Mateusz Morawiecki: Wchodzimy w czas przebudowy świata

Polskę czeka złota dekada - przewiduje Mateusz Morawiecki, premier RP.

Aktualizacja: 26.12.2020 17:56 Publikacja: 26.12.2020 00:01

Mateusz Morawiecki: Będę gorąco namawiał Jarosława Kaczyńskiego, by to nie był ostatni raz, kiedy ka

Mateusz Morawiecki: Będę gorąco namawiał Jarosława Kaczyńskiego, by to nie był ostatni raz, kiedy kandyduje na prezesa PiS.

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Po każdej pana wypowiedzi dotyczącej koronawirusa w internecie pojawia się wiele memów nawiązujących do pana słów z lipca o odwrocie pandemii koronawirusa. Żałuje pan tamtej wypowiedzi?

Proszę pamiętać, że te słowa padły w konkretnym momencie walki z pandemią, gdy niemal na całym świecie walka z wirusem była coraz bardziej skuteczna. Tygodniowe dane z Polski wskazywały, że liczba nowych zakażeń spada, gdy udało nam się opanować duże ogniska koronawirusa na Śląsku. Było to w czasie, gdy ludzie głośno domagali się otwierania kolejnych sektorów gospodarki, a zdecydowana większość krajów rezygnowała z restrykcji. Dysponując dzisiejszą wiedzą, być może dobrałbym te słowa ostrożniej, ale to nie zmienia faktu, że w tamtym czasie były one prawdziwe. To jednak przeszłość. Każdy wie, jak coś zrobić, po fakcie. Być profesorem analizy wstecznej to oczywiście ciekawe zajęcie, ale nie dla polityków, a w szczególności nie dla mnie.

Teraz, choć liczba zachorowań spadła poniżej 25 na 100 tys. przez siedem dni, zamiast luzowania mamy zaostrzenie reżimu sanitarnego?

Wirus Covid-19 działa z opóźnionym zapłonem, dopiero po kilku tygodniach widać jego śmiertelne żniwo. Podjęliśmy tę decyzję, wsłuchując się w głosy ekspertów, którzy mówią o tym, że styczeń i luty są niestety najlepszym czasem do rozprzestrzeniania się dla koronawirusów. Podobnie postępuje większość krajów europejskich. Od początku podkreślaliśmy, że oprócz liczby zachorowań musimy patrzeć też na wydolność służby zdrowia. Dziś w obliczu trzeciej fali epidemii i w obliczu zagrożenia nowym, bardziej zakaźnym szczepem wirusa musimy zachować maksymalną ostrożność. To są czynniki, których nikt nie może przewidzieć. To są okoliczności, na które musimy reagować niemal z dnia na dzień. Zwłaszcza że mamy szczepionkę na wyciągnięcie ręki. Ponadto, patrząc na możliwą dystrybucję szczepionek, nie można liczyć na to, że w styczniu będzie ich wystarczająca liczba. Czerpiemy z doświadczeń innych krajów, patrzymy na nasze własne dane oraz doświadczenia i w obawie przed trzecią falą te decyzje, które podjęliśmy, były najbardziej właściwe.

Część prawników twierdzi, że zakaz przemieszczania może być nałożony na obywateli jedynie za pomocą ustawy, a nie rozporządzenia Rady Ministrów.

Apeluję nie tylko o ścisłe przestrzeganie tych reguł, ale też o zdrowy rozsądek. Wiem, że w najbliższym czasie MSWiA zamierza nałożyć dotkliwe kary na podmioty, które notorycznie omijają przepisy. Tu nie chodzi już tylko o szacunek dla prawa, ale o coś więcej – szacunek dla życia.

Badania pokazują, że Polacy nie chcą się szczepić? Jak rząd chce ich do tego zachęcić?

Dzisiaj nie mamy lekarstwa na Covid-19, szczepionka jest jedynym remedium. To nasza szansa na powrót do normalności od III kwartału przyszłego roku. To szansa na to, żeby już lato było w miarę normalne. Mój apel jest jednoznaczny: trzeba przekonywać do szczepień, bo one są zasadniczym instrumentem walki z pandemią. Pamiętam, że jako dziecko widywałem ludzi strasznie cierpiących z powodu nieuleczalnej choroby Heinego-Medina. Właśnie ta choroba została już wcześniej zwalczona wyłącznie dzięki szczepionkom. Szczepionki zmieniły nasze życie fundamentalnie, dzięki nim pozbyliśmy się innych okropnych chorób: ospy, tężca czy gruźlicy. Dlatego to niezwykle ważne, by poziom szczepień na koronawirusa był wysoki. Już 30–40 proc. zaszczepionej populacji to zmiana na lepsze. Jednak według najlepszej wiedzy epidemiologicznej dopiero zaszczepienie 60–70 proc. populacji daje niemal gwarancję szybkiego zwalczenia choroby. A więc i powrotu do gospodarczej normalności.

Czy lek na koronawirusa, który powstał w Biomedzie w Lublinie, będzie skuteczny? Czy pan by z niego skorzystał?

Chciałbym, aby świat, a przede wszystkim polskie firmy, wypracował lek, który będzie charakteryzował się jak najwyższą skutecznością.

Wiele osób, zwłaszcza bliskich ofiar Covid-19, wskazuje, że to rząd i pan jesteście odpowiedzialni za to, co wydarzyło się w Polsce.

Każda śmierć jest tragedią najbliższych, dlatego dziś koncentrujemy się na tym, by ludzie jak najszybciej decydowali się na hospitalizację. Od początku walki z epidemią zdrowie i życie każdego człowieka było i jest dla nas priorytetem. Dlatego rozdystrybuowaliśmy już około 50 tysięcy pulsoksymetrów, by mierzyć natlenienie krwi u pacjentów. Apelujemy, by nie unikać testów. Mamy możliwość wykonywania trzykrotnie większej liczby testów, niż dziś robimy. Cały czas wśród ludzi, mimo tych tragedii, nie ma świadomości śmiertelności i ryzyka związanego z tą chorobą. Ludzie zbyt długo czekają, by pojechać do szpitala. Przygotowaliśmy sieć szpitali rezerwowych wspierających podstawową opiekę medyczną. Dziś w szpitalach mamy ponad 50 proc. wolnych miejsc i respiratorów. Nigdy, nawet w najgorszych tygodniach listopada, nie doszło do sytuacji, by nie było tych miejsc i respiratorów. Dlatego ciągle doposażamy placówki szpitalne w nowy sprzęt i respiratory. Staramy się opanować epidemię, ale nasza skuteczność zależy w dużej mierze od społecznej odpowiedzialności, od przestrzegania zaleceń, od respektowania zakazu zgromadzeń, od stosowania zasady DDM.

Mówi pan o tym, co mogą zrobić obywatele. A rząd? Jest pan premierem od trzech lat i od trzech lat jest pan odpowiedzialny za państwo, czegoś pan żałuje?

Powiem o kwestiach pozytywnych i negatywnych. Proszę wyobrazić sobie, jak wyglądałaby pandemia bez wdrożenia przez nas elektronicznych recept, skierowań czy zwolnień; bez cyfryzacji służby zdrowia, która w czasach ministra Szumowskiego i Cieszyńskiego nadrobiła 15 lat. Jak wyglądałaby walka z Covid-19, gdyby nie zwiększenie wydatków na służbę zdrowia o blisko 40 proc. To ciągle za mało, ale przyrost bezprecedensowy w historii, wynikający chociażby z uszczelnienia systemu podatkowego.

Po stronie błędów czy braków na pewno mogę wymienić niedoinwestowanie sanepidu, który wszystkim kojarzył się ze sprawdzaniem czystości umywalek w przedszkolach i kuchni w restauracjach. To ważne zadanie, ale epidemia pokazała, jak nowoczesny i sprawny aparat epidemiczny może działać na rzecz dobra ogółu publicznego. Z pewnością w najbliższym czasie będziemy inwestowali setki milionów złotych w działanie tej jednostki. Sanepid musi być nowoczesną i sprawną instytucją.

Inna kwestią jest usprawnienie pracy szpitali. Zastanawiamy się nad większym skupieniem kontroli i poprawą koordynacji zarządzania szpitalami. Znacząca większość szpitali jest w gestii samorządów. Ograniczenie organów nadzorujących np. do trzech pozwoliłoby zmniejszyć biurokrację, usprawnić zarządzanie, zredukować niepotrzebną konkurencję między szpitalami. Kluczową kwestią jest dla nas perspektywa pacjenta i zapewnienie dostępności świadczeń.

Tarcza finansowa z pierwszej fali była chwalona przez przedsiębiorców, ale pojawiają się głosy, że od strony gospodarczej na drugą falę państwo nie było przygotowane.

