"Wybory odbyły się w wysoce spolaryzowanym środowisku i były postrzegane jako decydujące dla przyszłości demokracji w Polsce" - głosi raport OBWE opublikowany na stronie organizacji, która ma zapobiegać powstawaniu konfliktów w Europie.
Autorzy raportu uważają, że wyborcze ramy prawne dają wystarczającą podstawę do przeprowadzenia demokratycznych wyborów. OBWE zauważa, że zmiany w przepisach wyborczych wprowadzono bez konsultacji społecznych i na krótko przed wyborami. Nie uwzględniono też wszystkich uwag ODIHR (Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka) dotyczących m.in. praw wyborczych czy przejrzystości finansowania kampanii.
Czytaj więcej
- Ta kampania była jak debata w TVP. Padło w jej trakcie dużo slow, ale nie było zbyt wielu interakcji miedzy jej uczestnikami - mówił w ostatnim przed wyborami podcaście Polityczne Michałki Michał Kolanko.
Według OBWE, brak szczegółowych sprawozdań finansowych dotyczących kampanii przed dniem wyborów oraz nieskuteczne regulacje dotyczące referendum miały negatywny wpływ na przejrzystość i rozliczalność finansów partii politycznych i kampanii. Uwadze obserwatorów nie umknęło, że państwowe spółki i ich fundacje zaangażowały się w kampanię referendalną, co było sposobem na ominięcie przepisów dotyczących finansowania kampanii, a tym samym podważenie limitów wydatków.
W raporcie zauważono też "wysoce konfrontacyjny i często negatywny" charakter kampanii wyborczej. Język, którym posługiwali się niektórzy kandydaci czy partie był nietolerancyjny, mizoginiczny i dyskryminujący, obecna była antyimigrancka, a nawet ksenofobiczna narracja. Powszechne były ataki słowne na liderów partii.