Wojewoda w ostatnich miesiącach wydał pięć decyzji dotyczących zwrotu dotacji przez Helpera. Są kierowane do gmin, bo to one dostawały państwowe pieniądze, a następnie dotowały z nich stowarzyszenie. Gdy je wpłacą do Skarbu Państwa, będą mogły próbować odzyskać je od organizacji. - Należy się spodziewać, że gminy będą dochodziły zwrotu poniesionych wydatków od Centrum Wsparcia Helper - tłumaczy Bożena Ulewicz, doradca wojewody warmińsko-mazurskiego, w rozmowie z Onetem.
Na razie pieniądze - około 100 tys. zł, wliczając w to odsetki - zwróciła tylko gmina Jedwabno. Na liście Chojeckiego są też jednak gmina Purda (374 tys. zł plus odsetki) i Olsztyn (prawie 2 mln zł plus odsetki). Wszystkie się od tych rozstrzygnięć odwoływały. Postępowania trwają. Decyzja co do gminy Reszel ma być wydana w ciągu kilku najbliższych dni.
Niezależnie od tego Warmińsko-Mazurski Urząd Celno-Skarbowy w Olsztynie uznał, że Helper musi oddać prawie 5 mln zł za nieprawidłowości. Na tę kwotę składa się 2,46 mln zł z dotacji przyznanej na dom samopomocy w Marcinkowie w gminie Purda i 2,47 mln zł na dom w Olsztynie. - Obecnie trwa analiza sprawozdań, na podstawie której wojewoda będzie wszczynał postępowanie w sprawie zwrotu przez gminy Purda i Olsztyn dotacji udzielonych na utworzenie i funkcjonowanie środowiskowych domów samopomocy - mówi Bożena Ulewicz.
Co z budżetami gmin?
Dla Olsztyna, który jest miastem wojewódzkim, kwota tych zobowiązań nie będzie tak bardzo odczuwalna, jak dla małych gmin, dla których każdy milion robi sporą różnicę w budżecie. Tak może być w przypadku liczącej niespełna dziewięć tysięcy mieszkańców podolsztyńskiej gminy Purda. Według szacunków jej dochody w tym roku mają wynieść niespełna 45 mln zł, a wydatki 54 mln zł.
- Nie wiemy jeszcze co dalej z tą sprawą. Jeśli rzeczywiście przyjdzie nam spłacać to zobowiązanie, to będą musieli zająć się nią nasi prawnicy - mówi w rozmowie z Onetem Mirosław Wierzchowski, zastępca wójta gminy Purda.
Kolejne kłopoty "agenta Tomka". Mnóstwo budzących wątpliwości faktur
ZOBACZ WIĘCEJ
Na terenie tego samorządu działały dwa ośrodki Helpera. Udało się tam jednak uniknąć problemów, które wystąpiły np. w Olsztynie, gdzie trzeba było przenosić podopiecznych stowarzyszenia do innych domów pomocy i nie udało się odzyskać zakupionego wcześniej wyposażenia.
- U nas wszystko poszło sprawnie. Wcześniej dzierżawiliśmy Helperowi budynki. Potem je tylko przejęliśmy z całym sprzętem i personelem. Domy samopomocy działają tam dalej, ale już podlegają bezpośrednio gminie - wyjaśnia Wierzchowski.
Skandal z milionowymi dofinansowaniami w tle
Europejskie Centrum Wsparcia Społecznego Helper prowadził na Warmii i Mazurach sześć Środowiskowych Domów Samopomocy dla osób chorych, wykluczonych i niepełnosprawnych. Przedtem szefowała mu Katarzyna Kaczmarek, a potem prezesem został jej małżonek Tomasz Kaczmarek. To słynny "agent Tomek", były funkcjonariusz CBA. W 2010 r., w wieku 34 lat, zdecydował o odejściu ze służby na emeryturę. W 2011 r. dostał się do Sejmu z listy PiS w okręgu kieleckim. Mandatu poselskiego zrzekł się w lutym 2015 r.
Stowarzyszenie przez ostatnie lata dostało kilkadziesiąt milionów złotych z państwowej kasy. Dysponentem tych pieniędzy były lokalne samorządy, które wybierały Helpera do organizacji zadań z zakresu opieki nad chorymi. Poważne kłopoty zaczęły się rok temu. Z kontroli olsztyńskiego magistratu oraz warmińsko-mazurskiego wojewody wynikało, że Helper wystawił mnóstwo budzących wątpliwości faktur.
Według nich domy samopomocy za pieniądze z publicznych dotacji korzystały z usług firm związanych z nim i jego żoną. Lista zastrzeżeń była jednak dłuższa i dotyczyła m.in. kosztownych usług prawniczych, zakupu literatek, drona, drogich kosmetyków, skąpych majteczek dla "najbardziej potrzebujących", iPhona za 2,9 tys. zł, czterech iPadów za łącznie 11 tys. zł, odzieży narciarskiej za 30 tys. zł czy dokumentów, według których do fiata ducato rzekomo dało się wlać 176 litrów paliwa.
Wojewoda najpierw prosił gminy o zerwanie współpracy z Helperem, a potem wstrzymał dotację, która płynęła od kilku lat do stowarzyszenia. Sprawę bada prokuratura. Na początku stycznia Kaczmarek złożył rezygnację z funkcji prezesa i nie szczędził ostrych słów pod adresem Artura Chojeckiego.