Jeżeli chodzi o przewidywania drugiej fali od strony medycznej, to możemy mówić o tym, że jej skala przekroczyła wszystkie nasze prognozy, ale też nikomu na świecie nie udało się jej rozmiarów przewidzieć. Natomiast co do działań gospodarczych, to jesteśmy w pełni gotowi już od października. Środki budżetowe są dostępne, mamy dużo niższy deficyt niż przewidywany w znowelizowanej ustawie budżetowej – 13 miliardów na koniec listopada. Zabezpieczamy również fundusze na przyszłość, prefinansowanie na przyszły rok wynosi już ok. 15 proc. Ale z uruchomieniem naszych rządowych programów musimy także czekać na zgody ze strony Komisji Europejskiej. Niestety, procedury notyfikacyjne opóźniają proces dystrybucji środków. Aby choć trochę złagodzić rzeczywisty ból przedsiębiorców i pracowników, powiem, że chcemy, by te instrumenty działały z mocą wsteczną, czyli kompensowały straty grudniowe, a w niektórych przypadkach również listopadowe.

Kiedy ruszy Europejski Fundusz Odbudowy?

Fundusz ma szansę ruszyć realnie od III kwartału 2021 roku. Oby tak się stało, ponieważ to duże środki, które pomogą całej Europie. Polska gospodarka jest mocno związana z całą Europą. 80 proc. naszego eksportu trafia do krajów europejskich. Życzymy wszystkim państwom w Europie szybkiego odbicia, również dlatego, że istnieje głęboka zależność między naszymi gospodarkami. Nawet gdyby proces odbudowy się opóźnił, mamy w arsenale plany dużych inwestycji krajowych, które będziemy przyspieszać, by ten impuls zadziałał jak najszybciej i przełożył się na wyższy wzrost gospodarczy. Po największym od blisko stu lat kryzysie mamy szansę naprawdę szybko wrócić do stanu sprzed kryzysu. Są państwa, które mogą się cofnąć w rozwoju nawet o dwadzieścia lat, np. Włochy, albo o osiem lat, jak Francja. Polska po kryzysie w 1929 roku wróciła do stanu sprzed kryzysu dopiero po dziewięciu latach! Ale dzięki naszym działaniom tak potworna perspektywa nam dziś nie grozi. Przygotowaliśmy wiele rozwiązań budżetowych, finansowych, inwestycyjnych, zarówno lokalnych, jak i na poziomie krajowym, które już działają i zadziałają w kolejnych latach mocno w kierunku wzrostu gospodarczego. Może się okazać, że już w IV kwartale 2021 roku przekroczymy poziom PKB z czasu sprzed pandemii. Byłaby to rzadkość na świecie, a szczególnie w Europie.

Jaki będzie model odbudowy? Podobny do pierwszej tarczy, i będzie się opierał na tzw. rozdawnictwie, czy to będzie wspieranie, pozycjonowanie pomocy unijnej?

To będzie pięć głównych działań. Po pierwsze, ze względu na zmianę sytuacji epidemicznej chcemy w wybranych branżach umorzyć część udzielonych w ramach pierwszej tarczy pożyczek. Takie działanie uwolni w wielu przedsiębiorstwach dodatkowe środki finansowe, które mogą być wykorzystane na bieżące wydatki oraz na inwestycje. Po drugie, tarcza branżowa, dla sektorów najbardziej dotkniętych przez pandemię, to jest około 40 branż, m.in. hotelarstwo, fitness, gastronomia, turystyka. Tu chcę, by to były bezpośrednie dotacje. Trzeci obszar to długoterminowe pożyczki na odbudowę potencjału rozwojowego, inwestycyjnego poszczególnych firm, których raty kapitałowe i odsetkowe przynajmniej przez jakiś czas będą pokrywane z budżetu państwa, z emisji obligacji i zarządzane przez Bank Gospodarstwa Krajowego lub Polski Fundusz Rozwoju. Czwarty obszar to duże projekty inwestycyjne przede wszystkim infrastrukturalne, ale także turystyczne, by branże najmocniej dotknięte mogły jak najszybciej odbić się po pandemii. I wreszcie cała sfera działań, które mają rekompensować część bazy kosztowej. Tu czekamy na zgodę ze strony Komisji Europejskiej, ponieważ to nowy program. To kompleksowy i bardzo zróżnicowany pakiet wsparcia. To nowy instrument, który wykracza poza poziom pomocy de minimis przewidziany w procedurach unijnych. Właśnie dlatego czekamy na zgodę Komisji Europejskiej, chociaż również w te działania angażowane będą fundusze ze strony państwa polskiego.

A te duże inwestycje?

Jeżeli chodzi o makrogospodarkę, to mamy w planach duże programy inwestycyjne, nie tylko takie, które kojarzą się z tym określeniem, jak np. Centralny Port Komunikacyjny, ale postawimy przede wszystkim na wiele inwestycji średniej wielkości kilkudziesięcio- i kilkusetmilionowych, które są ważne dla lokalnych środowisk. To będą np. koleje aglomeracyjne, drogi krajowe, dodatkowe węzły autostradowe, centra dystrybucji artykułów rolnych, przyspieszenie budowy dróg ekspresowych S11, S61, S12, S10, które w większości były de facto planowane dopiero na czwartą dekadę XXI wieku. Będziemy rozwijać także program budowy dróg lokalnych. Jeżeli chodzi o gospodarkę od strony podażowej, to planujemy przebudowę szeroko rozumianej infrastruktury – oprócz już wspomnianych drogowej i kolejowej także środowiskowej, energetycznej, edukacyjnej, cyfrowej – tak by zwiększyć produktywność polskiej gospodarki. Wsparcie produktywności przełoży się na wyższe pensje pracowników i wyższe zyski przedsiębiorców. Generalnie będziemy dążyć do tego, aby Polska była jednym wielkim placem budowy.

Czy pandemia jak II wojna światowa obniżyła oczekiwania ludzi wobec świata?

Obniżyła i jednocześnie podniosła. Obniżyła, bo wszyscy widzą, że sytuacja w gospodarce jest dramatyczna. Spadek PKB w Anglii w II kwartale wyniósł ponad 20 proc., w strefie euro 15 proc. Zannualizowana stopa wzrostu PKB w USA w drugim kwartale w stosunku do pierwszego to minus 31,5 proc. Gdyby rok temu ktoś spytał jakiegoś ekonomistę o taką sytuację, to każdy by stwierdził, że to niemożliwe. Tymczasem to jest dzisiejsza rzeczywistość. To ma znaczenie nie tylko gospodarcze. Bo jednocześnie jest też wzrost oczekiwań dotyczących sprawności państwa, co falsyfikuje tezę, że państwo jest złem koniecznym. Ja zawsze uważałem, że wolny rynek i państwo muszą żyć ze sobą w bliskiej symbiozie, by zbudować system możliwie najlepszy dla ludzi – pracowników i przedsiębiorców.

Martin Wolf z „Financial Timesa” napisał niedawno, że doszedł do wniosku, że przemiany polityczne i ekonomiczne dowodzą, iż Milton Friedman nie miał racji. To koniec wiary w kapitalizm?

Musimy iść w takim kierunku, aby gigantyczna wartość dodana i owoce wzrostu gospodarczego były inaczej dzielone. Stąd nasze głośne wołanie, aby likwidować raje podatkowe. Jeszcze w XIX i co najmniej do połowy XX wieku budowa monopoli opierała się głównie na fabryce, produkcie, liniach technologicznych i wtedy łatwo było określić, gdzie leży wartość dodana. Dzięki słynnej ustawie Shermana 130 lat temu w USA i późniejszej legislacji w innych państwach w świecie zachodnim skutecznie zwalczono potęgę monopoli krajowych. Jednak od czasu przyspieszenia procesów globalizacji zaczęły pojawiać się monopole globalne, czego najlepszym przykładem są dzisiejsze giganty cyfrowe wyceniane na więcej niż warte są budżety większości państw. O ile świat ponad sto lat temu nauczył się, jak radzić sobie z monopolami na poziomie rynków poszczególnych państw, o tyle dzisiaj jesteśmy globalnie bezradni wobec przepotężnych układów gospodarczych opartych na nowych technologiach i czwartej rewolucji przemysłowej. W trybie pilnym na poziomie UE i korzystając z jej siły, musimy opracować reguły postępowania wobec nowych monopoli. W dużym stopniu od tego zależą dobrobyt i przyszłość świata. Mam głęboką nadzieję, że to będzie jeden z głównych kierunków działań Komisji Europejskiej, jej szefowa wie, że może na mnie w tym obszarze w pełni liczyć.

Początkiem jest uregulowanie jednolitego rynku cyfrowego, które rozpoczęła UE? A co z podatkami?

Tak, to może być początek. Ale jeżeli chodzi o podatki, to one muszą płynąć tam, gdzie jest sprzedaż i gdzie jest tworzony zysk. Rozliczanie się z zysków przez wielkie firmy w rajach podatkowych jest nie tylko szkodliwe gospodarczo, ale również niemoralne i może już niedługo doprowadzić do poważnych napięć na świecie.

Gdzie w perspektywie tego przetasowania jest Polska? Jaka to będzie dekada dla naszego kraju?

