Chodzi o dwa europejskie nakazy aresztowania (ENA). Pierwszy został wydany w 2015 r. przez Sąd Okręgowy w Poznaniu (sprawa C-354/20 PPU), a drugi w maju 2020 r. przez Sąd Okręgowy w Sieradzu (sprawa C-412/20 PPU). Holenderska prokuratura wystąpiła do sądu w Amsterdamie o ich wykonanie, czyli zgodę na zatrzymanie dwóch polskich obywateli w celu wydania ich polskim organom.
Według obrońców jednego z Polaków wniosek prokuratora o rozpatrzenie ENA należy uznać za niedopuszczalny. Jest bowiem oczywiste, że istnieje ryzyko, iż mężczyźnie nie zostanie zapewniony w Polsce rzetelny proces sądowy. Zgodnie ze wskazówkami, jakie TSUE dał w wyroku w sprawie Minister for Justice and Equality (Trybunał wykluczył w nim możliwość automatycznej odmowy wykonania wszystkich ENA wydanych przez polskie sądy; C-216/18 PPU), sąd w Amsterdamie przed podjęciem decyzji wystąpił do polskiego sądu o przekazanie mu wszelkich niezbędnych informacji, ale otrzymał odpowiedź jedynie na dwa z dziesięciu swoich pytań. Nie doszło zatem do dialogu, o którym mowa w wyroku TSUE. Sąd w Amsterdamie twierdzi, że w tej sytuacji nie może należycie ocenić wagi ryzyka naruszenia prawa podstawowego do rzetelnego procesu sądowego.
Holenderski sąd chce zatem, aby TSUE jednoznacznie wskazał, czy organ sądowy musi wykonać ENA z kraju UE, którego ustawodawstwo już po wydaniu tego ENA zostało zmienione w taki sposób, że nie ma gwarancji niezawisłości sądu, który ENA wydał. Bez potrzeby szczegółowego zbadania konkretnych okoliczności każdego nakazu.
Przedstawiając własne stanowisko sąd holenderski stwierdził, że zmiany przepisów prawa, jakie zaszły w Polsce w ciągu ostatnich miesięcy, są tak istotne, że nie gwarantują one żadnej osobie oskarżonej przed sądami tego państwa członkowskiego prawa dostępu do niezawisłego sądu.
Czytaj też: Holenderskie władze torpedują ekstradycje do Polski