Eksperci: Szafarowicz naruszył przepisy, ale cisza wyborcza i tak jest fikcją

Publikując w mediach społecznościowych wypełnioną kartę referendalną Oskar Szafarowicz mógł złamać przepisy, ale w dobie internetu cisza wyborcza i tak jest fikcją – uważają eksperci.

Publikacja: 17.10.2023 14:43

Oskar Szafarowicz

Oskar Szafarowicz

Foto: Twitter/Okiem Młodych

Młody działacz PiS, który w tegorocznych wyborach był też członkiem jednej z komisji, usunął wpis ze swoich sociali. Jednak złożenie zawiadomienia o przestępstwie zapowiedział już kandydat Trzeciej Drogi na posła Jan Strzeżek. Za złamanie ciszy wyborczej i referendalnej grozi kara grzywny - od 20 zł do 5 tys. zł; za publikację sondaży - nawet 1 mln zł. Eksperci nie są jednak tak radykalni i dołączają do głosów wskazujących, że w dobie rozwoju mediów społecznościowych cisza wyborcza stała się fikcją.

Oskar Szafarowicz pokazał, jak zagłosował. Ekspertka: Zerowy wpływ na wyniki

Odnosząc się do przypadku działacza mec. Beata Tokaj, była szefowa Krajowego Biura Wyborczego wskazuje, że „z punktu widzenia prawa doszło do złamania przepisów o ciszy referendalnej, bo Oskar Szafarowicz pokazał, jak zagłosował w referendum”. Ekspertka ma jednak wątpliwości, czy to zachowanie będzie miało jakikolwiek wpływ na ostateczny jego wynik; zwłaszcza, że wpis został usunięty. – Podobne przypadki się zdarzają, ale ich wpływ na rezultat głosowań jest praktycznie żaden. Prokuratura oczywiście bada takie sprawy, ale wątpię, żeby uznała, iż ta konkretna jest na tyle poważna, by trzeba było się nią zająć – przyznaje.

Mec. Tokaj przypomina, że członkowie komisji wyborczej powinni oczywiście jeszcze bardziej niż zwykli obywatele kontrolować swoje zachowanie, by nie łamać przepisów prawa. - Ale watro pamiętać, że w poprzednich latach pojawiało się mnóstwo doniesień o złamaniu ciszy wyborczej, które zgłaszaliśmy policji i prokuraturze – zależnie od wagi możliwego naruszenia. Wiele z nich wiązało się z rozwojem internetu i social mediów, w których dyskusja na temat wyników wyborczych trwa bezustannie – wyjaśnia. Ekspertka zauważa, że zarówno udowodnienie, kto wywiesił dany plakat, jak i tego, kto zamieścił wpis w internecie może okazać się zadaniem karkołomnym. Dlatego podobne sprawy kończyły się umorzeniami, co – jak zauważa - dodatkowo pokazywało, że „cisza wyborcza to obecnie fikcja”. Jej zdaniem archaiczne przepisy powinny zostać zniesione.

"Irracjonalne w dobie rozwoju internetu"

Podobnie na zachowanie Szafarowicz patrzy Wojciech Hermeliński, były szef PKW, który ocenia, że młody działacz od strony formalnej mógł naruszyć przepisy prawa. – Te nie definiują bowiem, czy zamieszczenie zdjęcia wypełnionej karty wyborczej lub referendalnej w mediach społecznościowych należy traktować tak samo, jak pokazanie jej komuś na przykład w lokalu wyborczym. Dlatego jestem przeciwnikiem ciszy wyborczej, bo właśnie takie historie pokazują, że jej utrzymywanie nie ma sensu – precyzuje. I argumentuje, że o jej bezzasadności może świadczyć choćby zabranianie jeżdżenia samochodem z naklejonym plakatem wyborczym, które „zdaniem PKW może zostać potraktowane jako agitacja”.

–  Przepisy te stały się irracjonalne w dobie rozwoju internetu. W tym przypadku organy mogą oczywiście skierować sprawę do sądu, ale ja byłbym ostrożny w jednoznacznym spojrzeniu na tę sprawę. Wiemy zresztą, że wyniki referendum okazały się niewiążące, a ono samo posłużyło PiS jedynie do mobilizowania swoich wyborców – mówi Wojciech Hermeliński. Zaznacza przy tym, że wagi referendum jako takiego nie można lekceważyć, ale sytuacja byłaby poważniejsza w przypadku ujawnienia wypełnionej karty wyborczej.

Cisza trwała do zamknięcia lokali wyborczych w niedzielę wieczorem. W tym czasie zabroniona była agitacja, zwoływanie zgromadzeń czy wygłaszanie politycznych przemówień. Restrykcjom zostały poddane również media. Za złamanie zakazu publikowania sondaży grozi nawet 1 mln zł kary.

Czytaj więcej

"Bazarek" udowadnia absurd ciszy wyborczej

Internetowy bazarek ośmiesza prawo?

Jak przypominała Państwowa Komisja Wyborcza, zachęcanie lub zniechęcanie do udziału w wyborach nie stanowi agitacji wyborczej, a takie działania mogą być prowadzone po zakończeniu kampanii przez podmioty nieuczestniczące w wyborach (nie mogą tego robić komitety i partie). Oczywiście pod warunkiem, że taka aktywność nie będzie nosiła znamion agitacji. W przypadku referendum jest inaczej. PKW podawała, że zachęcanie lub zniechęcanie do udziału w nim stanowiłoby już element kampanii referendalnej. Frekwencja w tym przypadku ma bowiem decydujące znaczenie dla jego wyniku.

Do nieprzystających – zdaniem wielu – do rzeczywistości przepisów na łamach „Rzeczpospolitej” odniósł się m.in. sędzia Wiesław Kozielewicz, również b. szef PKW. – Cisza wyborcza powinna zostać zniesiona, a agitacja wyborcza trwać także w dniu głosowania – argumentował. Dodawał przy tym, że warto byłoby doprecyzować przepisy tak, aby nie mogła ona odbywać się bezpośrednio przy lokalu wyborczym – warto byłoby zachować ok. 50 m odległości. Sędzia jest jednak zwolennikiem zaostrzenia kar za naruszenie ciszy sondażowej.

Jako anachronizm z czasów minionych, kiedy wydawało się, że publikowane w ostatniej chwili newsy mogą mieć wpływ na ostateczny wynik, ciszę postrzega też prof. Jarosław Flis z UJ. To z kolei skutkuje próbami obchodzenia ciszy w internecie, co w ocenie eksperta świadczy raczej o ośmieszaniu prawa.

Z ciszy wyborczej zrezygnowało już wiele państw europejskich. Nie ma jej m.in. w Niemczech, Holandii, Wielkiej Brytanii czy na Słowacji.

Młody działacz PiS, który w tegorocznych wyborach był też członkiem jednej z komisji, usunął wpis ze swoich sociali. Jednak złożenie zawiadomienia o przestępstwie zapowiedział już kandydat Trzeciej Drogi na posła Jan Strzeżek. Za złamanie ciszy wyborczej i referendalnej grozi kara grzywny - od 20 zł do 5 tys. zł; za publikację sondaży - nawet 1 mln zł. Eksperci nie są jednak tak radykalni i dołączają do głosów wskazujących, że w dobie rozwoju mediów społecznościowych cisza wyborcza stała się fikcją.

Pozostało 90% artykułu
Prawo dla Ciebie
Czy lajk na Facebooku złamie ciszę wyborczą
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł