Zgoda Komisji Europejskiej na uruchomienie zaliczek z polskiego KPO wywołała duże i niezdrowe emocje. Prawica się oburzyła, że pieniądze okazały się zwyczajnie narzędziem nacisku na nielubiane przez Brukselę prawicowe rządy. Zbigniew Ziobro stwierdził, że to tylko potwierdza, że jego Suwerenna Polska miała od początku rację, nazywając to „szantażem finansowym”. Przekonywał, że działania KE miały wpłynąć na wynik wyborów w Polsce. Sugestia jest prosta: opozycja zdobyła większość i teraz Komisja ogłasza, że pieniądze z KPO jednak do Polski popłyną.
Czy decyzja KE jest skutkiem wygrania wyborów przez opozycję?
Co ciekawe, podobną sugestię można było usłyszeć z ust Donalda Tuska, który zasugerował na konferencji prasowej, że Komisja ma zaufanie do nowej większości, że ta przywróci w Polsce praworządność. Choć zastrzegł się, że wtorkowa decyzja jest dość skomplikowana, to jednak jego przekaz był mniej więcej taki: pieniądze zaczną płynąć do Polski, ponieważ władzę w kraju przejęła KO.
Czytaj więcej
Komisja Europejska pozytywnie oceniła wniosek Polski o dodatkowe pożyczki z Krajowego Planu Obudowy. Prawdopodobnie w styczniu dostaniemy 2,55 mld euro pierwszej raty zaliczki.
Paradoksalnie więc Ziobro i Tusk zgadzają się w swych ocenach. Problem polega jednak na tym, że decyzja KE nie jest ani nagrodą dla KO za wynik wyborczy, ani zasługą nowej większości. To w istocie dość techniczna decyzja polegająca na tym, że polski rząd wystąpił o zwiększenie puli pożyczek z KPO. Część grantowa wciąż jest zamrożona z powodu niewykonania przez Polskę kamieni milowych, w tym tzw. superkamieni związanych m.in. z praworządnością.
To rząd PiS zwrócił się o zwiększenie kwoty pożyczek
Polska jednak w sierpniu – w ostatnim możliwym terminie – wystąpiła o to, by wykorzystać całą pulę części kredytowej KPO. Pierwotnie występowaliśmy o 11 mld, teraz chcemy całość, czyli trzy razy więcej. Powód jest prosty: dziś pieniądz jest znacznie tańszy niż jeszcze kilka lat temu. Znacznie taniej więc jest realizować inwestycje z niżej oprocentowanych kredytów z KPO niż pożyczać pieniądze na rynkach finansowych. KE nasz plan zaakceptowała i – jeśli jej decyzja zostanie poparta przez unijną radę ds. finansów – zaliczka w wysokości 20 proc. wnioskowanej sumy będzie mogła popłynąć do Polski.