Po wyznaczeniu przez prezydenta daty wyborów chciałoby się odetchnąć z ulgą. Oto bowiem kończy się nieregulowana czasowo i formalnie prekampania wyborcza, a do pracy zaprzęgnięte zostają organy wyborcze i sądownicze, by czuwać nad prawidłowym przebiegiem procesu wyborczego. Jednak czy w obecnym stanie prawnym możemy im w jakimkolwiek stopniu zaufać?
Dzika prekampania wyborcza
Prowadzona na niespotykaną dotąd skalę, zarówno pod względem intensywności, jak i czasu trwania, prekampania wyborcza wymykała się konieczności m.in. ujawniania i rozliczania źródeł finansowania agitacji prekandydatów, oznaczania materiałów wyborczych czy konsekwencjom złamania przepisów kodeksu wyborczego. Wydatki przeznaczone na taką agitację nie musiały być ujmowane w raportach składanych do PKW. A jeżeli doszło do pomówienia lub kłamstwa, druga strona nie miała dostępu do specjalnego trybu wyborczego wniosku do sądu o np. publikację sprostowania lub przeprosin.
Czytaj więcej
Jaka powinna być w kampanii strategia „partii drugich”?
To wszystko zmieniło się z dniem ogłoszenia przez prezydenta daty wyborów. Zaczęły obowiązywać uprawnienia nadzorcze PKW i jej pełnomocników w terenie, tj. komisarzy wyborczych. Ale czy w obecnym klimacie politycznym i prawnym faktycznie jesteśmy w stanie polegać na tych instytucjach? Obowiązujący model funkcjonowania zarówno systemu sądownictwa, jak i prawa wyborczego w Polsce, a w szczególności wprowadzone przez PiS w 2018 r. przepisy dotyczące PKW, a także statusu komisarzy wyborczych budzą szereg wątpliwości co do faktycznej bezstronności i apolityczności tych organów.
W listopadzie 2014 r. awaria systemu informatycznego spowodowała opóźnienie w podaniu wyników, co – podobnie jak wysoki odsetek głosów nieważnych – na lata osłabiło zaufanie obywateli do wyborów. Głosy podważające wynik wyborczy, szczególnie ze strony opozycyjnego wtedy PiS, doprowadziły po 2015 roku do wprowadzenia daleko idących zmian w prawie wyborczym. Nowelizacja kodeksu wyborczego z 2018 r. zrewolucjonizowała sposób powoływania członków PKW oraz związała kadencję większości jej członków kadencją Sejmu. Do 2018 roku Komisja była bowiem organem złożonym z przedstawicieli trzech najważniejszych organów sądowniczych: Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego. Konstrukcja taka zapewniała apolityczność organu i niezbędną wiedzę prawniczą jej członków.