Tomasz Janeczek: Teraz szukają kozła ofiarnego

To wielki chaos i ogromny bałagan decyzyjny panujący w prokuraturze powoduje takie sytuacje – mówi „Rzeczpospolitej” prokurator Tomasz Janeczek. Premier odwołał go ze stanowiska zastępcy prokuratora generalnego ds. wojskowych w związku z zatrzymaniem żołnierzy, którzy w marcu oddali strzały na granicy polsko-białoruskiej.

Publikacja: 10.06.2024 07:40

Zastępca PG ds. wojskowych prok. Tomasz Janeczek rozmawia z mediami w drodze na spotkanie z ministre

Zastępca PG ds. wojskowych prok. Tomasz Janeczek rozmawia z mediami w drodze na spotkanie z ministrem sprawiedliwości, prokuratorem generalnym Adamem Bodnarem

Foto: PAP/Rafał Guz

Zacznijmy rozmowę od sprawy zasadniczej. Kto jest dziś dla pana prokuratorem krajowym?

W czasie pełnienia przeze mnie funkcji – zastępcy prokuratora generalnego do spraw wojskowych – legalnym prokuratorem krajowym jest Dariusz Barski.

Jak pan ocenia decyzję premiera o odwołaniu pana z funkcji zastępcy PG do spraw wojskowych?

W mojej ocenie to jest szukanie kozła ofiarnego. Działanie wyłącznie polityczne. Nie jestem winny w żaden sposób zaistniałej sytuacji, dotyczącej zdarzenia na granicy polsko-białoruskiej z marca 2024 r. To wielki chaos i ogromny bałagan decyzyjny panujący w prokuraturze powoduje takie sytuacje. Został on wywołany przez nowe kierownictwo prokuratury.

Czytaj więcej

Janeczek kozłem ofiarnym? Prokuratura Krajowa reaguje na słowa prezydenta Dudy

Będzie pan rozmawiał z prezydentem Andrzejem Dudą, zanim ten wypowie się w sprawie pańskiego odwołania? To od niego zależy ostateczna decyzja w tej sprawie.

Poprosiłem pana prezydenta o spotkanie. Czekam na decyzję prezydenta. Byłbym zaszczycony, gdyby do spotkania doszło.

Kiedy dowiedział się pan o tym, że doszło do zatrzymania trzech żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze w czasie natarcia uchodźców na granicy polsko-białoruskiej?

Dowiedziałem się kilka dni temu, w godzinach późnowieczornych, zapoznając się z publikacją portalu Onet. Nie miałem do chwili ukazania się tej publikacji wiadomości o tym, że zatrzymano polskich żołnierzy na granicy, że skuto ich kajdankami w obecności innych żołnierzy, nie znałem dokładnej treści przedstawionych im zarzutów, nie wiedziałem, że zastosowano w stosunku do żołnierzy środki zapobiegawcze.

A o samym zdarzeniu na granicy kiedy pan się dowiedział?

Dowiedziałem się dopiero 6 maja 2024 r., gdy na moim biurku wylądowała bardzo ogólnikowa informacja o prowadzeniu „jakiegoś” postępowania przeciwko żołnierzom: bez konkretów, bez opisu tego, o czym wspomniałem, dotyczącego żołnierzy, to znaczy zatrzymania, skucia kajdankami czy też określonego – poniżającego – potraktowania tych żołnierzy.

Jak wyglądała sekwencja zdarzeń?

Dopiero po upływie około 1,5 miesiąca od zaistnienia tego zdarzenia, tj. zatrzymania żołnierzy przez Żandarmerię Wojskową i przedstawienia im zarzutów przez prokuratora, otrzymałem ogólną informację. Ta informacja, z uwagi na skąpą treść, mówiąc kolokwialnie, mogła być „przyklejana” jako kalka do opisu innych postępowań.

Chce mi pan powiedzieć, że prokuratura oskarża dwójkę żołnierzy o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób i pan jako osoba nadzorująca jej pracę nic o zdarzeniu nie wie?

Dokładnie tak. O zdarzeniu nie wiedziałem. Lakonicznie, jak pani redaktor wspomniałem, zostałem poinformowany, gdy wpłynął wniosek o objęcie sprawy nadzorem w takim bardzo skróconym opisie. I dalej już, post factum, wyraziłem zgodę na nadzór i wyznaczenie prokuratura do dalszego realizowania nadzoru, zgodnie z obowiązującymi przepisami. Cały kontakt z tą sprawą na tym dla mnie się zakończył. Później nie byłem informowany o tym, co się w niej dalej dzieje. Gdybym miał w odpowiednim czasie informacje, moja reakcja byłaby natychmiastowa, adekwatna do sytuacji, która zaistniała 25 marca 2024 r.

