Jacek Nizinkiewicz: Kaczyński przyzna się do winy przyjmując Kowalskiego do PiS

Wybrani politycy Suwerennej Polski mają przechodzić do PiS. Ale nie wszyscy. Ci najbardziej obciążeni ludzie Zbigniewa Ziobry mają nie zostać przyjęci, bo zaszkodzą partii. Fundusz Sprawiedliwości to afera, której prezes się boi.

Aktualizacja: 23.06.2024 19:07 Publikacja: 22.06.2024 10:06

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Foto: REUTERS/Kacper Pempel

Jarosław Kaczyński odniósł sukces. Udając, że nie wie nic na temat procederu wyprowadzania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości sprawił, że afera nie przykleiła się do PiS. Posłowie jego ugrupowania musieli gęsto tłumaczyć się przed wyborami ze sprawy, ale udając, że proceder ich nie dotyczył zyskali propagandowo. Afera kojarzona jest jednoznacznie z ludźmi Zbigniewa Ziobry. A chory były minister nie może przyjmować ciosów i nie wiadomo, czy będzie mógł odpowiadać na pytania śledczych.

Politycznie i propagandowo sytuacja jest klarowna – winni są ziobryści, nie kaczyści. Taki przekaz udało się utrzymać i po wyborach, mimo że Kaczyński ich wynik tłumaczył rozpętaną przez Romana Giertycha aferą, przyznając rację mecenasowi, że jest skuteczny politycznie.

Czytaj więcej

Prokuratura wyjaśnia, dlaczego chce aresztowania posła Suwerennej Polski

Narracja PiS w sprawie Funduszu Sprawiedliwości rozsypuje się jak domek z kart

– Tomasz Mraz to oszust. Wszedł do Funduszu Sprawiedliwości jako agent. Najpierw spełnił pierwszą część swojej roli, czyli doprowadził do wewnętrznej awantury, a następnie przeszedł do kolejnej – bronił się Jarosław Kaczyński pytany po zeznaniach Tomasza Mraza, byłego dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości, który przekonywał, że Zbigniew Ziobro osobiście miał zlecać organizowanie konkursów na środki z FS w taki sposób, by wygrywały je wybrane podmioty. Samo to, że Kaczyński musiał w końcu zająć stanowisko było dla niego problematyczne. I będzie jeszcze bardziej. Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości wkrótce prawdopodobnie znajdzie się w areszcie. Ludzie Suwerennej Polski zacierają ślady. Afera z Funduszem Sprawiedliwości ma duży potencjał kryminalny i polityczny. Dlatego mało kto będzie chciał być z nią kojarzony. Dlatego też ci, którzy nie mają z nią nic wspólnego lub mało, uciekają teraz z partii Zbigniewa Ziobry.

Część ludzi Ziobry, z samym byłym ministrem sprawiedliwości, zostanie na lodzie, poza partią.

Suwerenna Polska to tonący okręt, z którego ucieka nie tylko Janusz Kowalski

Patryk Jaki już nieoficjalnie jest poza Suwerenną Polską. Oficjalnie jest pełniącym obowiązki prezesa partii podczas nieobecności Zbigniewa Ziobry. Ale od dawna działał niezależnie i szukał bezpośredniego dostępu do ucha prezesa PiS. I w końcu je znalazł. Nie potrzebuje pośrednictwa Ziobry. Rozumie politykę i jej mechanizmy, wie jak zawierać i zrywać sojusze oraz radzi sobie w mediach społecznościowych. Patryk Jaki dla Jarosława Kaczyńskiego symbolizuje przyszłość w polityce. Teraz ma przyprowadzić do PiS tych nieumoczonych. I ten proces jest w toku.

Czytaj więcej

„A gdzie honor i wartości?” Komentarze po decyzji Janusza Kowalskiego

Czy PiS będzie bronić Romanowskiego jak Kamińskiego i Wąsik?

Marcin Romanowski, Michał Woś i Dariusz Matecki raczej nie przejdą do PiS. Jarosław Kaczyński nie będzie chciał ich w szeregach partii, bo mają za dużo na sumieniu. Nie tylko oni. Część ludzi Ziobry, z samym byłym ministrem sprawiedliwości, zostanie na lodzie, poza partią. Nie będą mogli liczyć na wsparcie, ale też nie będą atakowani przez PiS. Medialnie będą mogli liczyć na umiarkowaną obronę, bo mimo, że z sań są zrzuceni, to Kaczyński musi bronić dorobku swoich rządów i wszystkiego, co z nimi związane.

Czy z Romanowskiego PiS zrobi więźnia politycznego, jak z Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego? Takie scenariusz jest brany pod uwagę. Narracja będzie miała jednak pokazać rządu Donalda Tuska jako zamordystyczne, a nie obronę za wszelką cenę ludzi Zbigniewa Ziobry. Tych Jarosław Kaczyński traktuje instrumentalnie, jak każdego kto ośmielił się iść własnym kursem na prawicy. Bo na prawo od PiS ma być tylko ściana, jak prezes uważa od lat. Dlatego nie ma LPR, Samoobrony, Porozumienia Jarosława Gowina, a teraz znika Suwerenna Polska Zbigniewa Ziobry. A Jarosław Kaczyński pomaga w tym znikaniu, tylko najpierw wybierze smaczne rodzynki z ciasta, które stało się politycznym zakalcem.

Jarosław Kaczyński odniósł sukces. Udając, że nie wie nic na temat procederu wyprowadzania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości sprawił, że afera nie przykleiła się do PiS. Posłowie jego ugrupowania musieli gęsto tłumaczyć się przed wyborami ze sprawy, ale udając, że proceder ich nie dotyczył zyskali propagandowo. Afera kojarzona jest jednoznacznie z ludźmi Zbigniewa Ziobry. A chory były minister nie może przyjmować ciosów i nie wiadomo, czy będzie mógł odpowiadać na pytania śledczych.

Pozostało 89% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki