W 748 miejscach w Polsce odbędzie się w niedzielę II tura wyborów samorządowych. Oczy opinii publicznej zwracają się na Kraków, Wrocław, Poznań, Gdynię, Kielce czy Rzeszów. W tych miastach bój o fotele prezydentów będzie zaciekły i dość wyrównany. To miejsca ważne także z punktu widzenia ogólnopolskiej polityki. Dla każdej partii. Zwycięstwo w danym mieście będzie pretekstem do ogłoszenia triumfu.
Czytaj więcej
Druga tura wyborów samorządowych odbędzie się w Polsce w tych miastach, miasteczkach i wsiach, w których w I turze nie wyłoniono wójtów, burmistrzów i prezydentów. Głosowanie w którym wezmą udział m.in. mieszkańcy Krakowa, Poznania, Wrocławia, Rzeszowa, Gdyni i Częstochowy już w niedzielę 21 kwietnia.
Wybory samorządowe 2024: W wielu miejscach wójt jest właściwie udzielnym księciem
W blisko 2 tysiącach gmin nowe władze zostały wybrane dwa tygodnie temu. W dużej części – szczególnie mniejszych miejscowości do 20 tys. mieszkańców – niewiele się zmieniło. Ci sami wójtowie bądź burmistrzowie będą rządzili kolejną kadencję, a rady gmin przeszły jedynie delikatny lifting. Na samorządowej mapie Polski bez trudu da się znaleźć takie miejsca, w których rządzący nie mają właściwie żadnej konkurencji, bo rady zdominowali przedstawiciele jednej opcji. W tych miejscowościach wójt jest właściwie udzielnym księciem. Rządy sprawuje otoczony dworem posłusznych radnych i urzędników.
Potrzebujemy w Polsce debaty nad samorządem. Mówienie o nim nie może się skończyć w niedzielę, 21 kwietnia, wieczorem
Już dziesięć lat temu Jerzy Stępień, współtwórca reformy samorządowej, stwierdził, że w Polsce nie można mówić o jakimkolwiek samorządzie. Jego zdaniem zachodnioeuropejski standard cywilizacyjny fundamentu demokracji Polacy zamienili w samodzierżawie. To doprowadziło do nepotyzmu, stworzyło w gminach wiele wzajemnie powiązanych układów, które nie są zainteresowane zmianą. A dużą część społeczeństwa zniechęciło do jakiegokolwiek zaangażowania się w działalność samorządu, bo przecież i tak będzie, jak było. Inny z twórców reformy samorządu, zmarły w 2015 r. prof. Jerzy Regulski, swego czasu na łamach „Rzeczpospolitej" zauważył, że w gminach zakłócona została zasada podziału władzy na ustawodawczą i wykonawczą, bo znalazła się ona w tych samych rękach.