Korespondencja z Niemiec
Solingen, 160-tysięczne miasto w Nadrenii Północnej-Westfalii, hucznie obchodziło 650. rocznicę powstania. W piątek późnym wieczorem bawiących się na rynku ludzi zaatakował nożownik. Celował w szyję. Zamordował trzy osoby, osiem innych ranił. I zniknął.
Przez wiele godzin nic o sprawcy nie było wiadomo. Przemknęła informacja, że miał „południowy” wygląd i brodę. Media i politycy obchodzili się z nią ostrożnie, ale w internecie już wrzało. Pojawiły się zdjęcia byłej kanclerz Angeli Merkel i sugestie, że ona wpuściła morderców. Drwiono z nazwy rocznicowej uroczystości w Solingen - Festiwal Różnorodności.
Czytaj więcej
Kolonia będzie wkrótce pierwszą niemiecką metropolią, w której z meczetów rozbrzmiewać będzie głos muezina wzywającego wiernych do piątkowych modłów.
Zbrodnia nożownika z Solingen nazwana „zamachem terrorystycznym”
Mord dokonany w Solingen wpisał się jeszcze w dyskusję o zakazie noszenia noży. Podsyciły ją opublikowane ledwie kilka dni wcześniej dane o atakach nożami na niemieckich dworcach kolejowych - w pierwszej połowie roku było ich ponad 370.
Bezpieczeństwo znowu stało się jednym z najważniejszych tematów. Zadźganie bawiących się na festynie ludzi stałoby się ponurym symbolem i bez wątku terroryzmu islamskiego.