Euro było we wtorek warte ledwie jedną dziesiątą centa więcej niż dolar. Do parytetu względem banknotu z Waszyngtonem dzielił je więc włos. Tak słabego kursu wspólna waluta nie doświadczyła od 2002 r. Tylko w ciągu minionych 12 miesięcy straciła wobec dolara blisko 16 proc. wartości.
Bezpośrednim powodem ucieczki od euro jest wstrzymanie od poniedziałku przez Rosję przepływu gazu przez największy gazociąg docierający do Niemiec (i do Unii) – Nord Stream 1. Choć oficjalnie przerwa ma trwać dziesięć dni i jest związana z bieżącą konserwacją, w Berlinie wielu obawia się, że przepływ został wstrzymany na dobre. To zaś stawia pod znakiem zapytania model rozwoju Niemiec oparty na taniej energii importowanej z Rosji. Po raz pierwszy od 1992 r. kraj zanotował w czerwcu deficyt handlowy.
Pesymizm panuje jednak na rynkach finansowych całej Unii, której motorem rozwoju była do tej pory Republika Federalna. Co prawda inflacja po obu stronach Atlantyku jest w tej chwili porównywalna (8,6 proc.), to już determinacja do walki z nią – nie. Rezerwa Federalna zapoczątkowała bardzo zdecydowany cykl podwyżek stóp procentowych, których łączna wartość wyniosła już 0,75 proc. Analitycy spodziewają się jednak, że stopy w USA wzrosną w tym roku przynajmniej do 3,5 proc., nawet jeśli miałoby to pogłębić recesję.
Czytaj więcej
Dolar był najsilniejszy wobec złotego od denominacji z lat 90. Pod bardzo silną presją znalazło się również euro. Jego kurs od parytetu z dolarem dzieliło już tylko kilka tysięcznych części centa.
Takiej gotowości do obrony unijnej waluty w Europejskim Banku Centralnym (ECB) nie ma. Instytucja, w której radzie zasiadają przedstawiciele 19 krajów należących do unii walutowej, jest – zdaniem ekspertów – podzielona co do strategii na przyszłość. W lipcu spodziewana jest pierwsza od 2011 r. podwyżka stóp procentowych, jednak dla wielu analityków następuje ona zdecydowanie za późno, aby utrzymać w ryzach inflację. Takie nastawianie banku centralnego wywołuje szczególny niepokój w Niemczech pamiętających hiperinflację w Republice Weimarskiej, która otworzyła drogę Hitlerowi do władzy.