5 proc., to przy zapasach początkowych ok. 9 mln ton i delikatnym wzroście zużycia o 1 proc. – do 25,4 mln ton – import będzie prawdopodobnie mniejszy. Choć nie wiadomo co z Ukrainą, jakie tam zapadną decyzje na szczycie. Choć przewidujemy import poniżej 3 mln ton, to i tak zasoby w sezonie będą na poziomie 46 mln ton, i to znowu da niespełna 9 mln ton zapasów – mówi dr Wiesław Łopaciuk, analityk Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

Czytaj więcej

Piotr Skwirowski: Co z obietnicą ministra rolnictwa, że ukraińskie zboże zniknie

Banki spodziewają się mniejszych zapasów. – Szacujemy, że zapasy końcowe zboża będą się wahały od 4 do 5 mln ton na koniec sezonu, który się kończy w tym tygodniu – mówi Weronika Szymańska, starszy analityk sektora rolno-spożywczego w BNP Paribas. Ostatecznych danych na temat eksportu jeszcze nie ma, ale banki spodziewają się, że w sezonie 2022/2023 z Polski wyjedzie 11 mln ton – m.in. powyżej 5 mln ton pszenicy, 4 mln ton kukurydzy. To dużo, w maju zboże miało priorytet: przejęło porty ze względu na próby zażegnania kryzysu.

Firma Sparx oblicza, że przez porty przeszło 880 tys. ton. To rekord, do tej pory 750 tys. ton było uznawane za szczyt możliwości. Rekordy w portach bije jednak głównie pszenica, która trafia do Niemiec i krajów afrykańskich, jak Nigeria, Algieria, RPA, Angola, Maroko. Kukurydza jedzie głównie lądem do UE.

Zboże nie zniknęło z rynku po sprzedaniu go przez rolników. – Dziś rolnicy opróżnili prawie swoje magazyny, ale to się przesunęło do punktów skupowych, które kupiły rzepak bardzo drogo, po 3 tys. za tonę, dziś jest po 1,7 tys. Punkty nie mogą go sprzedać z taką stratą, więc go trzymają i czekają na podwyżkę. Część skupów ma również ciągle pszenicę kupowaną po 1400 zł – mówi Wiesław Gryn, wiceprezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego. Sam właśnie powiększa magazyn. – Przechowywać mogę długo, ale pytanie, jak długo mogę żyć bez pieniędzy. Muszę sprzedawać zbiory cały rok, żeby mieć na pracowników, paliwo do maszyn czy podatki – dodaje.

Lista zaniedbań

Rozmowy z analitykami, politykami i rolnikami wskazują na listę zaniedbań, do których rozwiązania nie skłonił polityków nawet osiągający kolejne etapy kryzys zbożowy. Eksperci wskazują tu na opóźnioną reakcję na problemy, brak planów poprawy niskiej przepustowości portów (we wrześniu węgiel wypchnął zboże z portów, teraz zboże wypchnęło inne towary), brak kontroli zboża przez polskie służby, brak wsparcia tranzytu, wreszcie brak zaangażowania Brukseli w rozwój naszej infrastruktury czy szukania odbiorców na polskie zboże. No i oczywiście – brak publikacji listy importerów.

– Konieczna jest rozmowa z UE, szukanie sojuszników, potrzebujemy współpracy z państwami UE, bo ten problem będzie się powtarzał w przyszłych latach. Rolnicy chcą, by się tym zainteresowała UE. Mają żal do ministra, że nie zainteresowano tym KE i nie stworzono wspólnego europejskiego frontu pomocy – mówi Dorota Niedziela, posłanka PO i wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Rolnictwa.

