Dostał pan rekordowe 74 tysiące głosów w wyborach samorządowych. Traktuje pan te głosy jako sygnał do kontynuacji swojego mandatu jako marszałka na Mazowszu?
Bez wątpienia jest to wotum zaufania ze strony wyborców. To daje mi też uzasadnienie do dalszego pełnienia funkcji, którą aktualnie pełnię. To duża satysfakcja, że wyborcy, społeczeństwo doceniają pracę, którą wykonuję.
Czytaj więcej
KO odbija m.in. województwo łódzkie, PiS trzyma się mocno w swoich bastionach. Politycy PiS na Nowogrodzkiej odetchnęli nieco z ulgą po 7 kwietnia, politycy koalicji rządzącej – zwłaszcza Lewicy – nie kryją pewnego poczucia niedosytu.
Po pięciu kadencjach nie ma pan chęci zmiany gabinetu marszałka województwa na jakiś inny?
Miałem kilka różnych propozycji i były już różne okoliczności, w których do takiej zmiany miało dochodzić. Nie skorzystałem z nich. Czuję się odpowiedzialny za Mazowsze. I realizuję się w mojej pracy. Myślę również, że efekty są bardzo pozytywne. Także w wymiarze koalicyjnym. Nie czuje się wypalony, zmęczony, zniechęcony, znudzony. Żadne z tych określeń mi nie towarzyszą.