Inspektorzy IJHARS przeprowadzili kontrole w 109 lokalach oferujących dania w formie kebabu. Celem było sprawdzenie jakości handlowej dań oferowanych przez te lokale w różnych formach (czy to w bułce, w picie albo w pudełkach) w zakresie zgodności z obowiązującymi przepisami i wymaganiami, których spełnienie lokale deklarowały w oznakowaniu wyrobu lub w dokumentach towarzyszących. Wyniki kontroli zdecydowanie nie mogą się podobać – nieprawidłowości znaleziono w 89 lokalach (81,7 proc. skontrolowanych).
Jedyną rzeczą, której inspektorzy IJHARS nie zakwestionowali, były cechy organoleptyczne kebabów. Na 9 partii dań skontrolowanych pod tym kątem żadna nie wzbudziła wątpliwości. Co oznacza, że pachniały i wyglądały dobrze. I na tym zalety kebabów, ulubionego dania typu fast food Polaków, się kończą.
Czytaj więcej
Średnia wartość zamówienia posiłku w dostawie na koniec półrocza była o 13,2 proc. wyższa niż w grudniu i wyniosła 84,7 zł. Restauracje twierdzą, że nie dają rady brać na siebie wzrostu cen.
Analiza laboratoryjna 98 partii dań pod kątem parametrów fizykochemicznych wykazała nieprawidłowości w 54,1 procent badanych kebabów. Wśród problemów znalazły się braki zadeklarowanego rodzaju mięsa, np. baraniny i obecność mięsa, którego miało nie być w daniu, na przykład kurczaka w kebabie, który miał być z wołowiny.
Kontrolę przeprowadzono także pod kątem prawidłowości oznakowania kebabów. Skontrolowano tu 139 partii dań, a nieprawidłowości stwierdzono w 104 partiach (74,8 proc. skontrolowanych). Lokale sprzedające kebab nie informowały klientów na przykład o użyciu innego rodzaju sera niż wskazany, albo sprzedawały kebab wołowo-drobiowy jako „kebab jagnięcina”. Nie informowały też klientów o rodzaju użytego mięsa, nie podawały w ogóle wykazu składników, w tym substancji alergennych albo umieszczały go w miejscu niedostępnym bezpośrednio dla konsumentów. Jeżeli wykazy składników były dostępne to często były nieprawidłowe i niepełne (pomijając np. substancje alergenne).