Przy pośrednictwie rosyjskiego wiceministra obrony Junus-beka Jewkurowa liderzy Mali, Burkina Faso i Nigru podpisali umowę o kolektywnej obronie. We wszystkich tych państwach rządzą junty, które obaliły legalne władze.
Cała trójka znajduje się pod naciskiem swych sąsiadów oraz regionalnych organizacji zachodniej Afryki żądających przywrócenia zasad demokracji. Najbardziej zagrożony wydaje się Niger, gdyż organizacja ECOWAS zagroziła mu interwencją zbrojną w celu przywrócenia do władzy prezydenta odsuniętego przez wojskowych.
Czytaj więcej
Kreml stara się przeszkodzić wybuchowi spontanicznego kultu Jewgienija Prigożyna i jednocześnie zachować jego imperium w Afryce.
Poza dyktatorskimi rządami całą trójkę łączy też obecność rosyjskich najemników, których przywiozła tam Grupa Wagnera należąca do nieżyjącego Jewgienija Prigożyna. Po śmierci właściciela Kreml próbuje narzucić im swoją władzę, ale na razie nie wiadomo, z jakim skutkiem. Na pewno jednak już obiecał wszystkim trzem krajom, że poprzednia polityka wobec nich będzie kontynuowana i mogą się nie obawiać o swe bezpieczeństwo, bowiem najemnicy będą za nich walczyć.
Z dwoma krajami Moskwa już rozmawiała o podpisaniu umów o współpracy wojskowo-technicznej. Najwyraźniej teraz chce już otwarcie interweniować w sprawy regionu, nie skrywając się za formalnie prywatną firmą najemników. Kremlowi ułatwia sprawę jawnie antyzachodnia i antyfrancuska postawa dyktatorów w trzech państwach.