– Wystawiamy w ramach Trzeciej Drogi na ten mecz wspaniałą drużynę. Drużynę ludzi, którzy naprawdę mają ciąg na bramkę – powiedział we wtorek lider Polski 2050 Szymon Hołownia. Podczas konferencji z prezesem PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem zaprezentował liderów list Trzeciej Drogi przed jesiennymi wyborami do Sejmu.
Liderzy koalicji przekonują, że współpraca układała się zgodnie. Co innego można usłyszeć nieoficjalnie. Z naszych rozmów wynika, że w kilku miejscach doszło do ostrych konfliktów wokół list.
Czytaj więcej
- Przedstawiamy drużynę ludzi, którzy mają ciąg na bramkę, doskonale wiedzą jaka jest stawka tego meczu, a przez trzy lata działalności w naszym ruchu, okupionej dużym poświęceniem dla Polski, udowodnili, że potrafią grać w tę grę - mówił Szymon Hołownia na konferencji w czasie której liderzy Trzeciej Drogi przedstawiali liderów swoich list wyborczych.
Ludzie Szymona Hołowni są za mało znani?
Powód? Jak mówi jeden z działaczy, głównym źródłem kłopotów jest niska rozpoznawalność niektórych działaczy, którym „jedynki” obiecał Hołownia. – Jego ludzie, poza posłami, którzy przeszli do Polski 2050 z innych klubów, są po prostu mało znani. To duży problem i nie ma większego znaczenia to, jak wartościowe są te osoby – podkreśla. Dodaje, że Hołownia obawiał się, czy tym osobom mandatów nie odbiorą kandydaci z tych samych list z PSL.
Przykład? Jeden z głównych sporów toczył się wokół listy Trzeciej Drogi w Gdańsku. Tam „jedynkę” Hołownia zarezerwował dla sekretarz generalnej swojej partii Agnieszki Buczyńskiej. Podczas wtorkowej konferencji Hołownia reklamował ją jako osobę o dużych zasługach dla gdańskiej społeczności. – To przede wszystkim osoba, która zbudowała w Gdańsku, skąd pochodzi, największą sieć wolontariatu – mówił.