O potrzebie podjęcia działań na rzecz poprawy dostępności do świadczeń zdrowotnych z zakresu psychiatrii dzieci i młodzieży mówi się od lat. Brakuje lekarzy specjalistów, terapeutów, psychologów, pedagogów wspierających specjalistów, brakuje łóżek w opiece całodobowej, realnej wyceny świadczeń zdrowotnych z psychiatrii dzieci i młodzieży. Oddziały psychiatrii, które przyjmują dzieci są rozlokowane nierównomiernie – białe plamy w Polsce wschodniej. Osoby odpowiedzialne za organizację ochrony zdrowia planują i wciąż mają nadzieję, że nie jest najgorzej, że można obiecać poprawę za kilka lat.
Rzecznik Praw Dziecka od 2008 roku do kolejnych ministrów zdrowia występował w sprawie psychiatrii dzieci i młodzieży. Sygnalizując liczne problemy tej dziedziny medycyny i podkreślając, że psychiatria nie tylko powinna być priorytetowa, ale również odpowiednio obudowana zapleczem specjalistów z innych dziedzin, którzy będą w stanie pomóc dziecku i rodzinie, choćby w szkole czy miejscowej poradni pedagogiczno-psychologicznej – jeszcze nim leczenie szpitalne będzie konieczne. – Ludzie źle reagują na słowo „psycholog", a co dopiero „psychiatra", a przecież to jest lekarz jak każdy inny – mówił RPD, apelując do mediów o pomoc w „odczarowaniu" tematu psychiatry, by leczenie u tego specjalisty nie było tematem tabu, czy powodem do wstydu.
- To dzieje się tu i teraz. Mamy w Polsce 400 tysięcy dzieci potrzebujących pomocy i tylko 400 psychiatrów dziecięcych, a to tylko wierzchołek góry lodowej, bo brakuje wsparcia rodzin – zwróciła uwagę prof. Barbara Remberk – Konsultant Krajowy w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, która wyjaśniła jak ważną rolę odgrywa psychoterapia. – Temat jest ważny i rozpoznany przez decydentów. Powstał Zespół przy Ministerstwie Zdrowia. To są nadzieje na przyszłość, na tu i teraz – jako konsultant i jako lekarz prowadzący klinikę jestem przerażona tym, co się dzieje. Nie ma miejsc dla osób, które zgłaszają się z zagrożeniem życia. Pacjenci leżą na dostawkach, na łóżkach polowych – opowiadała prof. Remberk.
Stale przybywa młodych ludzi potrzebujących pomocy psychiatrycznej. W każdej rodzinie może być dziecko bądź nastolatek pilnie potrzebujący pomocy specjalistycznej z zakresu psychiatrii bo ma kryzys, myśli lub próby samobójcze, depresję, dokonuje samouszkodzeń. Ten potrzebujący pilnej pomocy młody człowiek może jej nie otrzymać bo nie będzie takiego miejsca, gdzie będzie ona dostępna. Dlatego nie można powiedzieć, że mnie ten problem nie dotyczy. Kto zgodzi się wziąć odpowiedzialność za kolejną tragedię młodego człowieka. Wiedza o tym musi dotrzeć do społeczeństwa. Świat współczesny komplikuje się. Złożone procesy cywilizacyjne: konsumpcjonizm, dostęp do ogromnej liczby trudnych do weryfikacji informacji, możliwość „wirtualnego" przeżywania kontaktów z innymi ludźmi, oferta środków zmieniających świadomość, zmiany w świecie wartości, tempo tych zmian – to przykłady współczesnych zjawisk społecznych wobec których musi odnaleźć się młody człowiek. Nie zawsze jest to proste. W przypadku kumulacji niekorzystnych czynników (rywalizacja, samotność, brak uznanych wzorców, częste zmiany) lub ich nasilenia może zwiększyć się liczbą dzieci i młodzieży wymagającej zapewnienia im specjalistycznej opieki, w tym pomocy psychiatrycznej. Psychiatrzy służą wiedzą fachową, nie mogą jednak być osamotnieni i odpowiedzialni jako jedyni. Nie poradzą sobie sami. Mogą i potrafią leczyć, nie mogą jednak tej opieki organizować.
Dr Lidia Popek – Konsultant Wojewódzki w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, zwróciła uwagę, że wielu przypadkom, które trafiają na oddziały szpitalne można byłoby zapobiec, gdyby na wcześniejszym etapie funkcjonowała profilaktyka. – To już jest wręcz epidemia. Nie ma żadnych oddziaływań profilaktycznych dla dzieci i ich rodzin – mówiła.