Zaatakował mnie Andrzej Duda. Ataki polityków nie robią już na mnie wrażenia, ale prezydent to prezydent.
Po tym jak minister Michał Wójcik przyznał m.in., że „nad pandemią nie da się w pełni zapanować”, zwróciłem uwagę, że minister powiedział coś przeciwnego, niż w kampanii wyborczej mówili przedstawiciele władz. Uderzyłem w stół i Andrzej Duda się odezwał.
Najpierw forma wypowiedzi prezydenta: nie wyobrażam sobie, żeby prezydenci Komorowski, Kaczyński czy Kwaśniewski łajali dziennikarza, szczując na niego, że „podle” postępuje, że to, co robi, „nie jest dziennikarstwem”, że „manipuluje”, „ściemnia” i „bałamuci”. Czy idąc śladem prezydenta, powinienem odpowiedzieć Andrzejowi Dudzie, że zachowuje się niegodnie głowy państwa? Tak atakuje dziennikarzy Donald Trump. Mistrz Andrzeja Dudy – prezydent Lech Kaczyński – nie obrażał, a gdy się zapędził, to potrafił publicznie przeprosić. Czy Andrzeja Dudę stać na przeprosiny?
Przyjrzyjmy się teraz treści wypowiedzi prezydenta. Pierwsza, sprzed dwóch dni: „Zawsze mówiłem, że sytuacja jest pod kontrolą, bo dla nikogo potrzebującego nie brakuje łóżka w szpitalu ani respiratora”. Dziwne, że prezydent pisze takie rzeczy, kiedy w Polsce było głośno o przypadku 77-letniego pacjenta zakażonego koronawirusem, którego przez dwa dni woziła karetka, bo w szpitalach nie było miejsca. Szpitale nie mogły też przyjąć 61-letniego chorego mieszkańca powiatu prudnickiego, który zmarł w karetce. O pacjencie w kujawsko-pomorskim, który zmarł, zanim udało się znaleźć dla niego miejsce na OIOM-ie, prezydent też nie słyszał?
Kolejne cytaty z Andrzeja Dudy: „Wychodzimy z tej epidemii koronawirusa w miarę obronną ręką” (5 VI), „Nie lubię nosić (masek). Ani mi to nie ułatwia życia, ani nie jest to dla mnie przyjemne” (6 VIII), „Absolutnie nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych” (7 VII).