Nowy zakaz dowodowy wprowadzony przez marcową nowelizację kodeksu postępowania karnego (art. 168a k.p.k.) grozi faktycznym zdemontowaniem całego systemu tych zakazów.
Motorem nowelizacji był całkowity odwrót od tzw. wielkiej reformy procesu karnego z 2013 r. Miały zostać zniesione – i zostały– wszystkie zasadnicze instrumenty wymuszające prowadzenie kontradyktoryjnego postępowania sądowego. W tym zakresie ustawa marcowa z reguły przywraca dawny stan prawny. Ustawodawca pomyślał też o usunięciu szerokiego zakazu dowodowego wprowadzonego przez nowelizację z 2013 r. Zgodnie z przepisem art. 168a k.p.k. niedopuszczalne stało się przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu uzyskanego do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego, o którym mowa w art. 1 § 1 kodeksu karnego.
Są różne stopnie naganności
Projekt marcowej nowelizacji kodeksu w wersji oryginalnej przewidywał wykreślenie przepisu art. 168a k.p.k. A zatem powrót do status quo ante. Można się nie zgadzać z koncepcją tego zakazu nawiązującego do przepisów kodeksu karnego i odwołującego się do ochrony dóbr prawnych. Jest to oczywiście istotne ograniczenie w dokonywaniu ustaleń faktycznych zgodnych z prawdą.
Każdy jednak zakaz dowodowy ma taki właśnie charakter. Mimo to godzimy się na pewne ograniczenia w docieraniu do prawdy w procesie karnym w imię ochrony wyższych wartości i na funkcjonowanie w systemie procesu karnego licznych zakazów dowodowych. Osobiście uważam, że ujęcie legislacyjne nowego zakazu dowodowego przewidzianego przez przepis art. 168a k.p.k. od strony warsztatu poprawnej legislacji pozostawiało wiele do życzenia. Był to jednak pierwszy krok w dobrym kierunku eliminacji z procesu karnego dowodów gromadzonych przez aktorów (tych publicznych, ale przede wszystkim prywatnych) z naruszeniem innych, istotnych dóbr prawnych. Jego wadą była jednak zbytnia sztywność prawna. Została wpisana w samą konstrukcję nowego przepisu art. 168a k.p.k. Niezależnie bowiem od ciężaru gatunkowego naruszonej normy prawa karnego z jednej strony i znaczenia uzyskanego dowodu dla wyniku procesu karnego z drugiej dowód podpadający pod dyspozycję przepisu art. 168a k.p.k. tak czy tak ulegał automatycznej dyskwalifikacji procesowej. Była to więc w pewnym sensie pułapka zastawiona na organy procesowe. Gdyby dysponowały dowodem odpowiadającym opisowi hipotezy z przepisu art. 168a k.p.k., byłyby zmuszone zdyskwalifikować każdy dowód „uzyskany za pomocą czynu zabronionego, o którym mowa w przepisie art. 1 § 1 k.k.".
Takie ujęcie normatywne rzeczywiście stwarzało istotne ryzyko procesowe. Dochodziłoby w niektórych układach procesowych do trudnych do zaakceptowania rezultatów w postaci za szerokiego oddziaływania nowego zakazu dowodowego i ochrony mniej istotnych dóbr prawnych (naruszenie przepisów karnych o małym ciężarze gatunkowym) kosztem znacznie istotniejszych wartości prawnych (dokonanie ustaleń zgodnych z prawdą w sprawie dotyczącej odpowiedzialności karnej znacznego kalibru, np. dotyczącej zbrodni). Ustawodawca niestety nie stworzył sądom możliwości przeprowadzenia – w ogóle istotnego przy stosowaniu prawa, ale szczególnie doniosłego w tym właśnie układzie procesowym – ważenia kolidujących ze sobą dóbr. Dziwi to tym bardziej, gdy się zważy, że przecież w prawie karnym materialnym, z którego zaczerpnięto fundament przepisu art. 168a k.p.k. w pierwotnym brzmieniu, przypisanie odpowiedzialności karnej związanej z popełnieniem czynu odpowiadającego kryteriom normatywnym wskazanym w przepisie art. 1 § 1 k.k.) i wymierzenie kary nie odbywa się nigdy na zasadzie zero-jedynkowej, nie pociąga za sobą orzeczenia „sztywnej" sankcji. Kara za przestępstwo jest zawsze zindywidualizowana. Wymierza się ją w sposób adekwatny do danego czynu i jego szkodliwości, bacząc przy tym na dziesiątki różnych kryteriów pozwalających na optymalne dostosowanie i dopasowanie wymiaru kary do konkretnego przypadku.