Jędrzej Bielecki: Dobrze, że kanclerz Scholz milczy o Nord Stream

Bliska współpraca gospodarcza z Rosją Putina była największą porażką polityki zagranicznej powojennych Niemiec. Berlin słusznie nie chce tego relatywizować, wracając do sprawy zniszczenia gazociągu Nord Stream pod Bałtykiem.

Publikacja: 19.08.2024 18:22

Wyciek z gazociągu Nord Stream 2 (fotografia z 27 września 2022 r.). Co na ten temat myśli kanclerz

Wyciek z gazociągu Nord Stream 2 (fotografia z 27 września 2022 r.). Co na ten temat myśli kanclerz Niemiec Olaf Scholz?

Foto: Handout / SWEDISH COAST GUARD / AFP, REUTERS/Leon Kuegeler

Wiele wskazuje na to, że Niemcy i Polska starały się sprawę zamieść pod dywan. Gdy wydany został nakaz zatrzymania mieszkającego pod Warszawą jednego z członków ukraińskiej grupy płetwonurków, którzy we wrześniu 2022 roku mieli wysadzić gazociąg Nord Stream 1 i 2, polskie władze pozwoliły podejrzanemu wymknąć się do Ukrainy. Wszystko pod pozorem, że niemieckie władze nie wprowadziły na czas jego nazwiska do systemu identyfikacji przyjezdnych strefy Schengen. Jednak obszerne doniesienia „Wall Street Journal” i „Süddeutsche Zeitung” ponownie rozpętały dyskusję o odpowiedzialności za zniszczenie kluczowej infrastruktury energetycznej łączącej Rosję i Niemcy. 

Nawet Emmanuel Macron uważał Nord Stream 2 za poważny błąd

Obie gazety sugerują, że chodziło o akcję przeprowadzoną przez Ukraińców nie bez wsparcia zachodnich aliantów. To logiczny wywód. W interesie Kijowa leży przecież, aby już nigdy więcej Niemcy masowo nie kupowali taniego rosyjskiego gazu, co dało w przeszłości Putinowi środki na przeprowadzenie ukraińskiej ofensywy. Nord Stream był też ucieleśnieniem polityki utrzymywania relacji między Berlinem a Moskwą ponad głowami państw demokratycznych leżących między tymi krajami, w tym Polski, Ukrainy i krajów bałtyckich. Opierał się na całkowicie mylnym, w szczególności po zajęciu przez Rosję Krymu, założeniu, że bliskie relacje gospodarcze odwiodą Putina od prowadzenia podbojów, bo zbyt drogo by go kosztowało zerwanie z Zachodem.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Wybuch Nord Stream nie naruszył politycznego konsensusu w Polsce ws. wojny w Ukrainie

W niedawnym wywiadzie dla „Economista” nawet najbliższy sojusznik Niemiec, jakim jest Emmanuel Macron, zdradza, że był stanowczo przeciwny idei rozbudowy gazociągu w postaci Nord Stream 2, ale w końcu to zaakceptował w zamian za aprobatę Berlina dla rozbudowy francuskiej energetyki jądrowej. Angela Merkel uwierzyła wtedy, że na trwałe ma zapewniony jeden z trzech, obok masowego eksportu do autorytarnych Chin oraz jazdy na gapę w NATO, silników niemieckiego „cudu gospodarczego”.

August Hanning, szef niemieckiej agencji wywiadu BND w latach 1998–2005, powiedział dziennikowi „Die Welt”, że ukraińska akcja nie miałaby szans powodzenia bez wsparcia logistycznego Polski. Teza wydaje się rozsądna, ale jej ujawnienie przez profesjonalnego szpiega jest poważnym błędem. „Do wszystkich inicjatorów i patronów Nord Stream 1 i 2. Jedyną rzeczą, którą dziś powinniście zrobić, to przeprosić i siedzieć cicho” – napisał wprost na platformie X Donald Tusk. 

Ofensywa Ukrainy w obwodzie kurskim. Kluczowe jest wsparcie Niemiec

Polski premier ma w pełni rację, bo kontynuacja dyskusji o tym, kto jest odpowiedzialny za zniszczenie gazociągu, nie jest w interesie nikogo poza Rosją. Może doprowadzić do ostrego sporu między Ukrainą a aliantami, a także między tymi ostatnimi. Trudno przecież sobie wyobrazić, że o takiej akcji nie wiedzieli Amerykanie i w jakimś stopniu tego nie aprobowali. Sam prezydent Joe Biden na wspólnej konferencji prasowej z kanclerzem Olafem Scholzem tuż przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę powiedział otwarcie, że Waszyngton „doprowadziłby do zniszczenia” Nord Stream 2, jeśli Rosjanie rozpoczną wojnę. Jednak dziś ujawnienie pełnych okoliczności zniszczenia gazociągu pod Bałtykiem może tylko skomplikować relację między Waszyngtonem i Berlinem, dwiema stolicami, które udzielają największego wsparcia Ukrainie. Byłoby to szczególnie niebezpieczne, jeśli do Białego Domu powróci Donald Trump. 

Czytaj więcej

Ukraińcy w obwodzie kurskim znaleźli piętę achillesową Władimira Putina

Rewelacje Hanninga, zaufanego ówczesnego kanclerza Gerharda Schrödera, nie są jednak stanowiskiem obecnych władz kraju. Olaf Scholz zdaje się dobrze rozumieć, że milczenie jest tu złotem. Co prawda rzecznik niemieckiego rządu powiedział, że ustalenie okoliczności zniszczenia Nord Stream pozostaje „priorytetem” Berlina, ale wydaje się to tylko formalną deklaracją, skoro zaraz potem zapewnił, że sprawa nie będzie miała wpływu na wsparcie Berlina dla Kijowa. 

Niemcy przechodzą teraz trudny moment. Z nadchodzących wyborów regionalnych w Saksonii, Turyngii i Brandenburgii może wyjść zwycięsko prorosyjska, skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) i nie mniej sprzyjający Moskwie Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW). Aby nie podsycać na terenie byłej NRD antyukraińskich nastrojów, kanclerz Scholz unika więc komentowania sprawy zarówno zniszczenia Nord Stream, jak i ofensywy Ukraińców w obwodzie kurskim. Jednak Berlin wydał pełną zgodę na użycie niemieckiej broni w pierwszym od 80 lat uderzeniu na Rosję. I to wydaje się rozstrzygające. 

Wiele wskazuje na to, że Niemcy i Polska starały się sprawę zamieść pod dywan. Gdy wydany został nakaz zatrzymania mieszkającego pod Warszawą jednego z członków ukraińskiej grupy płetwonurków, którzy we wrześniu 2022 roku mieli wysadzić gazociąg Nord Stream 1 i 2, polskie władze pozwoliły podejrzanemu wymknąć się do Ukrainy. Wszystko pod pozorem, że niemieckie władze nie wprowadziły na czas jego nazwiska do systemu identyfikacji przyjezdnych strefy Schengen. Jednak obszerne doniesienia „Wall Street Journal” i „Süddeutsche Zeitung” ponownie rozpętały dyskusję o odpowiedzialności za zniszczenie kluczowej infrastruktury energetycznej łączącej Rosję i Niemcy. 

Pozostało 87% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki