Również w tym roku rekordowo niskie bezrobocie i wzrost dochodów napędzą wyniki restauratorów. Niesłabnącą popularnością cieszyć się będą fast foody czy pizzerie, a na gastronomicznej mapie swoje miejsce znajdą też naleśnikarnie. Największe sieci, oprócz wzrostu organicznego, zapowiadają także akwizycje.
Mniej niż 100 zł miesięcznie
Koniunktura sprzyjała restauratorom już w zeszłym roku. Według instytutu GfK polski rynek gastronomiczny urósł w 2016 r. o 9 proc., do 32,7 mld zł, w porównaniu z 2015 r. Odsetek Polaków w wieku 15+, którzy deklarują, że odwiedzili punkt gastronomiczny w ciągu ostatnich 12 miesięcy, wzrósł w ubiegłym roku o 8 proc. Z deklaracji respondentów wynika, że najchętniej jedli w lokalach typu fast food oraz pizzeriach. – Polski rynek usług gastronomicznych wciąż jeszcze jest w powijakach, patrząc w perspektywie wydatków gospodarstw domowych w Polsce na tego typu usługi w porównaniu z innymi krajami – uważa Lidia Kucharska, senior researcher w dziale consumer goods & retail w GfK. W 2016 r. konsumenci, którzy odwiedzali punkty gastronomiczne, robili to średnio 3,2 razy w miesiącu, wydając w tym czasie 94 zł.
Choć kwota wydaje się skromna, wciąż rośnie. Korzystają na tym sieci restauracji. – Mamy ambicję, aby w 2017 r. utrzymać 20-proc. tempo wzrostu na poziomie EBITDA, co przekładałoby się na analogiczny wzrost przychodów – mówi Wojciech Mroczyński, członek zarządu AmRestu, notowanego na GPW operatora takich marek, jak KFC, Pizza Hut, Burger King czy Starbucks.
Koniunkturę w branży widać po wycenach spółek. W 2016 r. rynkowa wartość AmRestu wzrosła o 2,3 mld zł, do prawie 6,5 mld zł.
Pizza i fast foody
Popularność włoskiej kuchni chce wykorzystać Sfinks. Pod koniec ubiegłego roku spółka podpisała umowę inwestycyjną z Fabryką Pizzy. Za 100 proc. udziałów sieci restauracji, składającej się obecnie z 12 lokali, zapłaci kwotę 6–10 mln zł. Niewykluczone są kolejne akwizycje. – Do spółki cały czas spływają różne oferty dotyczące potencjalnej współpracy czy inwestycji. Sami też analizujemy rynek pod kątem ewentualnych przejęć – komentuje Sylwester Cacek, prezes Sfinksa. Wskazuje, że na rynku gastronomicznym w dłuższym już okresie mamy do czynienia z trendem wzrostowym, co w dużej mierze wynika ze zmieniających się zwyczajów w polskim społeczeństwie. – Jadanie poza domem staje się coraz częściej normą dla Polaków. Stąd też rynek w moim przekonaniu wciąż jest obiecujący, a do tego otwarty na inwestycje, co daje duży potencjał rozwoju – twierdzi. Zaznacza jednocześnie, że przed branżą stoi wiele wyzwań, jak chociażby rosnąca presja kosztowa czy niepewne otoczenie legislacyjne, w tym możliwy zakaz handlu w niedzielę. Co o ewentualnym obostrzeniu sądzą przedstawiciele AmRestu, gdzie połowę biznesu polskiego stanowi sprzedaż w centrach handlowych? – Mamy już pewne doświadczenia z Węgier, gdzie pomimo podobnych przeszkód udaje nam się utrzymywać satysfakcjonujące tempo wzrostu – przekonuje Mroczyński.