Sonia Horonziak: Wybory ogłoszone, ale czy uczciwe?

Kto tak naprawdę będzie kontrolował przebieg głosowania?

Publikacja: 23.08.2023 03:00

Sonia Horonziak: Wybory ogłoszone, ale czy uczciwe?

Foto: Adobe Stock

Po wyznaczeniu przez prezydenta daty wyborów chciałoby się odetchnąć z ulgą. Oto bowiem kończy się nieregulowana czasowo i formalnie prekampania wyborcza, a do pracy zaprzęgnięte zostają organy wyborcze i sądownicze, by czuwać nad prawidłowym przebiegiem procesu wyborczego. Jednak czy w obecnym stanie prawnym możemy im w jakimkolwiek stopniu zaufać?

Dzika prekampania wyborcza

Prowadzona na niespotykaną dotąd skalę, zarówno pod względem intensywności, jak i czasu trwania, prekampania wyborcza wymykała się konieczności m.in. ujawniania i rozliczania źródeł finansowania agitacji prekandydatów, oznaczania materiałów wyborczych czy konsekwencjom złamania przepisów kodeksu wyborczego. Wydatki przeznaczone na taką agitację nie musiały być ujmowane w raportach składanych do PKW. A jeżeli doszło do pomówienia lub kłamstwa, druga strona nie miała dostępu do specjalnego trybu wyborczego wniosku do sądu o np. publikację sprostowania lub przeprosin.

Czytaj więcej

Marek Migalski: Wyborcy wolą kelnerów czy kowbojów?

To wszystko zmieniło się z dniem ogłoszenia przez prezydenta daty wyborów. Zaczęły obowiązywać uprawnienia nadzorcze PKW i jej pełnomocników w terenie, tj. komisarzy wyborczych. Ale czy w obecnym klimacie politycznym i prawnym faktycznie jesteśmy w stanie polegać na tych instytucjach? Obowiązujący model funkcjonowania zarówno systemu sądownictwa, jak i prawa wyborczego w Polsce, a w szczególności wprowadzone przez PiS w 2018 r. przepisy dotyczące PKW, a także statusu komisarzy wyborczych budzą szereg wątpliwości co do faktycznej bezstronności i apolityczności tych organów.

W listopadzie 2014 r. awaria systemu informatycznego spowodowała opóźnienie w podaniu wyników, co – podobnie jak wysoki odsetek głosów nieważnych – na lata osłabiło zaufanie obywateli do wyborów. Głosy podważające wynik wyborczy, szczególnie ze strony opozycyjnego wtedy PiS, doprowadziły po 2015 roku do wprowadzenia daleko idących zmian w prawie wyborczym. Nowelizacja kodeksu wyborczego z 2018 r. zrewolucjonizowała sposób powoływania członków PKW oraz związała kadencję większości jej członków kadencją Sejmu. Do 2018 roku Komisja była bowiem organem złożonym z przedstawicieli trzech najważniejszych organów sądowniczych: Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego. Konstrukcja taka zapewniała apolityczność organu i niezbędną wiedzę prawniczą jej członków.

Nowelizacja nie tylko ograniczyła liczbę sędziów do dwóch (po jednym z TK i NSA), ale także umożliwiła Sejmowi wskazanie pozostałych siedmiu członków spośród osób jedynie „posiadających kwalifikacje do zajmowania stanowiska sędziego”, który to warunek można wyeliminować przez odpowiedni staż pracy w zawodzie adwokata, radcy prawnego czy notariusza albo pracę we wskazanych w ustawie placówkach naukowych i odpowiedni tytuł lub stopień naukowy.

Zmiana szybko doprowadziła do tego, że większość składu PKW to osoby z nadania partyjnego. Choć ustawa precyzuje, że członkowie PKW nie mogą należeć do partii politycznych, to przeszła działalność polityczna kandydata czy np. fakt zasiadania w spółce Skarbu Państwa nie eliminuje możliwości ich zgłoszenia. W efekcie otrzymujemy organ, którego skład budzi wątpliwości.

Czytaj więcej

Łukasz Warzecha: Ola i Oskarek w polityce

Oprócz obowiązków nadzorczych PKW pełni również kontrolę partii politycznych w zakresie należytego przygotowywania przez nie sprawozdań finansowych. Może więc np., sprawdzając wydatki partii poniesione w czasie kampanii, odrzucić sprawozdanie, a co za tym idzie – pozbawić dane ugrupowanie subwencji.

Komisarze ministra sprawiedliwości

Również w przypadku komisarzy wyborczych zrezygnowano z wymogu sędziowskiego na rzecz wyższego wykształcenia prawniczego oraz rękojmi należytego pełnienia funkcji. Jak jednak rozumieć rękojmię – tego ustawa już nie doprecyzowała. Minister właściwy do spraw wewnętrznych i administracji, który przedstawia PKW kandydatury, zaczął sam decydować, w jaki sposób rozumieć ten zapis, i np. wprowadził skonstruowany przez ministerstwo egzamin dla kandydatów. Może on też bez podania przyczyny wybrać najlepsze dla siebie kandydatury i dopiero wtedy przedstawić je PKW.

Rezultat? Nowi komisarze, wybrani w marcu 2023 roku, to osoby w dużej mierze pochodzące z nominacji resortu ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz sędziowie rekomendowani przez nową KRS. Osoby te, zgodnie z przepisami z 2018 r., będą np. wytyczać granice okręgów wyborczych.

Wybory jednak nie są ważne, dopóki Sąd Najwyższy nie stwierdzi ich ważności. Zrobić tego nie może bez rozpoznania nie tylko sprawozdania PKW, ale również protestów wyborczych. Partie polityczne, które uznają, że decyzja o odebraniu im subwencji jest bezzasadna, mogą się od niej właśnie do SN odwołać. A kiedy nawet SN ma wątpliwości, może się zgłosić z pytaniem prawnym do Trybunału Konstytucyjnego. Praktyka orzecznicza względem wyborów pokazuje jednak, że działania sądów są w dużym stopniu iluzoryczne. SN najczęściej protesty wyborcze odrzuca bądź uznaje za zasadne, ale bez wpływu na wynik wyborów.

Czytaj więcej

Jan Zielonka: Koniec partyjnej historii

W 2018 r. Nowoczesna zaskarżyła postanowienie PKW właśnie do SN, gdyż zakwestionowanie wpłat w wysokości paru tysięcy złotych przyczyniło się do utraty milionowej subwencji. Sąd wystąpił z pytaniem do TK o legalność przepisów ustawy o partiach politycznych, które pozwalają na zasądzanie takich kar. Trybunał przez cztery lata nie znalazł czasu, by sprawą się zająć, zostawiając partię w stanie ciągłej niepewności, a następnie w grudniu 2022 r. umorzył postępowanie.

Obecna kampania wyborcza jest przez partie, zwłaszcza rządzącą, rozpatrywana nie tylko na poziomie politycznym, ale wręcz egzystencjalnym. Możemy się spodziewać wykorzystania wszelkich zasobów instytucjonalno-prawnych, żeby przechylić szalę wygranej na stronę obozu władzy.

Wiele wątpliwości co do niezawisłości i apolityczności organów wyborczych, a także niezależności całego procesu wyborczego nakazuje bacznie obserwować działania tych, którzy wyznaczeni zostali do tego, żeby nad wyborami czuwać. Czy będą one uczciwe? W tym stanie rzeczy jest to niemożliwe. Wprowadzane od 2015 r. zmiany stworzyły Polskę niepraworządną, skrajnie upolitycznioną i odchodzącą coraz dalej od zasad demokracji. Co można zrobić? Monitorować, informować oraz mieć świadomość, że 15 października opozycja stanie do naprawdę nierównej walki.

Autorka jest doktorem politologii, pracuje jako analityczka w Instytucie Spraw Publicznych

Po wyznaczeniu przez prezydenta daty wyborów chciałoby się odetchnąć z ulgą. Oto bowiem kończy się nieregulowana czasowo i formalnie prekampania wyborcza, a do pracy zaprzęgnięte zostają organy wyborcze i sądownicze, by czuwać nad prawidłowym przebiegiem procesu wyborczego. Jednak czy w obecnym stanie prawnym możemy im w jakimkolwiek stopniu zaufać?

Dzika prekampania wyborcza

Pozostało 95% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki