Ukraińskie zboże ma wyjechać z Polski. Tylko dokąd?

Plomby i GPS na wagonach i tirach - od piątku ukraińskie zboże będzie objęte systemem monitorowania tak jak leki, paliwa i odpady, a wcześniej grupy przestępcze. Nie wiadomo jednak dokąd pojedzie.

Publikacja: 19.04.2023 22:33

Ukraińskie zboże ma wyjechać z Polski. Tylko dokąd?

Foto: Adobe stock

Od tego piątku, w ciągu zaledwie miesiąca, 4 mln ton ukraińskiego zboża ma opuścić Polskę - zapowiedział we wtorek minister rolnictwa Robert Telus. Problem w tym, że aby wywieźć zaledwie 50 tys. ton zboża (tyle zabiera jeden duży statek) potrzeba aż  2 tys. TIR-ów, 17 pociągów. Kluczowe pytanie: gdzie wywieźć, bo nikt nie przygotował portów w Europie na odbiór tego towaru.

Żadna tona zboża nie zostanie w Polsce, towary będą przewożone tranzytem przez Polskę. Przez pewien czas będzie konwój, konwój każdego transportu przez Polskę - mówił minister dodając, że transporty ukraińskiego zboża przez nasz kraj będą zamykane elektronicznymi plombami z GPS. Kontrola wywozu zboża z Ukrainy ma odbywać się poprzez teleinformatyczny system SENT do monitoringu drogowego i kolejowego wjeżdżających do Polski tzw. towarów wrażliwych, w tym m.in. paliw silnikowych, opałowych, alkoholu etylowego czy odpadów. Zamiast ustalonych zasad, jest totalny bałagan.

Czytaj więcej

Rolnicy o tranzycie: „fikcja, gdzie były te plomby wcześniej”

Zboże nie zniknie po drodze

W systemie SENT który podlega KAS, monitorowany jest przewóz i obrót towarów rozpoczynający się i kończący się na terytorium Polski oraz poza jej obszarem. Obowiązek zgłoszenia do elektronicznego rejestru SENT mają zarówno importerzy, eksporterzy jak i sami przewoźnicy.

Przewoźnik musi wyposażyć ciężarówkę w lokalizator, i na całej trasie zapewnić przekazywanie aktualnych danych geolokalizacyjnych pojazdu z towarem. Może skorzystać z mobilnej aplikacji, udostępnionej transportowcom przez Ministerstwo Finansów lub z Zewnętrznego Systemu Lokalizacji (np. GBOX).

Czytaj więcej

Telus: Jeśli nie opróżnię magazynów ze zbożem, podam się do dymisji

-To działa na zasadzie GPS-a, a lokalizator musi być włączony od chwili wyjazdu i przez całą trasę jaka jest do pokonania. Dzięki temu widać jak pojazd się przemieszcza – mówi nam jeden z funkcjonariuszy służb. I tłumaczy: - Jeśli kierowca zjedzie z wyznaczonej trasy, jest to wychwytywane. Gdy np. zatrzyma się na parkinu na krótki odpoczynek czy kawę, nie ma problemu. Ale jeżeli zboczy z trasy i wjedzie w pola, w rejon chociażby dawnego pegeeru, żeby np. pozbyć się ładunku zboża, to już wzbudzi podejrzenia. Zresztą każde miejsce można zlokalizować – wskazuje nasz rozmówca.

Tłumaczenia, że łączność przypadkowo została zerwana, są ryzykowne. Jak i zmiana trasy czy dłuższy postój w miejscu z dala od wyznaczonej trasy.

Funkcjonowanie SENT jest sprawdzane przez KAS. Za przerwy w rejestrowaniu trasy, grozi 10 tys. zł kary, a kierowcy od 5 do 7,5 tys. za jazdę z niesprawnym lokalizatorem lub jego wyłączenie. Przewoźnikowi np. za niedostarczenie zgłoszonego towaru do miejsca docelowego grozi kara 100 tys. zł.

System trudno oszukać. "Dzięki jego wprowadzeniu zlikwidowana została szara strefa na rynku paliwowym, co świadczy o jego skuteczności" - zapewnia nas PKN Orlen, który z niego od sześciu lat korzysta.

Kto za to zapłaci

Jak w praktyce miałaby wyglądać operacja dotycząca zboża z Ukrainy? Kto miałby wyposażyć w lokalizatory GPS transporty z tym ładunkiem, ilu funkcjonariuszy KAS zostanie włączonych w ich konwojowanie? Na te pytania Ministerstwo Finansów nam nie odpowiedziało. Ponadto, kto miałby pakować na tiry zboże zalegające u nas w elewatorach i składach, i wreszcie kto to wszystko sfinansuje - budżet państwa, czy też importerzy. Nie wiadomo, minister rolnictwa szczegółów nie podał. Wiadomo jednak, że aby wywieźć zaledwie 50 tys. ton zboża (tyle zabiera jeden duży statek) potrzeba aż  2 tys. TIR-ów lub 17 składów pociągów. - Komisja Europejska powinna wskazać Polsce, która jest jedynie korytarzem solidarnościowym dla Ukrainy miejsca docelowe dla zboża, a więc porty, które mają mieć wynajęty czas, miejsce na odbiór i frachty. Także finalnego odbiorcę - mówi nam Lech Kołakowski, wiceminister rolnictwa. Nie wiadomo co ze zbożem, które już zalega w Polsce - sprowadziły je konkretne firmy, jest gdzieś składowane.

Janusz Cichoń, były wiceminister finansów rządu PO-PSL, poseł KO ocenia pomysł z wywozem jako bardzo karkołomny i niepewny. - Choć sam system jest szczelny i trudno go ominąć - mówi Cichoń. Skąd wątpliwości? - Po pierwsze nie wiemy gdzie to zboże ma zostać wysłane? Do kogo - do krajów Unii, czy z powrotem na Ukrainę? Jeśli to zboże nie przeszło procedury dopuszczenia do obrotu w Polsce, to jakie państwo unijne zechce go odebrać? - stawia pytania poseł Cichoń.

Wywóz nadmiaru ukraińskich zbóż z Polski nie kończy problemu dotyczącego innych produktów rolnych importowanych z Ukrainy w ogromnej ilości - jaj, mięsa, miodu czy oleju. Nie wiadomo, jaka część tych produktów jest wytworzona według unijnych, wyśrubowanych standardów - Ukraina nie musi ich bowiem stosować przy produkcji. W efekcie, ich jakość budzi zastrzeżenia.

W ciągu 15 miesięcy Polska zgłosiła do unijnego Systemu Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach (ang. Rapid Alert System for Food and Feed, w skrócie RASFF) 39 powiadomień (ok. 60 proc. zgłoszeń z całej UE) o zagrożeniu związanym z żywnością i paszą w produktach z Ukrainy. Z tego 26 alertów dotyczyło żywności. Wykryto m.in. pestycydy w paszy, pleśń, salmonellę w mięsie drobiowym.

- Potwierdzam, że od stycznia ubiegłego roku do dziś, w systemie RASFF znajduje się 39 powiadomień o zagrożeniach w wykrytych produktach z Ukrainy, ale tylko cztery to powiadomienia alarmowe. Z krajów całej UE takich powiadomień jest 63. Chodzi tylko o produkty z Ukrainy - mówi nam Szymon Cienki, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Takie zgłoszenia były kierowane również przez inne państwa, m.in. w kwietniu w Niemczech wykryto aflatoksyny w orzechach włoskich z Ukrainy, które trafiły przez Rumunię, a w Niderlandach w mrożonych piersiach z kurczaka z Ukrainy ujawniono salmonellę – ta była także w Polsce, w pszenicznej paszy. W styczniu wykryto kadm w soi. W czerwcu ub.r na Litwie zdiagnozowano przekroczenie NDP dla benzo(a)pirenu w oleju słonecznikowym z Ukrainy. Polska stała się w ostatnim roku największym importerem towarów z tego kraju.

Od tego piątku, w ciągu zaledwie miesiąca, 4 mln ton ukraińskiego zboża ma opuścić Polskę - zapowiedział we wtorek minister rolnictwa Robert Telus. Problem w tym, że aby wywieźć zaledwie 50 tys. ton zboża (tyle zabiera jeden duży statek) potrzeba aż  2 tys. TIR-ów, 17 pociągów. Kluczowe pytanie: gdzie wywieźć, bo nikt nie przygotował portów w Europie na odbiór tego towaru.

Żadna tona zboża nie zostanie w Polsce, towary będą przewożone tranzytem przez Polskę. Przez pewien czas będzie konwój, konwój każdego transportu przez Polskę - mówił minister dodając, że transporty ukraińskiego zboża przez nasz kraj będą zamykane elektronicznymi plombami z GPS. Kontrola wywozu zboża z Ukrainy ma odbywać się poprzez teleinformatyczny system SENT do monitoringu drogowego i kolejowego wjeżdżających do Polski tzw. towarów wrażliwych, w tym m.in. paliw silnikowych, opałowych, alkoholu etylowego czy odpadów. Zamiast ustalonych zasad, jest totalny bałagan.

Pozostało 85% artykułu
Polityka
Hołownia po spotkaniach w Ankarze. Polska liczy na wojskową współpracę z Turcją
Polityka
Powódź w Polsce. Bogdan Zdrojewski: W niektórych miejcach zrobiono za mało, w niektórych - za dużo
Polityka
Prokuratura wznawia dochodzenie w sprawie „plecaków Beaty Kempy”
Polityka
Beata Kempa została nowym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Rewolucja informatyczna w Senacie. Będą nowe maszynki dla senatorów