Partia premiera Hun Sena, Kambodżańska Partia Ludowa (CCP), zdobyła wszystkie 125 miejsc w parlamencie w ubiegłorocznych wyborach. Zdaniem obrońców praw człowieka wybory te nie były ani wolne, ani uczciwe - w związku m.in. z rozwiązaniem głównej partii opozycyjnej.
We wtorek we wpisie na Facebooku ambasada USA w Phnom Penh oceniła, że wybory "nie oddały woli narodu Kambodży".
Amerykańscy urzędnicy nie powinni wygłaszać takich "barbarzyńskich komentarzy" - odpowiedział rzecznik rządu, Phay Siphan.
- Chociaż jesteśmy przyjaciółmi, to jeśli ci urzędnicy nie lubią Kambodży, powinni spakować się i wyjechać. Postawmy sprawę jasno: nie jesteście mile widziani - dodał rzecznik.
Siphan nawiązał też do wpisu Donalda Trumpa na Twitterze, w którym Trump zwracając się do demokratycznych kongresmenek krytykujących jego administrację kazał im "wracać do swoich upadłych i przeżartych przestępczością krajów, z których przyjechały".