Praźródłem słabości Polski był brak kapitału i słabość polskich instytucji. Dlatego staramy się naprawiać instytucje, czego przykładem jest chociażby uszczelnienie systemu podatkowego czy elektronizacja służby zdrowia i usług publicznych. Ale wiele instytucji wciąż czeka na usprawnienie, np. wymiar sprawiedliwości. Bo słaby wymiar sprawiedliwości jest kulą u nogi chcącego się rozwijać państwa. Także wzrost gospodarczy jest, ceteris paribus, niższy przy słabym systemie sprawiedliwości. Drugi obszar to brak kapitału, i tu wiarygodność państwa polskiego wsparta przez duże dodatkowe środki z UE i program odbudowy powinny doprowadzić do zastrzyku kapitałowego o bezprecedensowej w historii Polski skali. Pierwsze 25 lat po transformacji obnażyło te dwa podstawowe deficyty. Powód, dla którego jestem optymistą co do trzeciej dekady XXI wieku i uważam, że ona może być złotą dekadą dla Polski, to fakt, że zdajemy sobie z tych deficytów sprawę i mamy instrumenty, żeby im przeciwdziałać. I mamy, jak mawiają przedsiębiorcy, track record, dobrą wiarygodność w realizacji zmian gospodarczych. Wierzę, że te szanse wykorzystamy. Wierzę w potencjał, wolę walki i umiejętności Polaków.

Czego spodziewać się w 2021 w inwestycjach? Czy nastąpi tąpnięcie, bo dziś najgorzej wyglądamy, jeśli idzie o inwestycje?

Takie ryzyko istnieje. Poziom inwestycji jest naszą piętą achillesową i aby przynajmniej częściowo tej słabości zaradzić, rozpoczęliśmy i rozwijamy coraz szersze programy inwestycji publicznych. Również od strony podniesienia poziomu produktywności całej polskiej gospodarki. To jest czas, w którym państwo musi przyjąć na siebie większą odpowiedzialność i my tej odpowiedzialności nie unikamy.

Samorządowcy mówią, że pieniądze są przyznawane samorządom popierającym Zjednoczoną Prawicę.

To znaczy, że 93 miliony złotych dla Warszawy, 93 miliony złotych dla Krakowa to pieniądze przeznaczane dla samorządów, które nas popierają? Bardzo się cieszę, że zmienili swój front. Bo tyle otrzymały te samorządy właśnie w ramach Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Chcemy współpracować ze wszystkimi, ale chcemy też pomagać tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują, czyli mniejszym, mniej zamożnym samorządom. To jest nasza dewiza: państwo silne dla silnych, wyrozumiałe dla słabszych, państwo wspierające zrównoważony rozwój. Chcę, aby szanse rozwojowe dla milionów Polaków mieszkających w mniejszych miejscowościach były podobne, jak dla tych, którzy mieszkają w największych miastach. Nie chcę, by Polska pustoszała.

Czym jest nowy ład? To hasło pojawia się ostatnio w obozie władzy.

Wchodzimy w czas przebudowy świata. Przebudowy najgłębszej od 30, a może nawet od 80 lat. Widzimy, że sytuacja jest dynamiczna – ekonomiści, którzy jeszcze w kwietniu–maju zastanawiali się, czy będziemy mieli do czynienia z V-kształtnym, U-kształtnym, W-kształtnym czy L-kształtnym odbiciem, gremialnie się mylili. Odbicie po koronawirusie przyjmie kształt litery K. To dlatego, że niektóre branże znakomicie rosną nawet mimo epidemii, a może nawet na skutek epidemii, a inne są bardzo mocno poturbowane. Przemysł w Polsce rozwija się nadal w dobrym tempie. Apple, Amazon czy Microsoft notują gigantyczne dochody i wyceny. Architektura społeczna i gospodarcza będzie ulegała głębokiej zmianie. Teraz trzeba pomyśleć o tym, jak świat może wyglądać za dwa, pięć, dziesięć lat, i przystosować procesy legislacyjne i inwestycyjne do tego świata. Cel to sprawić, by Polska odnalazła się w tym świecie jak najlepiej.

Podstawowa kwestia to zasypać deficyt kapitału, który ciążył nam przez wieki. Zależy nam na skumulowaniu jak największych zasobów kapitału, inwestowaniu w kapitał społeczny, państwowy, ale także wzmocnieniu kapitału prywatnego przedsiębiorców. Dlatego zachęcamy inwestorów z całego świata do inwestowania w Polsce. Ale przez nowy ład chcemy też odpowiedzieć na potrzeby, które wyłaniają się z pocovidowego obrazu, jak potężne wydatki na usprawnienie służby zdrowia i służb sanitarnych, przebudowa systemu edukacyjnego, tak by lepiej odpowiadał na wyzwania gospodarcze, nie tracąc przy tym nic z polskiej tradycji – to wszystko przekłada się na satysfakcję i bezpieczeństwo finansowe zwykłych Polaków. Kolejna potrzeba to wciąż nierozwiązany problem mieszkaniowy, na który chcemy przeznaczyć duże dodatkowe środki, aby wreszcie przekroczyć na rynku barierę 250 tysięcy mieszkań oddawanych rocznie. To kompleksowy plan społeczno-gospodarczy. To plan, który będzie dotyczył wielu obszarów, m.in. dalszego wspierania rodzin, ekologii czy cyfryzacji.

