Już nie Kamilek z Częstochowy jest ostatnią ofiarą przemocy domowej w Polsce. Zaledwie kilka dni po jego pogrzebie do szpitala w Łodzi trafił dziewięciomiesięczny chłopczyk, a rodzice usłyszeli zarzut znęcania z narażeniem na utratę jego zdrowia i życia.
– Świat zwariował – mówi „Rzeczpospolitej” Mateusz Chmielewski, działający w jednym z warszawskich ośrodków wsparcia dla ofiar przemocy. I dodaje, że potrzeba surowych kar, nie tych zapisanych w kodeksie, tylko stosowanych przez sądy. A z tym bywa różnie. Ważne jest też to, co przyniesie do sądu prokurator.
Życie a praktyka
Z policyjnych statystyk wynika, że ok. 11 tys. małoletnich jest pokrzywdzonych przemocą domową. Dane oparte są na prowadzonych w poszczególnych latach postępowaniach przygotowawczych w sprawach stwierdzonych różnych przestępstw na nieletnich. Chodzi o przestępstwa znęcania się nad rodziną, spowodowania uszczerbku na zdrowiu, zgwałcenia, zabójstwa, a także pobicia.
W 2021 r. stwierdzono ich w sumie 2549. Najwięcej postępowań toczy się w związku z przestępstwem znęcania – w 2021 r. było ich 2078. W ostatnich trzech latach liczby te wzrosły w porównaniu z latami 2017–2018, co też obrazuje wzrost zjawiska w czasie pandemii. Na mniej więcej stałym poziomie utrzymują się liczby najpoważniejszych zbrodni na nieletnich, tj. zabójstw i zgwałceń. To samo dotyczy przestępstw zakwalifikowanych jako pobicie.
Czy prokuratorzy mają problem z udowodnieniem takich przestępstw?