W Polsce jest ponad 44,5 tys. stacji bazowych łączności bezprzewodowej. Około jednej trzeciej wyposażonych jest w sprzęt chińskiej firmy Huawei. I nie można wykluczyć, że trzeba będzie je wyposażyć na nowo. To efekt poprawki, jaką do nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, nad którą pracuje Ministerstwo Cyfryzacji, zgłosił Związek Cyfrowa Polska.
Prezesem tego ostatniego jest były działacz SLD na Mazowszu Michał Kanownik. Działał m.in., w warszawskiej radzie SLD, a w latach 2005–2007 był asystentem posła z SLD Michała Tobera. W podobnym czasie pierwsze polityczne kroki w mazowieckim SLD stawiał Krzysztof Gawkowski, dziś wicepremier i minister cyfryzacji z Nowej Lewicy. Obaj nie ukrywają, że znają się od ponad 20 lat.
Ustawa o cyberbezpieczeństwie. Dlaczego zniknęło „5G”
Czy polityczna znajomość miała wpływ na zaakceptowanie poprawki? Kanownik i ministerstwo twierdzą, że nie. Problem w tym, że tryb jej przyjęcia może budzić wątpliwości. Związek Cyfrowa Polska zgłosił ją jako „pozwalającą uniknąć wątpliwości interpretacyjnych”. Ministerstwo napisało w tabeli z konsultacji „uwaga uwzględniona”, nie dodając, jakie mogą być jej konsekwencje. Tymczasem zdaniem ekspertów mogą być one znaczące.
Czytaj więcej
Lobbysta, związany przed laty z SLD, przeforsował w ministerstwie podległym Lewicy zmianę, dzięki której zrzeszone w jego organizacji firmy mogą potencjalnie zarobić majątek – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Zmiana sprowadza się do wykreślenia sformułowania „5G” z opisu sprzętu, podlegającego wymianie w przypadku uznania, że jego producent jest tzw. dostawcą wysokiego ryzyka. Piotr Kuriata, prezes Stowarzyszenia Inżynierów Telekomunikacji, mówi, że bez tej zmiany przepisy dotyczyłyby potencjalnie tylko chińskiego sprzętu 5G, a koszty zamknęłyby się w kilkuset milionach. – Po rozszerzeniu wymiany na urządzenia 3G i 4G kwota mogłaby wynieść od 4 do 6,5 mld zł – wylicza.