Kiedy go poznamy?

Całościowo chcemy go przedstawić w styczniu. Dziś koncentrujemy wszystkie siły na Narodowym Programie Szczepień – to jest podstawa do budowania przyszłości po koronawirusie.

Mówił pan, że nie ma silnej gospodarki bez sprawnego sądownictwa. Statystyki i dane nie świadczą na korzyść Zjednoczonej Prawicy w tej kwestii po pięciu latach rządów.

To jest obszar, w którym potrzebna jest głęboka zmiana i mamy nadzieję, że najbliższe kwartały pokażą, że to jest możliwe. I to wcale nie w wielkim konflikcie ze środowiskiem prawniczym, ponieważ mam nadzieję, że to środowisko rozumie, że musimy usprawniać system wymiaru sprawiedliwości. Jesteśmy w czołówce krajów europejskich pod względem wydatków z budżetu na wymiar sprawiedliwości, a efekty są słabe. Ten aspekt nieefektywności finansowej wymiaru sprawiedliwości też musimy brać pod uwagę, zwłaszcza teraz, kiedy każdą złotówkę trzeba liczyć podwójnie. Porównując do innych krajów Europy, tu widzę miliardy oszczędności. Chciałbym, aby wymiar sprawiedliwości wszedł jak najszybciej w erę cyfryzacji i szybkiego procedowania spraw. Obywatele to docenią.

Czy w przyszłym roku dojdzie do przekształcenia otwartych funduszy emerytalnych, w kontekście niskiej partycypacji w pracowniczych planach kapitałowych?

Partycypacja w takich programach zawsze rozkręca się powoli. Ona ma też zresztą odpowiedzieć na szczupłość naszych zasobów kapitałowych. Zależność jest prosta – brak funduszy emerytalnych to niższe oszczędności, a niższe oszczędności to mniejsza dostępność kapitału w gospodarce. Poprzez sprywatyzowanie środków z OFE chcemy przywrócić do nich zaufanie. A zachęty do PPK mają od strony makroekonomicznej doprowadzić do pojawienia się dodatkowej puli oszczędności, a z punktu widzenia Polaków – do wyższej emerytury.

Jak ocenia pan propozycję Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie kredytów frankowych, żeby banki zamieniły kredyty frankowe na złotowe?

Polegam na Komitecie Stabilności Finansowej, na niezależnych instytucjach, na Narodowym Banku Polskim, na Komisji Nadzoru Finansowego. Jestem pewien, że ich propozycje biorą pod uwagę ryzyka rynkowe, ale przede wszystkim także właściwe podejście od strony klientów kredytów hipotecznych.

Czy w przyszłym roku dojdzie do ruchów konsolidacyjnych? Czy Orlen będzie jeszcze większą spółką, przejmie kolejne inne spółki? A może dojdzie do konsolidacji w sektorze bankowym?

Może tak się wydarzyć. To pytanie do rad nadzorczych i zarządów spółek, ale zarówno w sektorze energetycznym, jak i w sektorze finansowym może dojść do konsolidacji.

Popiera pan tworzenie takich podmiotów?

Nasze podmioty w skali Europy to nadal niewielcy gracze.

W którą stronę pójdzie energetyka? Gdzie będziemy inwestować? Czy powstanie „wielki atom” czy „małe atomy”?

W rezultacie uzgodnień z ostatniego szczytu unijnego w przypadku pojawienia się dodatkowych kosztów w polskim systemie gospodarczym zagwarantowaliśmy, że dodatkowe środki będą inwestowane w Polsce. To wielkie osiągnięcie. Natomiast w szerszej perspektywie chcemy dążyć do polityki klimatycznie jak najbardziej czystej i neutralnej klimatycznie, ale też takiej, która zapewni bezpieczeństwo dostaw energii. Warto policzyć, ile pieniędzy wydajemy na rosyjski gaz, węgiel czy arabską ropę. Wolałbym nie wydawać tych sum na zagraniczne surowce, tylko na polską służbę zdrowia, edukację i przemysł. A to między 50 a 80 miliardów złotych rocznie. Ponad dwukrotność kwoty netto, którą otrzymujemy z UE! Atom również jest w planach, ale w okresie przejściowym gaz i węgiel będą naszym zabezpieczeniem.

Wodór? To ponoć paliwo przyszłości, jak określiła UE.

Jesteśmy tą strategią zainteresowani i mamy pełnomocnika ds. wodoru, współpracujemy z liderami rozwoju tej technologii, liczymy na to, że przełom wodorowy niedługo nastąpi i będziemy w nim uczestniczyć.

A kiedy zostanie podjęta decyzja dotycząca budowy sieci 5G w Polsce? Czy w Polsce będziemy mogli wykorzystywać komponenty z Chin do tej budowy?

Decyzja w tej sprawie będzie podjęta w I połowie przyszłego roku w formie ustawy. Pracujemy nad tą legislacją. Odbywają się w tej sprawie ostatnie spotkania komitetu ds. cyberbezpieczeństwa. Chcemy, by szybko po podjęciu tej decyzji odbyła się aukcja, a potem prace operacyjne. Chcemy, aby w duchu zrównoważonego rozwoju tak ukształtować charakter procesu inwestycyjnego, żeby z dobrodziejstw 5G mogły korzystać nie tylko wielkie miasta, ale także mniejsze miejscowości.

Mówiliśmy o energii i atomie. Jak te kwestie będą się kształtowały przy nowej administracji amerykańskiej? Jak w ogóle ocenia pan te zmiany w USA z perspektywy Polski?

Myślę, że współpraca z administracją amerykańską nie będzie się znacząco różniła od dotychczasowej. Wyrwanie z drzemki świata zachodniego, do którego przyczynił się jeszcze przed pandemią Donald Trump i co będzie jego wielką zasługą, jest kluczem do zrozumienia nowej polityki. I to wybudzenie będzie kontynuowane. Pandemia tylko to przyspieszyła, ponieważ przyspieszyła wzrost potęgi Chin, który, jak w pułapce Tukidydesa, nastawia te dwie potęgi świata przeciwko sobie. W tym kontekście Polska jest istotnym graczem na mapie Europy, Polacy jako społeczeństwo zarówno proeuropejskie, jak i proamerykańskie, ma szanse odegrać rolę zwornika, integratora, świata transatlantyckiego. Oczywiście proporcjonalnie do naszej siły, ale ja lubię grać powyżej naszej aktualnej wagi bokserskiej.

Ale na razie naszym największym zwolennikiem jest Viktor Orbán...

Wiktor Orbán i Węgry to nasz bliski sojusznik. Kluczową trampoliną w relacjach międzynarodowych jest w ostatnich latach cała Grupa Wyszehradzka. To, co powiodło się pani premier Beacie Szydło, panu marszałkowi Markowi Kuchcińskiemu i z moim skromnym udziałem i dzięki przyjaźni, serdecznym relacjom, licznym rozmowom z premierami państw z Grupy Wyszehradzkiej, było prawdziwym przełomem i dało nam wiatr w żagle. Zarówno na polu unijnym, jak i w regionie. To dzięki Grupie Wyszehradzkiej Trójmorze, naturalna baza dla Polski, między Europą Zachodnią a Rosją, nabiera wreszcie powoli realnego kształtu. Dla nas Trójmorze jest tym geopolitycznym wymiarem, w który chcemy inwestować. To może być drugie płuco Europy, ale także w wymiarze geopolitycznym ważny sojusznik USA, który dobrze rozumie zagrożenia płynące ze Wschodu i jednocześnie przybliża Europą Zachodnią do Stanów Zjednoczonych.

Nie obawia się pan coraz szybszego rozjeżdżania się Europy Zachodniej i Środkowej? Tam myśli się o federacji, a u nas?

Akurat czas pandemii wiele rzeczy zweryfikował. Jeśli poprosilibyśmy obywateli Europy Zachodniej, żeby zastanowili się, czy chcieliby, aby to Unia jako całość była główną instytucją reakcji na Covid-19, to pewnie przytłaczająca większość powiedziałaby, że nie bardzo. Widać było rozdźwięk między tempem działania państw a procesem podejmowania decyzji w całej Unii. Pomimo niedomagań w wielu miejscach, gdyby nie działanie państw narodowych, to reakcje w tak skomplikowanej i niedookreślonej – jeżeli chodzi o podział kompetencji – strukturze, jaką jest UE, byłyby o wiele, wiele bardziej spóźnione. Jak trwoga, to do Boga. Jak trwoga, to wszyscy zbieramy się wokół tego wynalazku ludzkości, jakim jest państwo. „Wynalazku”, który ma liczne deficyty, ale lepszego do tej pory nie wypracowaliśmy.

