Przyszłość 5.0 – tak nazywa się jedno z najnowszych ugrupowań w Polsce. 13 stycznia do ewidencji partii politycznych wpisał ją sąd. Lista partii liczy około 90 pozycji, z czego większość jest nieaktywna lub nieznana. Przyszłość 5.0 czymś się od nich jednak różni – związkami z prominentnymi politykami prawicy.
Geneza nowej partii sięga czerwca 2019 roku, gdy w Warszawie ogłoszono powstanie fundacji Instytut Jana Olszewskiego. Prezesem został Wojciech Sadren, były czołowy działacz Ruchu Odbudowy Polski Olszewskiego, a do zarządu weszli m.in. Tomasz Markowski i Dawid Jackiewicz. To byli politycy ROP i PiS, dziś już poza polityką. Jackiewicz był nawet ministrem skarbu w rządzie Beaty Szydło. Jeszcze więcej znanych nazwisk jest w radzie Instytutu Olszewskiego. To m.in. obecni posłowie PiS Bartosz Kownacki i Zbigniew Girzyński oraz poseł KO Paweł Poncyljusz.
Osoby związane z instytutem założyły rok później stowarzyszenie Przyszłość 5.0. W jego zarządzie znów pojawiają się nazwiska Sadrena, Markowskiego i Jackiewicza. Następnie osoby związane ze stowarzyszeniem założyły partię Przyszłość 5.0.
Formalnie wśród inicjatorów nowej partii nie ma znanych polityków. Przewodniczącym komitetu założycielskiego jest Krzysztof Kalinowski, członek zarządu Stowarzyszenia Przyszłość 5.0. Inne osoby z zarządu instytutu i stowarzyszenia nie kryją jednak, że partia jest z nimi związana. – Działamy w stowarzyszeniu, a niektóre osoby spośród nas postanowiły iść krok dalej i zarejestrować partię – mówi Tomasz Markowski.
Jakie są jej cele? Od inicjatorów partii dostaliśmy oświadczenie, z którego wynika, że „Przyszłość 5.0 to nowa inicjatywa, której celem jest budowanie wspólnoty, równowagi i profesjonalizmu w życiu publicznym". „Nasi koledzy powołali do życia stowarzyszenie będące think-tankiem o tej samej nazwie. My postanowiliśmy pójść krok dalej i będziemy namawiać ich do praktycznej realizacji postulatów wypracowanych w stowarzyszeniu już na niwie czysto politycznej" – głosi oświadczenie.