Nawet w Nepalu i Indonezji poszukają rąk do do pracy sezonowej polscy producenci owoców miękkich i warzyw. Nie pomagają im przyciągnąć ludzi niskie stawki, które zaczynają się od 15 zł za godzinę na rękę (plus zakwaterowanie). Z kolei pracownikom nie pomagają polskie służby konsularne, np. Nepalczycy muszą podróżować do Indii, by złożyć wniosek o wizę.
Ręce potrzebne
– Po wybuchu wojny w Ukrainie odczuliśmy ogromny brak rąk do pracy, dlatego dziś branża sprowadza ludzi z Gruzji, z Azji, Ameryki Południowej, z całego świata – mówi Andrzej Gajowiczek, prezes Krajowego Stowarzyszenia Przetwórców Owoców i Warzyw, którego firma ma dziesięć zakładów przetwórczych. – Polska w tej chwili jest potęgą w przetwórstwie owoców, w produkcji drobiu. Ale potrzebna jest ogromna ilość rąk do pracy, bo np. w produkcji owoców nie ma jeszcze automatów do zbioru owoców – mówi „Rzeczpospolitej”.
Jeśli ktoś przyjeżdża dziś do pracy z Ukrainy, to głównie kobiety. – Sytuacja się nieco wyklarowała. Młodzi mężczyźni nie przyjeżdżają, zniknęli rok temu z polskiego rynku pracy – mówi Dariusz Szymański, prezes Spółdzielczej Grupy Producentów Owoców Nasz Sad. W jego zakładzie do pakowania jabłek zgłaszają się głównie kobiety. Zresztą, mężczyźni szybko z tego zajęcia rezygnowali.
Czytaj więcej
Po słabym pierwszym kwartale 2023 r. dopiero w maju zaczęło szybciej przybywać sezonowych zajęć. Tego lata może być ich jednak mniej niż przed rokiem.