„Rzeczpospolita” została włączona przez Przemysława Czarnka do zacnego grona: razem z Konferencją Rektorów Akademickich, Fundacją Nauki Polskiej oraz Komitetem Nauki Polskiej została oskarżona o manipulacje i fałszerstwa.
Milej byłoby zapewne, gdybyśmy zostali przez ministra np. odznaczeni za wkład, jaki nasza gazeta wnosi w poprawę sytuacji uczniów i uczennic, analizy podstaw programowych czy troskę o byt nauczycieli. Ale jak się nie ma, co się lubi... Dobre i to. Tym bardziej że w rozmowie na antenie TVP Info pan minister w pełni potwierdził to, co napisaliśmy w tekście na temat nowego rozporządzenia w sprawie ewaluacji jakości działalności naukowej. Ostra jak brzytwa dziennikarka z TVP nie dopytała, skąd biorą się tak ostre oskarżenia o kłamstwo, skoro minister nie potrafi wyjaśnić, na czym ono polega, ale to też nikogo nie zdziwiło, bo przecież nie za to jej Jacek Kurski płaci.
Czym naraziliśmy się Przemysławowi Czarnkowi? Napisaliśmy, że „minister edukacji i nauki sam chce ustalić zestawy wartości referencyjnych dla kategorii naukowych A, B+ i B w poszczególnych dyscyplinach naukowych i artystycznych". W rozmowie minister przyznał, że tak właśnie jest, zaznaczając, że nie jest to sprzeczne z ustawą. Naukowcy mają jednak inne zdanie. – Jeśli zestawy wartości referencyjnych określi minister, trudno będzie mówić o niezależności środowiska naukowego w procesie ewaluacji. Co prawda Komisja Ewaluacji Naukowej zachowa kompetencję proponowania kategorii naukowych, ale uchwała, którą przyjmie, nie będzie efektem niezależnej, autonomicznej ewaluacji – zauważa prof. Maciej Żylicz, prezes Fundacji Nauki Polskiej.
Minister będzie mógł propozycje komisji przyjąć lub odrzucić, co również przyznał w wywiadzie. Faktem jest, że nauka polska już nie takie represje znosiła. Od zaborów po hodowlę marcowych docentów po 1968 r. polscy naukowcy budowali teorie, dokonywali odkryć, wnosili wkład w światową myśl inżynieryjną, matematyczną, humanistyczną. Niestety, często zmuszeni byli do działania poza granicami kraju.
Nauka nie znosi bowiem niewoli. Dąży do prawdy, odrzuca nawet własne dokonania, jeśli pojawiają się nowe odkrycia, buduje się w nieustannym procesie ewaluacji swoich dokonań. I dzięki temu wciąż zbliża się do wiedzy i prawdy.