Nastroje w rolnictwie są złe. Widać to na ulicach polskich miast, na których od wielu dni trwają protesty rolników. W ich wyniku posadę stracił minister rolnictwa, któremu protestujący zarzucili brak reakcji na niekontrolowany napływ na nasz rynek taniego zboża z Ukrainy.
Kiepska koniunktura i obawy rolników
Obawy i nastroje rolników widać też w przeprowadzonym przez Główny Urząd Statystyczny badaniu koniunktury w rolnictwie w drugiej połowie zeszłego roku. – Pogorszenie koniunktury zasygnalizowało 43,6 proc. kierujących gospodarstwami rolnymi, a poprawę około 6 proc. Pozostali uznali, że sytuacja ich gospodarstw nie ulegnie zmianie – informuje GUS w raporcie ze swojego badania. Rolnicy obawiają się spadku popytu na wytwarzane przez siebie produkty. Obawy te są przy tym najgorsze od półtora roku.
Z kolei z badania przeprowadzonego przez Instytut Rozwoju Gospodarczego Szkoły Głównej Handlowej wynika, że na początku tego roku koniunktura w rolnictwie pogorszyła się w porównaniu z czwartym kwartałem zeszłego roku. Spadek wartości obrazującego to wskaźnika jest skutkiem pogarszającej się sytuacji dochodowej gospodarstw rolnych, wynikającej ze spadku wielkości produkcji i cen skupu głównych produktów. – Rolnicy nie przewidują poprawy swojej sytuacji finansowej w kolejnym kwartale – podaje IRG SGH.
Czytaj więcej
Rolnicze protesty na ulicach pewnie uda się rządzącym jakoś ugasić i pewnie jak zwykle zasypie je pieniędzmi. Taniej jednak wychodzi rozwiązywanie problemów, zanim nabrzmieją. Ludzie widzą i czują je wcześniej, dlatego trzeba ich słuchać.
Przy okazji badania koniunktury w rolnictwie w drugiej połowie zeszłego roku GUS po raz pierwszy zapytał rolników o wpływ wojny w Ukrainie na kondycję ich gospodarstw. Okazało się, że zdaniem 24 proc. wojna za naszą wschodnią granicą poważnie wpływa na ich funkcjonowanie. 17 proc. badanych uznało, że zagraża ona stabilności gospodarstw.