Na 18 lipca zaplanowano głosowanie nad kandydaturą Ursuli von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej. Niemka ma poparcie trzech partii, które arytmetycznie powinno jej zapewnić nominację. Ale głosowanie jest tajne, a skala nielojalności – jak pokazuje głosowanie nad tą samą kandydaturą pięć lat temu – może wynieść nawet 10–15 proc. Gdyby taki był margines nielojalności teraz, to Niemka nie zostanie przewodniczącą. Dlatego nie pojechała na szczyt NATO do Waszyngtonu, tylko spotyka się z eurodeputowanymi i przekonuje ich do zagłosowania na „tak”, które zapewni jej drugą kadencję.
Orbán głosował przeciw von der Leyen
Zdaniem Manfreda Webera, przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej, są trzy powody, dla których ważny jest pozytywny wynik głosowania 18 lipca. Po pierwsze stabilność konieczna w czasach, gdy przy granicy wschodniej trwa wojna. Po drugie, chaos, który zapanowałby po przegranym głosowaniu, służyłby wrogom Unii. – Jak przegra, to jedna osoba będzie szczęśliwa – Viktor Orbán, któremu zależy na osłabieniu Unii – mówi niemiecki chadek. Orbán był jedynym przywódcą, który w Radzie Europejskiej były przeciwny von der Leyen.
Czytaj więcej
Ursula von der Leyen została desygnowana na przewodniczącą Komisji Europejskiej i zaczyna starania o głosy w Parlamencie Europejskim. Francja i Niemcy po raz pierwszy były osamotnione na unijnym szczycie.
Wreszcie po trzecie, zauważa Weber, to kwestia demokracji. – Europejska Partia Ludowa zwyciężyła w wyborach, co oznacza, że jej wiodąca kandydatka powinna zostać przewodniczącą Komisji Europejskiej – mówi. I apeluje do socjalistów i liberałów, żeby ci zachowali się zgodnie z porozumieniem. Skoro Rada Europejska wybrała na swojego przewodniczącego socjalistę Antonio Costę, a na wysoką przedstawiciel ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa liberałkę Kaję Kallas, to socjaliści i liberałowie powinni dotrzymać umowy i zagłosować gremialnie na von der Leyen.
Wśród liberałów już oficjalnie przeciw Niemce opowiedzieli się eurodeputowani irlandzkiej partii Fiana Fail (jest ich czterech), ze względu na – ich zdaniem – proizraelskie nastawienie szefowej KE. Ale i w EPL mogą pojawić się nielojalni. Również oficjalnie wiadomo o braku poparcia ze strony francuskich Republikanów, których jest w tej kadencji siedmiu. Oni wypowiadali się przeciw von der Leyen już wiele tygodni temu, bo przeszkadza im zbyt bliska relacja von der Leyen i Emmanuela Macrona, którego ugrupowanie należy do europejskich liberałów.