Marek Kozubal: Czas bić na alarm, zanim Rosja zaatakuje

Gdyby Rosjanie wystrzelili rakiety na Polskę, nikt nas o tym nie zaalarmuje. To ostatni moment, aby zbudować system ostrzegania.

Aktualizacja: 06.01.2024 14:20 Publikacja: 04.01.2024 16:21

Samolot F-16

Samolot F-16

Foto: Piotr Łysakowski

W piątek o godzinie. 7.12 rosyjska rakieta manewrująca przekroczyła polską granicę na wysokości miejscowości Horodło na Lubelszczyźnie, przeleciała za Hrubieszowem, zmieniła tor lotu i ok. 7.15 opuściła teren Polski na wysokości miejscowości Dołhobyczów. Armia skierowała w to miejsce samoloty, które miały ją przechwycić i w razie potrzeby zestrzelić. Jednak krótki czas przebywania rakiety na terytorium Polski i sposób, w jaki się poruszała uniemożliwiły wykonanie tego manewru.

Po otrzymaniu informacji o naruszeniu przestrzeni powietrznej kraju, Centrum Operacji Powietrznych MON poinformowało o tym Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Została uruchomiona procedura SPO – 13, opisana w Krajowym Planie Zarządzania Kryzysowego. – Informacja o przekroczeniu granicy została skierowana m.in. do MON, KPRM, policji, straży pożarnej, Straży Granicznej, a także Wojewódzkich Centrów Zarządzania Kryzysowego w Rzeszowie i Lublinie – mówi nam Piotr Błaszczyk, rzecznik RCB.

Czytaj więcej

Rosyjska rakieta nad Polską. Co nie zadziałało?

Nie mamy systemu alarmowania ludności cywilnej o zagrożeniu

Nie został jednak uruchomiony system alarmowania ludności cywilnej. Dlaczego? Szybkiego powiadamiania nie gwarantuje alert RCB, bo zbyt długie są procedury podejmowania decyzji o wysyłce komunikatu: na początku RCB musi otrzymać odpowiedni wniosek np. od wojewody, starosty, Centrum Zarządzania Kryzysowego, a na tej podstawie dyrektor RCB podejmuje decyzję, wiadomość jest redagowana i system ją generuje do określonego regionu kraju.

To, że w Polsce nie ma skutecznego systemu alarmowania ludności cywilnej, to efekt zaniedbań poprzedniej ekipy MSWiA. Miała to regulować ustawa o ochronie ludności, nad którą prace trwały kilka lat. Nigdy nie trafiła do Sejmu.

Czytaj więcej

Marek Kozubal: Wojsko informuje i już się nie ukrywa

O co chodzi z technologią cell broadcast?

Od 2021 r. RCB pracowało nad przygotowaniem nowego systemu alarmowania na podstawie cell broadcast — usługi polegającej na rozsyłaniu informacji przypominających SMS-y do abonentów sieci znajdujących się w zasięgu jednej stacji bazowej BTS. Komunikaty w tej technologii mogą być dostarczane również w przypadku dużego obciążenia sieci (np. podczas imprez masowych albo zgromadzeń publicznych) oraz w sytuacji, gdy użytkownik dysponuje słabym zasięgiem sieci mobilnej albo wykorzystał swój pakiet transferu danych.

Takie rozwiązanie funkcjonuje w Izraelu, USA, Holandii, Hiszpanii, Francji, Chorwacji, Niemczech.

Zaniedbanie poprzedniej ekipy MSWiA

System alarmowania o ataku z powietrza miało stworzyć Ministerstwo Obrony Narodowej wspólnie z MSWiA – wynikało z projektu ustawy który na wiosnę 2023 r. został przyjęty przez Stały Komitet Rady Ministrów. Zadania dotyczące obsługi zespołu do spraw incydentów krytycznych miały być przesunięte do Ministerstwa Cyfryzacji.

Z naszych informacji wynika, że RCB prowadziło w ostatnich miesiącach rozmowy na ten temat z operatorami, ale sprawa rozbijała się z jednej strony o brak uregulowań prawnych, z drugiej o jego finansowanie. Z RCB rozmawiali niedawno przedstawiciele IMGW, którzy proponowali, aby system ostrzegania pogodowego mógł trafiać np. do osób, które znajdują się w wysokich partiach gór. Bo przecież taki sposób komunikacji mógłby być wykorzystywany także w przypadku katastrof, wypadków, załamania pogody itd.

Zapytaliśmy MSWiA czy planuje wprowadzić system ostrzegania ludności i kiedy to się może stać? Otrzymaliśmy odpowiedź enigmatyczną. „W MSWiA obecnie przygotowywany jest projekt ustawy o ochronie ludności. Stanowić będzie podstawę prawną do funkcjonowania systemu alarmowania i ostrzegania ludności również o zagrożeniach z powietrza”.

W piątek o godzinie. 7.12 rosyjska rakieta manewrująca przekroczyła polską granicę na wysokości miejscowości Horodło na Lubelszczyźnie, przeleciała za Hrubieszowem, zmieniła tor lotu i ok. 7.15 opuściła teren Polski na wysokości miejscowości Dołhobyczów. Armia skierowała w to miejsce samoloty, które miały ją przechwycić i w razie potrzeby zestrzelić. Jednak krótki czas przebywania rakiety na terytorium Polski i sposób, w jaki się poruszała uniemożliwiły wykonanie tego manewru.

Pozostało 87% artykułu
Bezpieczeństwo
Kto zawiadomi Polaków o ataku z powietrza? Rząd planuje zmiany
Wojsko
Rosyjska rakieta nad Polską. Co nie zadziałało?
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”