Choć od wysadzenia gazociągu Nord Stream 2 minęły już prawie dwa lata, sprawa nie przestaje budzić emocji. Od samego początku zastanawiano się nie tylko, kto dokonał samego aktu sabotażu, ale też kto wydał na niego polityczną zgodę. Pytania powróciły w ostatnim tygodniu po publikacjach zachodnich mediów, które przytaczają opinie ludzi służb wskazujących na odpowiedzialność Ukrainy, a nawet Polski, w tym kontekście.
Jak Donald Tusk skomentował spekulacje na temat wybuchu Nord Strem?
To, że pojawiające się w tym kontekście teorie nie są zbyt spójne, jakoś rozemocjonowanych głów już tak nie przejmuje. Wołodymyr Zełenski już wielokrotnie podkreślał, że to nie on podjął taką decyzję. Spekulacje byłego szefa niemieckiego wywiadu (dodajmy, że z czasów kanclerza Gerharda Schrödera zwolennika zbliżenia z Rosją i wieloletniego pracownika rosyjskich koncernów energetycznych), jakoby na operację zgodę miał wydać prezydent Andrzej Duda, są o tyle zaskakujące, że w Polsce prezydent nie ma kompetencji wydawania jakichś „politycznych” zgód na działania służb specjalnych. Prezydent wydaje zgodę jedynie na zagraniczne misje wojskowe, a służby podlegają premierowi.
Ale najwyraźniej ktoś postanowił teraz w tej sprawie namieszać, być może skłócić sojuszników w NATO, zagrać na wewnętrznych podziałach w Polsce.
Czytaj więcej
Rosjanie złożyli pozew do Sądu Najwyższego w Londynie przeciwko firmom ubezpieczeniowym Lloyd's of London i Arch Insurance. Żądają 400 mln euro odszkodowania za odmowę pokrycia szkód powstałych w wyniku wysadzenia gazociągu Nord Stream we wrześniu 2022 r.
Na szczęście politycy rządzącej koalicji podkreślają, że ostatnie rewelacje nie są wiele warte. Co godne zauważenia, wypowiadają się na ten temat politycy lewicy (wicepremier Krzysztof Gawkowski uznał to za rosyjską propagandę) czy sam premier. W sobotę Donald Tusk napisał w mediach społecznościowych, że ma jedną wiadomość dla inicjatorów i patronów budowy obu nitek Nord Stream: przeproście i bądźcie cicho.