Granica polsko-białoruska w oparach gazu

Na przejściu granicznym w Kuźnicy doszło do zamieszek z udziałem migrantów, kontrolowanych przez białoruskie służby. Polacy zostali ranni.

Publikacja: 16.11.2021 18:40

Granica polsko-białoruska w oparach gazu

Foto: AFP

Wszystko zaczęło się około godz. 10 rano, gdy grupa mężczyzn próbowała uszkodzić zaporę betonową ustawioną przez polskie służby, która blokuje przejazd przez przejście graniczne. Od kilku dni jest ono nieczynne, od poniedziałku koczowała wokół niego grupa migrantów, która została tam przyprowadzona pod eskortą Białorusinów z prowizorycznego obozu oddalonego o kilkaset metrów.

Policja użyła armatek wodnych i gazu pieprzowego. W kierunku funkcjonariuszy policji oraz żołnierzy poleciały kamienie, butelki i gałęzie, jeden z atakujących strzelał kamieniami z procy, atakujący próbowali zniszczyć ogrodzenie za pomocą pnia drzewa, niektórzy z nich mieli nożyce do cięcia drutu kolczastego. Obrzucili też Polaków – o czym poinformowało Ministerstwo Obrony Narodowej – granatami hukowymi, które dostali od Białorusinów.

Z relacji dziennikarza BBC News, który znajdował się po białoruskiej stronie przejścia, wynikało, że atakowali mężczyźni, prawdopodobnie migranci. Jednak polskie służby podawały, że część z nich była zamaskowana, a zdaniem Straży Granicznej mogli być wśród nich przebrani za cywilów białoruscy funkcjonariusze. Ze zdjęć zrobionych z powietrza przez polskie służby wynikało, że za migrantami w szeregu stali uzbrojeni białoruscy żołnierze. Zamknęli oni migrantów kordonem.

– Zarówno policja, Straż Graniczna, jak i polskie wojsko mają wytyczne, aby nie dopuścić do jakiegokolwiek sforsowania polskiej granicy – oświadczył rzecznik rządu Piotra Müller.

Czytaj więcej

Dyktator rozpala ogień na granicy NATO

Zamieszki filmowali m.in. białoruscy i rosyjscy dziennikarze. Walki trwały około trzech godzin, zniszczone zostało ogrodzenie.

W wyniku ataku siedmiu policjantów zostało rannych. – Jeden z nich ma obrażenia twarzoczaszki po uderzeniu przedmiotem – powiedział Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji. MON poinformowało, że jeden z żołnierzy został uderzony kamieniem w twarz i została mu udzielona pomoc medyczna. „Jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo" – stwierdził resort obrony. Ranna została też funkcjonariuszka Straży Granicznej z placówki w Kuźnicy.

Z nagrań umieszczonych na portalach społecznościowych wynika, że migranci pod kontrolą białoruskich służb zostali następnie skierowani do prowizorycznego obozu w pobliskim lesie. Białorusini dostarczyli tam drewno na opał i wodę. Nie pozwolono im, chociaż niektórzy o to prosili, wrócić do Mińska.

– Długotrwałej grze nerwów z Polakami służy założone nowe obozowisko na przejściu granicznym Bruzgi. Sytuacja pozostaje trudna – ocenia rzecznik koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

– Jesteśmy funkcjonariuszami służb mundurowych, wykonujemy zadania wyposażeni w ostrą amunicję – odpowiedziała Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej, na pytanie, czy polscy funkcjonariusze mogliby użyć broni. – Chcemy tego uniknąć, bo po drugiej stronie są cywile, ale jeśli będzie potrzeba, na pewno się nie zawahamy – dodała.

Czytaj więcej

Rzeczniczka Straży Granicznej: Jeśli będzie trzeba, użyjemy broni

Oszacowała, że polskie służby zostały zaatakowane przez około 100 osób, a w rejonie przejścia znajdowało się około 2 tys. imigrantów.

Zdaniem rzecznika rządu kryzys na granicy może trwać nawet wiele miesięcy. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak powiedział, że do żołnierzy docierają kontenery mieszkalne.

„Regularnie wypłacane są także dodatki finansowe. W garnizonach powstaną wojskowe centra pomocy dla rodzin żołnierzy" – podał na Twitterze. Obiecał też żołnierzom, którzy służą na granicy, specjalne nagrody finansowe.

Rzeczniczka Straży Granicznej poinformowała, że przed atakiem w Kuźnicy udaremniono dwie siłowe próby przekroczenia granicy przez kilkudziesięciu migrantów w pobliżu miejscowości Dubicze Cerkiewne i Czeremcha.

Wszystko zaczęło się około godz. 10 rano, gdy grupa mężczyzn próbowała uszkodzić zaporę betonową ustawioną przez polskie służby, która blokuje przejazd przez przejście graniczne. Od kilku dni jest ono nieczynne, od poniedziałku koczowała wokół niego grupa migrantów, która została tam przyprowadzona pod eskortą Białorusinów z prowizorycznego obozu oddalonego o kilkaset metrów.

Policja użyła armatek wodnych i gazu pieprzowego. W kierunku funkcjonariuszy policji oraz żołnierzy poleciały kamienie, butelki i gałęzie, jeden z atakujących strzelał kamieniami z procy, atakujący próbowali zniszczyć ogrodzenie za pomocą pnia drzewa, niektórzy z nich mieli nożyce do cięcia drutu kolczastego. Obrzucili też Polaków – o czym poinformowało Ministerstwo Obrony Narodowej – granatami hukowymi, które dostali od Białorusinów.

Pozostało 80% artykułu
Polityka
Współpracownicy Donalda Trumpa u Rafała Trzaskowskiego. O czym rozmawiali?
Polityka
Jacek Nizinkiewicz: Hołownia na prezydenta niezależny od kasy PSL i z błogosławieństwem Tuska
Polityka
Podcast "Rzecz w tym": Czy polska gospodarka zmierza w stronę kryzysu?
Polityka
Czy w deklaracji Hołowni jest drugie dno? Tak sądzi część działaczy jego partii
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Polityka
Wątpliwy dyplom MBA prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje