Policja rozproszyła demonstrantów w poniedziałek wieczorem, ale po kilku godzinach protestujący - oskarżający władze o sfałszowanie wyborów - powrócili na główny plac Biszkeku, stolicy kraju i wtargnęli do siedziby prezydenta i parlamentu, a następnie wdarli się do gmachu Państwowego Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i uwolnili byłego prezydenta, Almazbeka Atambajewa, oczekującego na proces w związku z zarzutami o korupcję.
Dżeenbekow zapowiedział, że we wtorek spotka się z przywódcami wszystkich partii, które wzięły udział w wyborach.
W czasie zamieszek w nocy z poniedziałku na wtorek rannych zostało 120 osób - połowa z nich to funkcjonariusze sił porządkowych. Kilka osób jest w stanie poważnym - podał kirgiski resort zdrowia.
W poniedziałek 12 opozycyjnych partii, które nie weszły do parlamentu ogłosiło we wspólnym oświadczeniu, że nie uznają wyników głosowania.