Główną barierą w wykorzystywaniu możliwości leczenia za granicą była konieczność sfinansowania zabiegu – uznała Najwyższa Izba Kontroli (NIK) w raporcie „Respektowanie prawa pacjentów w transgranicznej opiece zdrowotnej". I wnioskuje do ministra zdrowia o uproszczenie procedury rozpatrywania wniosków o zwrot kosztów. Według NIK ona też hamuje korzystanie z opieki zdrowotnej w krajach członkowskich Unii.
– Jedynym celem procedury odzyskiwania kosztów jest nieodzyskiwanie ich – przyznaje Wojciech Kozłowski, radca prawny. – To działania ustawodawcy służące ochronie budżetu płatnika kosztem praw, które przysługują pacjentom na podstawie dyrektywy o transgranicznej ochronie zdrowia. Te przepisy powinny zostać zmienione, by procedura była mniej uciążliwa i bardziej efektywna – dodaje prawnik.
Według NIK resort powinien rozważyć rezygnację z zawiadamiania wnioskodawcy o zakończeniu postępowania dowodowego i wyznaczania terminu, do którego może zapoznać się z materiałem dowodowym i zgłaszać żądania, a także wydawania decyzji administracyjnych w sprawie zwrotu kosztów. Przepisy implementujące regulacje dyrektywy, która pozwala obywatelom Unii Europejskiej korzystać ze świadczeń zdrowotnych we wszystkich krajach członkowskich UE, weszły w życie w listopadzie 2014 r.
NIK podaje, że od 15 listopada 2014 r. do 10 lutego 2017 r. do Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) złożono jedynie 17 090 wniosków o zwrot kosztów leczenia za granicą na kwotę 54,7 mln zł. Najwięcej wniosków składali mieszkańcy Dolnego Śląska, Śląska i województwa opolskiego. Najmniej – tylko 37 wniosków – wpłynęło do lubelskiego oddziału NFZ.
Fundusz zwrócił pacjentom 29,8 mln zł. To zaledwie 2,6 proc. z 1 mld, jakie Fundusz przeznaczył na leczenie przewidziane w dyrektywie transgranicznej. Około 91 proc. wniosków o zwrot kosztów leczenia za granicą dotyczyło zabiegów usunięcia zaćmy. To właśnie do tej procedury ustawiają się w Polsce najdłuższe kolejki. Na planową operację zaćmy czeka się dziś w Polsce blisko dwa lata.