Oto pytanie, które w gorących dniach lipca rozbrzmiewa wśród polskich obywateli – niepisowskich, rzecz jasna. Dotyczy to zarówno starych, jak i młodych, chociaż trudno o porozumienie między pokoleniami.
Ostatnio ważnym wydarzeniem, związanym z odpowiedzią na nie, była publikacja 26 czerwca w „Gazecie Wyborczej” drugiego badania Forum Długiego Stołu o szansach na zwycięstwo wyborcze zjednoczonej opozycji (jedna lista).
Sondaż Obywatelski: Zwycięska opozycja może przegrać
Poprzednie badanie znane było jako Sondaż Obywatelski. Obecny wynik był podobny do poprzedniego, lecz bardziej dramatyczny: w porównaniu z marcem ogólnie spadło poparcie dla partii opozycyjnych, wzrosło zaś znacząco Konfederacji. PiS-owi nie wzrosło, ale przy możliwej kooperacji z Konfederacją nawet zwycięska procentowo opozycja może przegrać na mandaty w Sejmie.
Czytaj więcej
Coraz mocniej powątpiewam w żywotność tandemu Hołowni i Kosiniaka-Kamysza. Choćby dlatego, że wyrazistą alternatywę dla PiS i PO podsuwa nam dziś raczej Konfederacja.
Dzieje się tak za sprawą metody d’Honta, która promuje tych, którzy zdobyli najwięcej głosów wyborców. Analitycy pokazywali wielokrotnie po odbytych wyborach, jak brak zjednoczenia i współpracy dawał zwycięstwo partiom, na które bynajmniej nie głosowała większość obywateli, poczynając od zaskakującego powrotu do rządów SLD w 1993 roku. Rozdrobniona i skłócona liberalno-prawicowa większość postsolidarnościowa przegrała wówczas, chociaż miała za sobą większość obywateli. W roku 2015 nieudolna kampania, poprzedzona absurdalnymi decyzjami w wyborach prezydenckich, i rozbicie lewicy, doprowadziły do jej klęski wyborczej i przyczyniły się do dodatkowych mandatów dla PiS-u.