W zeszły poniedziałek Szymon Hołownia, lider Polski 2050 – zgodnie z umową koalicyjną – został wybrany na marszałka Sejmu. Zdobył 265 głosów, jego kontrkandydatka – marszałek Elżbieta Witek – uzyskała 193 głosy.
W trakcie ubiegłotygodniowego posiedzenia premier Mateusz Morawiecki złożył dymisję. Jeszcze tego samego dnia otrzymał on jednak od prezydenta Andrzeja Dudy misję tworzenia nowego rządu. Od poniedziałku, 13 listopada, zaczęły więc biec terminy wyznaczone przez konstytucję. Dwa tygodnie na powołanie premiera (i ministrów) oraz kolejne dwa tygodnie dla premiera na zdobycie większości w Sejmie. To oznacza, że ten krok może się zakończyć najdalej ok. połowy grudnia.
Przemysław Czarnek: Nie dostałem zaproszenia do nowego rządu Mateusza Morawieckiego
Jednocześnie nikt w PiS nie ma wątpliwości, jak zakończy się misja tworzenia gabinetu, czyli brakiem większości w Sejmie. – Nazwiska ministrów są jeszcze w tej chwili ustalane. To będą też osoby, które będą w przyszłości pracować nad rozliczeniem rządu, który dziś formuje opozycja – powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą” polityk z klubu PiS.
Czytaj więcej
Nowy rząd, który zamierza zaprezentować premier Mateusz Morawiecki, jest sygnałem, że partia zmierza – jako opozycja – po nowy elektorat.
We wtorkowym wywiadzie dla Radia ZET Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, przekazał, że nie dostał do tej pory zaproszenia od Mateusza Morawieckiego do jego nowego rządu. - Jeśli pan premier będzie tego zdania, że mam kontynuować swoją misję, to ją będę kontynuował – zadeklarował. Zapewniając, że desygnowany przez prezydenta Dudę kandydat stworzy rząd „na 100 proc.” przyznał, że „uzyskanie wotum zaufania w tym Sejmie będzie ekstremalnie trudne”. - Powiedzmy, że (jest) 10 proc. (szans) - ocenił.