Osiem protestów złożyły osoby fizyczne zgłaszając zastrzeżenia do czynności wyborczych, a jeden - Komitet wyborczy wyborców Rolnicy od Bałtyku do Tatr, który domaga się unieważnienia wyborów w dwóch okręgach.
W porównaniu do jesiennych wyborów do Sejmu i Senatu to kropla w morzu. Wtedy Sąd Najwyższy, a dokładniej Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, po rozpoznaniu 1177 protestów i stwierdzeniu zasadności 14 z nich, uznała, że żaden odrębnie ani wszystkie razem nie dają podstaw do stwierdzenia nieważności wyborów. SN nie wykorzystał wtedy pełnych 90 dni na orzeczenie ważności wyborów, mimo że jednocześnie wpływały do niego protesty dotyczące równolegle przeprowadzanego wówczas referendum ogólnopolskiego.
Czytaj więcej
Ogłoszenie wyniku wyborów europejskich w Dzienniku Ustaw otwiera procedurę składania protestów wyborczych. Zainteresowani mają na to siedem dni.
Sędziowie ocenią przedstawione protesty
Tym razem sądowa kontrola ważności wyborów przebiegnie zapewne szybciej. Nie wypływa to natomiast na status wybranych euro-posłów. W najbliższy czwartek 20 czerwca br. Państwowa Komisja Wyborcza wręczy im w gmachu Sejmu zaświadczenia o wyborze na posła do Parlamentu Europejskiego.
Jeśli składane do SN protesty spełnią dość wysokie rygory formalne (a z tego powodu oddalana jest ich większość), to badające je trójki sędziów wydają opinie, czy protest jest zasadny. Czyli np. czy skarżący wykazał utrudnienia podczas głosowania i czy nieprawidłowości te mogły mieć wpływ na wynik wyborów.