Ale pod koniec roku pojawiły się szczepionki, których zakup koordynowała KE.

To pozytywny przykład. Cieszę się z koordynacyjnej roli UE w tym zakresie. Chociażby dlatego, że wszystkie państwa członkowskie będą miały dostęp do szczepionek mniej więcej w tym samym czasie. Ale nie zapominajmy, to państwa narodowe, jak chociażby Kanada czy Wielka Brytania, pokazały, że można to zrobić szybciej. Cieszę się, że po wielu apelach, w tym moim, proces zatwierdzania szczepionki został przyspieszony. Liczył się każdy dzień i procedury biurokratyczne nie mogą nas spowalniać, bo to po prostu kosztuje życie ludzkie.

Ogólnopolski Strajk Kobiet domaga się dymisji waszego rządu. Termin ultimatum minął. 13 grudnia odbyły się kolejne protesty. Czy pan jako premier ma pomysł, jak zdeeskalować tę sytuację?

Osoby, które mnie znają, wiedzą, jak mocno leżą mi na sercu prawa kobiet i autentyczne równouprawnienie. Dlatego nasz obóz polityczny zdecydowanie walczy z przemocą w rodzinie, walczy o równe warunki pracy dla kobiet, wyrównanie płac. Te różnice są daleko mniejsze niż np. w bogatych krajach Południa i Zachodu. Ale także tu jest jeszcze wiele do zrobienia. Wspieramy kobiety w miejscach pracy, ale też ułatwiamy łączenie życia rodzinnego i zawodowego – stąd tak mocny nacisk na żłobki. Miejsc w żłobkach mamy dwa razy więcej niż pięć lat temu. Cała nasza polityka społeczna jest polityką skierowaną w ogromnej mierze do kobiet. Wiem, że część kobiet, które protestują na ulicach, patrzy na dzisiejszą sytuację wyłącznie przez pryzmat aborcji. Dlatego zależy mi na przypominaniu tej szerokiej gamy rozwiązań społecznych, które zmieniły życie kobiet na lepsze, zwłaszcza matek, ale też kobiet na emeryturach. Wspomnę chociażby emeryturę matczyną – to na Zachodzie mówi się o nieopłacanej i niewidocznej pracy opiekuńczej kobiet, a my postanowiliśmy ją nie tylko zauważyć, ale też po prostu wynagrodzić. Nasze działania wychodzą naprzeciw interesom milionów kobiet. Będziemy je kontynuować i wzmacniać. Polska musi dać realną równość i równouprawnienie kobietom. Panie mają często trudniej w życiu. Trudniej w sprawach zawodowych, własnego rozwoju, a także w życiu społecznym. I ja chciałbym to zdecydowanie zmienić.

Czy widzi pan konflikt między modernizacją a rewolucją w Zjednoczonej Prawicy?

To nie konflikt. To po prostu twórcze napięcie.

Prezes Kaczyński zapowiedział, że będzie kandydował na szefa PiS ostatni raz. Czy pan myślał o tym, by wystartować na stanowisko lidera?

Będę gorąco namawiał prezesa, by to nie był ostatni raz, by nadal integrował i wytyczał kierunki działania Zjednoczonej Prawicy. Prezes Jarosław Kaczyński był, jest i pozostanie gwarantem naszej skuteczności i jedności.

Ale zapowiedział, że jak skończy 75 lat, tak jak biskupi, przejdzie na emeryturę.

Mam nadzieję, że tak tylko sobie zażartował.

współpraca Magdalena Pernet

Po każdej pana wypowiedzi dotyczącej koronawirusa w internecie pojawia się wiele memów nawiązujących do pana słów z lipca o odwrocie pandemii koronawirusa. Żałuje pan tamtej wypowiedzi?

Proszę pamiętać, że te słowa padły w konkretnym momencie walki z pandemią, gdy niemal na całym świecie walka z wirusem była coraz bardziej skuteczna. Tygodniowe dane z Polski wskazywały, że liczba nowych zakażeń spada, gdy udało nam się opanować duże ogniska koronawirusa na Śląsku. Było to w czasie, gdy ludzie głośno domagali się otwierania kolejnych sektorów gospodarki, a zdecydowana większość krajów rezygnowała z restrykcji. Dysponując dzisiejszą wiedzą, być może dobrałbym te słowa ostrożniej, ale to nie zmienia faktu, że w tamtym czasie były one prawdziwe. To jednak przeszłość. Każdy wie, jak coś zrobić, po fakcie. Być profesorem analizy wstecznej to oczywiście ciekawe zajęcie, ale nie dla polityków, a w szczególności nie dla mnie.

Pozostało 97% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki