Trump jest pamiętliwy. Nie zapomniał, jak Bibi pospieszył z gratulacjami dla Joe Bidena pod koniec 2020 roku, kiedy Trump utrzymywał (robi to zresztą nadal), że to on powinien zostać uznany za zwycięzcę wyborów.
W ostatnich dniach miliarder wielokrotnie atakował więc Netanjahu. Zarzucił mu, że „dał się zaskoczyć” atakiem Hamasu. Uznał też, że Hezbollah, szyicka organizacja terrorystyczna, która stanowi ogromne zagrożenie dla Izraela od strony Libanu, jest „niezwykle sprytna”.
Czytaj więcej
Donald Trump w prywatnych rozmowach ma wyrażać nadzieję, że po ataku Hamasu na Izrael Beniamin Netanjahu zostanie usunięty ze stanowiska premiera Izraela - pisze magazyn "The Rolling Stone".
To spotkało się ze stanowczą reakcją konkurentów Trumpa do nominacji republikańskiej w nadchodzącej walce o Biały Dom. Aż 77 procent wyborców republikańskich uważa, że Ameryka musi bezwzględnie wspierać państwo żydowskie (to opinia 69 proc. elektoratu demokratów).
Co atak Donalda Trumpa na Beniamina Netanjahu może dać Joe Bidenowi?
Za czasów swojej prezydentury Trump zrobił dla Izraela wiele. W 2018 roku podjął decyzję o przeniesieniu ambasady USA do Jerozolimy, co oznacza uznanie przez Amerykę tego miasta za stolicę Izraela. To skłoniło Autonomię Palestyńską do zerwania relacji z ówczesną administracją amerykańską. Jared Kushner, zięć Trumpa o korzeniach żydowskich, przygotował niezwykle korzystny dla Izraela plan pokojowy, który pozwalał Netanjahu na anektowanie przeważającej części Zachodniego Brzegu Jordanu.