Słyszę od starszych osób narzekania, że młodzi to już nie chodzą do kościoła, odrzucają wszelkie wartości tradycyjne i w ogóle synonimem dzisiejszej młodzieży jest jej lewicowość. To teza bardzo przejaskrawiona, warto też jednak zauważyć, że są to słowa wygodne dla niektórych konserwatywnych środowisk twierdzących, że o „młodych nie ma już co walczyć”.
Mieszkam w Polsce od niedawna, od początku swoich studiów. Chcę w Polsce żyć, poznawać ją i rozumieć. Jednak kiedy mieszkałem za granicą, słyszałem opinie, że Kościół w moim kraju przestaje istnieć, a ten młodych to może już nawet w ogóle nie istnieje… Odkąd od polskiej rzeczywistości przestały mnie dzielić setki kilometrów, diametralnie zmieniłem zdanie na ten temat. Dostrzegam kryzys, jednak mówienie, że ta wspólnota została już tylko w wymiarze instytucjonalnym, jest mocno nieprawdziwe. Kościół młodych to jedna z podstawowych części katolickiej wspólnoty, bez której nie można mówić o jakiejkolwiek jej przyszłości. Miejsce, które nie tylko podtrzymuje tradycje, ale też buduje solidarność i plan na przyszłość.
Kościół jako ten najlepszy
Zmiana mojego poglądu rozpoczęła się od wielkoczwartkowej Mszy Świętej w bazylice dominikanów na Stolarskiej w Krakowie. Były to moje pierwsze Święta Wielkanocne w Polsce, odkąd wróciłem z Aten, gdzie się urodziłem i wychowałem. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem kościół pełen młodych, ale przede wszystkim kościół pełen nadziei i radości. Zobaczyłem ludzi, którzy wiedzą, po co przyszli, rozumieli, w czym biorą udział. Wtedy dosłownie brakowało miejsca, by uklęknąć. Moja radość była ogromna, zwłaszcza że wcześniej żyłem w nieprawdziwym przekonaniu o moim Kościele. Kościół młodych istnieje, Kościół młodych żyje, a kolejnym przykładem są liczne duszpasterstwa, które budują wspaniałe przyjaźnie w oparciu o wiarę katolicką. Mam jednak świadomość, że nie jest to w takiej skali jak w czasach młodości pokolenia moich rodziców.
Jako katolik muszę uczciwie przyznać, że moja wspólnota przez lata zaniedbań ma spore problemy, hierarchowie kościelni popełnili wiele błędów, nie reagując odpowiednio na krzywdę, zwłaszcza tych najmłodszych, i nie ukrywajmy, że to też przyczyniło się do odejść młodych od Kościoła. Gdyby Kościół był człowiekiem, to powinien być tym, który w grupie jest zawsze najmniej podejrzanym, to właśnie od Kościoła oczekujemy, że będzie także wsparciem dla biednych i zagubionych. Jednocześnie należy sprawiedliwie ocenić, że odejścia z Kościoła są wynikiem naszych czasów, gdzie chęć wygodnego życia, do którego często dążymy, nie zakłada zakazów i nakazów.
Żeby było gdzie wracać
Stwierdzenie „Kościół jest atakowany” ,nie może być odpowiedzią na każdą jego krytykę. Sensem Kościoła jest nie tylko realizowanie misji głoszenia Słowa Bożego, ale także budowanie wspólnotowości w oparciu o poczucie przynależności do grupy. W niespokojnych czasach Kościół młodych musi pozostać bezpieczną łodzią na niespokojnym oceanie, łodzią, na której przebywanie jest wartością samą w sobie. Być może część osób młodych, która odeszła od Kościoła, postanowi kiedyś do niego wrócić, jednak niemała jest w tym odpowiedzialność duchownych, by zadbać o miejsce, do którego będzie można wracać.