Czytaj więcej

Duda wściekły na rząd Tuska. Nie widzi podstaw do odwołania prok. Janeczka

Panie prokuratorze, z zarządzenia prokuratora generalnego Adama Bodnara z 28 marca 2024 r. o podziale czynności wśród zastępców wynika, że powierzył on panu nadzór służbowy między innymi nad sprawami podlegającymi orzecznictwu sądów wojskowych.

Tak to wyglądało. Ale szybko, bo już 22 kwietnia br. pojawiło się zarządzenie prok. Dariusza Korneluka, na mocy którego pozbawił mnie – faktycznie – nadzoru nad departamentem do spraw wojskowych. Ja wykonuję nadzór nad sprawami wojskowymi za pośrednictwem określonych narzędzi, a podstawowym narzędziem w tym zakresie jest wspomniany departament. A więc w sytuacji uprzedniego pozbawienia mnie możliwości realizowania nadzoru za pośrednictwem departamentu, teraz zarzuca mi się, że tego nie wykonywałem. Absurdalne i komiczne.

Panie prokuratorze, to na jakiej podstawie podpisał pan 6 maja zgodę na osobisty nadzór nad tą sprawą, skoro nadzoru już pan nie miał…

Pani redaktor! Nie jest prawdą, że objąłem sprawę, o której tu mówimy, osobistym nadzorem. W tym przedmiocie przepisy stanowią jasno! Do sprawowania zwierzchniego nadzoru nad sprawą wyznacza się określonego prokuratora. Tak też się stało, zgodnie z przepisami i w tym przypadku. Natomiast co do mojego podpisu zlecającego nadzór, w sytuacji „związania mi rąk”, czy też ,,opiłowania”, zdecydowałem się na taki krok, kierując się dobrem postępowania, swoistego rodzaju wyższą racją. Wdrożenie nadzoru w maju nad sprawą, dotyczącą zdarzenia na granicy z marca 2024 r., było jedynym słusznym, racjonalnym i adekwatnym działaniem z mojej strony w zaistniałej sytuacji.

Wykonywał pan po 6 maja jakieś czynności w tej sprawie?

Nie. Nie byłem informowany o żadnych innych, dalszych czynnościach w tej sprawie. Nadmienię również, że kilkanaście dni po 6 maja, bez mojej zgody odwołano dyrektora departamentu oraz jego zastępcę. Powołano na ich miejsce ludzi, których nie znam. Dalej – po tej dacie – nadzór realizowany był już poza mną, przez wyznaczonego prokuratora. W sytuacji gdy taki prokurator uznał, że w sprawie, tej czy innej, należy o czymś powiadomić przełożonego, w szczególności zastępcę prokuratora generalnego, miał taki obowiązek po prostu zrealizować.

Można było uniknąć jakoś tego całego zamieszania?

Nie mogłem mieć wpływu na to, co stało się wiele tygodni wcześniej; zakucie w kajdanki, zarzuty, upokorzenie. Ale oczywiście, że można było uniknąć tej sytuacji. Wystarczył choćby jeden telefon do mnie wykonany w chwili zdarzenia lub krótko po. Co stało na przeszkodzie, by Żandarmeria Wojskowa czy odpowiednie służby wojskowe zadzwoniły do mnie? Czy komuś spadłaby czapka z głowy? Z pewnością nie. Mam włączony telefon całą dobę. Czekam jako prokurator do spraw wojskowych na tego typu informacje. Tylko wtedy, gdy będą one przekazywane na bieżąco, w stosownym czasie, prokurator będzie miał szanse na adekwatną reakcję. Waga tego jest ogromna, wszak idzie o ludzkie losy, a nawet życie!

Czytaj więcej

"Zaufany Ziobry". Kim jest prokurator Janeczek? I jaki miał zakres obowiązków?

Zacznijmy rozmowę od sprawy zasadniczej. Kto jest dziś dla pana prokuratorem krajowym?

W czasie pełnienia przeze mnie funkcji – zastępcy prokuratora generalnego do spraw wojskowych – legalnym prokuratorem krajowym jest Dariusz Barski.

Pozostało 97% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach