Euro warte tyle, co dolar. To porażka Unii

Blisko ćwierć wieku od powołania unii walutowej to wciąż amerykańska waluta jest uważana za pewne schronienie w niebezpiecznych czasach.

Publikacja: 12.07.2022 21:00

Euro warte tyle, co dolar. To porażka Unii

Foto: DANIEL MUNOZ / AFP

Euro było we wtorek warte ledwie jedną dziesiątą centa więcej niż dolar. Do parytetu względem banknotu z Waszyngtonem dzielił je więc włos. Tak słabego kursu wspólna waluta nie doświadczyła od 2002 r. Tylko w ciągu minionych 12 miesięcy straciła wobec dolara blisko 16 proc. wartości.

Bezpośrednim powodem ucieczki od euro jest wstrzymanie od poniedziałku przez Rosję przepływu gazu przez największy gazociąg docierający do Niemiec (i do Unii) – Nord Stream 1. Choć oficjalnie przerwa ma trwać dziesięć dni i jest związana z bieżącą konserwacją, w Berlinie wielu obawia się, że przepływ został wstrzymany na dobre. To zaś stawia pod znakiem zapytania model rozwoju Niemiec oparty na taniej energii importowanej z Rosji. Po raz pierwszy od 1992 r. kraj zanotował w czerwcu deficyt handlowy.

Pesymizm panuje jednak na rynkach finansowych całej Unii, której motorem rozwoju była do tej pory Republika Federalna. Co prawda inflacja po obu stronach Atlantyku jest w tej chwili porównywalna (8,6 proc.), to już determinacja do walki z nią – nie. Rezerwa Federalna zapoczątkowała bardzo zdecydowany cykl podwyżek stóp procentowych, których łączna wartość wyniosła już 0,75 proc. Analitycy spodziewają się jednak, że stopy w USA wzrosną w tym roku przynajmniej do 3,5 proc., nawet jeśli miałoby to pogłębić recesję.

Czytaj więcej

Złoty i euro kapitulują przed siłą dolara

Takiej gotowości do obrony unijnej waluty w Europejskim Banku Centralnym (ECB) nie ma. Instytucja, w której radzie zasiadają przedstawiciele 19 krajów należących do unii walutowej, jest – zdaniem ekspertów – podzielona co do strategii na przyszłość. W lipcu spodziewana jest pierwsza od 2011 r. podwyżka stóp procentowych, jednak dla wielu analityków następuje ona zdecydowanie za późno, aby utrzymać w ryzach inflację. Takie nastawianie banku centralnego wywołuje szczególny niepokój w Niemczech pamiętających hiperinflację w Republice Weimarskiej, która otworzyła drogę Hitlerowi do władzy.

Takie nastroje nie są jednak w Unii powszechne. O ile niemiecki minister finansów Christian Lindner opowiada się za rygorystycznym uzdrowieniem finansów publicznych, jego francuski odpowiednik Bruno Le Maire forsuje trwałe zniesienie zasad konwergencji finansowej w Unii, w tym obowiązku utrzymania długu publicznego poniżej 60 proc. PKB i deficytu budżetowego poniżej 3 proc. PKB.

Jak mocno może osłabnąć euro? Analitycy mówią na razie o spadku do poziomu 95–97 amerykańskich centów

To budzi zaniepokojenie inwestorów. Narasta różnica między rentownością obligacji krajów strefy euro, czyli ceną, jakiej domagają się rynki finansowe za ryzyko zakupu długu poszczególnych państw. To z kolei przywołuje pamięć kryzysu finansowego sprzed 12 lat, który doprowadził na skraj bankructwa Grecję, Portugalię i Włochy. Tyle że dziś większość państw strefy euro wychodzi z pandemii jeszcze bardziej zadłużona, niż to było w trakcie poprzedniego kryzysu finansowego.

Poza kalkulacjami rynkowymi parytet euro do dolara niesie też potężny ładunek psychologiczny. Oznacza, że wspólna waluta, która jest najbardziej wymiernym symbolem jedności Europy, nie zdołała zaskarbić zaufania inwestorów w czasach niepewności. Jedną z przyczyn jest to, że nigdy nie udało się zbudować unii fiskalnej i dokończyć unii bankowej, przez co każdy z krajów Eurolandu zasadniczo prowadzi własną politykę podatkową i monetarną. Jednak rozrzutność któregoś z nich idzie na konto wszystkich, bo osłabia wiarygodność waluty używanej przez 19 państw.

Co prawda Angela Merkel zgodziła się dwa lata temu na uwspólnotowienie długu, aby sfinansować Fundusz Odbudowy po pandemii, jednak w Berlinie jasno ustalono, że jest to działanie jednorazowe. Budowa budżetu strefy euro z prawdziwego zdarzenia, który – jak mówił w 2017 r. Emmanuel Macron – miałby mieć „kilka punktów procentowych dochodu narodowego”, nigdy nie doszła do skutku, podobnie jak inne proponowane przez francuskiego prezydenta reformy, np. powołanie „rządu ekonomicznego strefy euro”.

Jak mocno może osłabnąć euro? Analitycy mówią na razie o spadku do poziomu 95–97 amerykańskich centów. Jednak znany amerykański ekonomista Nouriel Roubini ostrzegał niedawno przed nadchodzącym megakryzysem, na który składałby się tak szok energetyczny, jak i załamanie rynków finansowych. W takim przypadku osłabnięcie wspólnej waluty mogłoby sięgać znacznie głębiej.

Słabość euro pozostaje w kontraście do siły rubla, który w ciągu roku zyskał blisko 20 proc. wartości do dolara. To może być postrzegane jako znak, że Unia traci nie mniej na wojnie handlowej po inwazji Ukrainy niż Rosja. I skłonić zachodnie rządy do szukania z jeszcze większą determinacją kompromisu z Putinem.

Euro było we wtorek warte ledwie jedną dziesiątą centa więcej niż dolar. Do parytetu względem banknotu z Waszyngtonem dzielił je więc włos. Tak słabego kursu wspólna waluta nie doświadczyła od 2002 r. Tylko w ciągu minionych 12 miesięcy straciła wobec dolara blisko 16 proc. wartości.

Bezpośrednim powodem ucieczki od euro jest wstrzymanie od poniedziałku przez Rosję przepływu gazu przez największy gazociąg docierający do Niemiec (i do Unii) – Nord Stream 1. Choć oficjalnie przerwa ma trwać dziesięć dni i jest związana z bieżącą konserwacją, w Berlinie wielu obawia się, że przepływ został wstrzymany na dobre. To zaś stawia pod znakiem zapytania model rozwoju Niemiec oparty na taniej energii importowanej z Rosji. Po raz pierwszy od 1992 r. kraj zanotował w czerwcu deficyt handlowy.

Pozostało 83% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala