Do zdarzenia doszło w październiku ubiegłego roku na al. Mickiewicza w Krakowie; kilka miesięcy później Jerzy S. został prawomocnie skazany za jazdę pod wpływem alkoholu. W związku z tym samym zdarzeniem, pod koniec marca br. w trybie nakazowym, czyli bez udziału stron i bez przeprowadzenia rozprawy, wydany został kolejny wyrok – tym razem za spowodowanie przez artystę niebezpieczeństwa w ruchu drogowym. Orzeczoną karę grzywny w wysokości trzech tysięcy złotych prokuratura i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, czyli uczestniczącego w kolizji motocyklisty, uznali za niewystarczającą. Sprawa trafiła więc na wokandę w Sądzie Rejonowym dla Krakowa Krowodrzy w Krakowie.
Kolizja czy wypadek?
W związku ze zgłaszanymi przez motocyklistę Sławomira G. zdrowotnymi konsekwencjami kolizji, które trwać mają do dzisiaj, sąd zdecydował, że na kolejnej rozprawie ponownie przesłucha powołanego w sprawie biegłego. Odbędzie się ona 11 grudnia, a zatem ponad rok po kolizji. - Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego podnosi, że kwestionuje wnioski opinii, z których wynika, że obrażenia pokrzywdzonego trwały poniżej siedmiu dni. Ponadto oświadcza, że dysponuje dodatkową dokumentacją lekarską, powstałą już po wydaniu opinii przez biegłego - wyjaśnił sędzia Sławomir Szyrmer.
Czytaj więcej
Jerzy Stuhr w 2022 roku spowodował kolizję drogową, aktor przyznał się do winy, a sąd wymierzył mu zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i grzywnę w kwocie 12 tys. złotych oraz nakaz wpłaty 6 tys. złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy.
Sędzia doprecyzował, że - aby ustalić, czy doszło do kolizji, czy jednak wypadku - konieczne jest wyjaśnienie tej kwestii. - To ma zasadnicze znaczenie dla sprawy, bo jeśli okaże się, że te zarzuty, to kwestionowanie jest zasadne - i obrażenia są jednak powyżej siedmiu dni - mamy nie kolizję, a wypadek. Sąd musi to zbadać, bo taki ma obowiązek, musi ustalić, jak w istocie było - dodał.
Podczas rozprawy motocyklista podtrzymywał, że aktor uciekł z miejsca zdarzenia. Z odczytanych wyjaśnień Jerzego S., który nie stawił się w sądzie, wynika, że nie zauważył on, iż jego samochód delikatnie dotknął kierowcy, zaś ten - po zdarzeniu - zwyzywał aktora i zachowywał się wobec niego agresywnie.