Od słynnej afery Rywina minęło ledwie 22 lata, ale widać niektórzy o niej już zapomnieli. Jednak wystarczy sięgnąć do Wikipedii, by sobie przypomnieć, jakie mogło mieć znaczenie usunięcie z projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji słów: „lub czasopisma”. Wtedy, w 2002 roku, wejście w życie takiego przepisu otwierało konkurentom Agory, wydawcy „Gazety Wyborczej” możliwość zakupu ogólnopolskiej telewizji. A to o nią zabiegała wtedy Agora.
Zmiana została wykryta, ustawy nie znowelizowano, ale „afera Rywina” skończyła się powołaniem sejmowej komisji śledczej, wyborczą klęska lewicy i wyrokami skazującymi. Taka była waga „matki wszystkich afer” i „kombinowania” przy tekście projektu nowelizacji.
Niespodziewane zmiany w projekcie ustawy dotyczącej cyberbezpieczeństwa
Najnowszy temat opisany w „Rzeczpospolitej” niestety przypomina tamte czasy i tamtą sprawę. A chodzi o kwestie o nie mniejszej wadze. W sensie ekonomicznym zmiana, którą dziwnym trafem zamieszczono w tekście ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, ma jeszcze większe znaczenie. Otwiera bowiem drzwi do konieczności wymiany urządzeń pochodzących od „dostawcy wysokiego ryzyka” o wartości miliardów złotych. Teoretycznie o niczym nie rozstrzyga, ale otwiera ścieżkę, która – a znamy to z innych narodowych rynków telekomunikacyjnych – może narazić firmy na gigantyczne koszty grożące bankructwem, osłabieniem jakości usług albo radykalnym podniesieniem kosztów dla konsumentów.
Czytaj więcej
Ministerstwo podległe Lewicy zaakceptowało poprawkę, zgłoszoną przez izbę, kierowaną przez byłego działacza SLD. Dzięki niej mogą sporo zarobić firmy w niej zrzeszone.
Nie zamierzamy stawiać na tych łamach żadnych zarzutów. Możliwe, że to zmiana podjęta w interesie dobra publicznego.