Eksportowi może nie pomagać to, że rolnicy obecnie niespecjalnie chcą sprzedawać zboże. – Obecnie ci, którzy jeszcze dysponują zapasami ziarna, usztywnili się na ich sprzedaż, licząc na dalszy wzrost cen – mówi Monika Piątkowska, prezes Polskiej Izby Zbożowo-Paszowej. Ofert sprzedaży zbóż jest mało, to efekt zwyżek cen ziarna na światowych rynkach, niepewności co do wielkości plonów w wyniku suszy. – Handel ziarnem ogranicza się do realizacji wcześniej zawartych kontraktów i pokrywania wcześniejszych umów. Widzimy jednak dużą aktywność eksporterów na rynku, spodziewamy się ożywienia w handlu w ciągu kolejnych kilku w związku z wypłatą rządowych dopłat – mówi Piątkowska.

Przed skupami powinny obecnie stać kolejki chętnych, bo wypłaty będą się należały rolnikom, którzy zboże sprzedadzą do 30 czerwca, czyli – do dziś.

Rząd obiecał sporo pomocy dla rolników poszkodowanych importem zbóż, jednak rolnicy zaczynają protestować przeciwko uzależnianiu ich od pomocy państwa i zaczynają domagać się tanich kredytów. – Ta jałmużna to jedno, ale postulowaliśmy kredyty 2 proc., to żadna łaska, miały ruszyć od 25 czerwca – mówi Wiesław Gryn. – KE zgodziła się na ten kredyt prawie miesiąc temu, można było dogadać się z bankami i uruchomić go od razu po zgodzie KE. Do tej pory kredyty jednak nie ruszyły, są tylko na papierze, a rolnicy potrzebują pieniędzy na żniwa i jesienne zasiewy – mówi rolnik.

Zegar tyka

Choć zakaz wwozu ukraińskiego zboża chwilowo uspokoił sytuację, to zaraz ten spokój może prysnąć.

17 lipca kończy się kolejna tura Inicjatywy Zbożowej i rosną wątpliwości, czy Rosja zgodzi się znowu przedłużyć umowę. Nawet jeśli tak – kolejny ryzykowny termin to 15 września, gdy kończy się wynegocjowany z Brukselą okres embarga na import pszenicy z Ukrainy. Resort rolnictwa nie odpowiedział nam ani na prośbę o wywiad, ani na pytania wysłane cztery dni temu: czy ma jakieś pomysły, jak w razie powyższych sytuacji uniknąć ponownie napięć.

Sytuację chce wykorzystać Koalicja Obywatelska, która właśnie ruszyła rozmawiać z rolnikami w ramach AgroKlubów. – Na Zamojszczyźnie rolnicy są wściekli na PiS, uważają, że obietnice ministra Telusa nie są realizowane. Mają duży żal, że nikt z obozu rządzącego nie walczy o rolników, a dziś większość rolników ma ogromne straty i kłopoty finansowe, które grożą upadłością ich gospodarstw – mówi Dorota Niedziela.

Spotkania AgroKlubów zaczęły się od Zamojszczyzny, następne będzie Podkarpacie, potem kolejne regiony. Politycy deklarują, że będą się spotykać nawet do wyborów.

Choć kryzys zbożowy zniknął z nagłówków, rząd nie wyciągnął z odsłaniającego słabości polskiej polityki rolnej kryzysu żadnych wniosków. Nie ruszyły prace nad strategią rozwoju rolnictwa, nie ma pomysłu na konkurowanie czy współpracę z Ukrainą. Brak pomysłów na poprawę infrastruktury.

Za to opozycja chce wykorzystać złość rolników i ruszyła ze spotkaniami pod hasłem „AgroKluby”.

Pozostało 94% artykułu
Rolnictwo
Ukraińscy rolnicy zbiorą więcej pszenicy w 2025 roku. Rosyjscy mają problem
Rolnictwo
Komisja Europejska oceniła ukraińskie rolnictwo. Na razie jest „dwója”
Rolnictwo
Saudyjczycy buszują w rosyjskim zboż. Przejmują kontrolę nad rolnictwem
Rolnictwo
Anna Zalewska: Zrównoważone rolnictwo jest bliskie naszej strategii
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rolnictwo
Wieprzowina wkrótce może drożeć